Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ojejuuu

Błąd przyjaciółki...zmarnowane życie.

Polecane posty

Witam wszystkich, nie wiem już co robić, nie umiem pomóc przyjaciółce a raczej uświadomić jej czegoś. Od początku- znamy się wiele lat, obie jesteśmy po studiach- z resztą razem studiowałyśmy i jesteśmy wesołymi stomatolożkami ;p Ja pochodzę z normalnej, fajnej , wspierającej się rodziny, ona z totalnej patologii. Nie raz do mnie uciekała przed ojcem alkoholikiem. Moi rodzice byli biedni, ale dawali mi dużo ciepła,ona wiecznie miała w domu sajgon, była znerwicowana, co w dorosłym życiu przełożyło sie na liczne problemy. Jest niesamowicie fajną osobą, do wszystkiego doszła sama a po wyjściu z takiego domu dojście tam gdzie teraz się znajduje jest nie lada wyzwaniem. Ja jestem niespełna rok po ślubie, ona pozostaje w związku od 4 lat z pewnym mężczyzną... I to on jest problemem. 2 lata temu ją zdradził- wybaczyła. Zdradzał ją nadal- wybaczała. Zdarzyło mu się ją uderzyć- również wybaczała. Zero szacunku. Ponadto to gość po zawodówce- nie mówię że ze względu na to jest mniej wartościowy- mój tata też nie skończył żadnych szkół- chodzi mi o to, że to ona przynosi duże pieniądze do domu, on ok 1200zł, mimo to pomiata nią na wszystkie str. 100x jej mówiłam, żeby nie marnowała życia, żeby nie pakowała się w gówno w jakim była jej mama aż do śmierci... Tymczasem ona oznajmiła mi, że kupują mieszkanie i on będzie normalnie współwłaścicielem... i planują dziecko... Zastanawiam się nad tym, czy nasze drogi nie powinny się rozejść... Wiele, wiele razy ją pocieszałam, maskowałam jej siniaki przed pracą, przenocowałam u siebie, tymczasem ona nie liczy się z niczyim zdaniem, po prostu brnie w to dalej. Może jak straci swoje koło ratunkowe przejrzy na oczy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteś jej przyjaciólką - nie masz innego wyjścia, jak namówić ją na terapię. bez fachowego ( nie obraź się ) wsparcia nie poradzi sobie ze współuzależenieniem i problemami z dzieciństwa, bo to bardzo rzutuje na dorosłe zycie. Przygotuj się najpierw na z góry odmowna odpowiedź, ale nie przestawaj drażyć tematu. na pierwsze dwa spotkania z terapeuta możesz ją nawet odprowadić. I wybierz fajną , młodą osobę, a nie staroświeckiego starszego pana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo fajny pomysł, tylko czarno to widzę, ale oczywiście spróbuję. Ona chorowała na depresję- nie jak ja to mówię :depresję zawiedzionej nastolatki", tylko miała poważne problemy, długo brała leki, etc. Mam wrażenie, że próbowałam już wszystkiego. Jesteśmy przed 30stką. Możemy jeszcze wiele zmienić. A ona powiela błędy mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×