co myślicie o in vitro

i na zapładniających się za wszelką cenę krówkach? nie uważacie tego za dziecinadę?

*o

up. nic nie myślicie?

czego ja się spodziewałam po tym forum:O

sama siebie określiłaś w pierwszym poście, wykazalaś się bezmyslnoscią, brakiem empatii i szacunku do innych, kto by chcial z tobą gadać??? głupia gówniaro!

in vitro dla tych ktorzy zaplaca z wlasnej kieszeni a nie kieszeni podatnika..bo co?? dziekco potem bedzie wspolnym dobrem wsyztskich podatnikow? wszyscy w koncu sie na nie zlozyli

nie karm trolla!!

na bajpasy, zastawki serca, leczenie jakiegos cioola z raka pluc, ktory palil po 3 paczki fajek dziennie przez 50 lat :O co mnie obchodza czyjes serca, pluca, watroby? masz wade? masz prblem - sam sobie go rozwiaz i sam sobie zaplac.

grozba smierci i utraty zdrowia jest wazniejsza od zaplodnienia bo to nie grozi utrata zycia ale co takie tepe debilcze nasienia rozumiec moga skoro mozgu nie posiadaja i zdolnosci logicznego myslenia

Ja nie mam nic przeciwko in vitro finansowanego z podatków. 1. Dziecko generuje PKB - szybko "zwróci" koszt zabiegu. 2. Jeśli in vitro nie jest refundowane, pary i tak leczą się na koszt podatnika innymi metodami (w wielu przypadkach nieskutecznymi) - skoro już leczymy w ogóle bezpłodność z podatków, to wybierajmy metody skuteczne (lekarz fachowiec niech zdecyduje o każdym przypadku). 3. Nie zgodzę się, że leczyć należy tylko poważne choroby zagrażające życiu. Jeśli państwo może niskim kosztem uzyskać duży zysk to powinno to zrobić: np. koszt wyleczenia grypy żołądkowej jest nieduży dla podatnika, ale zysk duży: bo szybko wyleczony pacjent wraca do roboty i generuje zysk. Więc po co rezygnować z leczenia grypy, bo przeciez nie ma karetek itp.? To samo z in vitro: stosunkowo małym kosztem można uzyskać duży zysk.