pomocy !

mam 20 lat, kochającego męża i stosunkowo spokojne życie. Ale.. nie mam rodziny. Teoretycznie mam, ale nie utrzymuje od 1,5 roku kontaktu. Jak w każdej rodzinie tak i u mnie były sprzeczki. Ale jedna kłótnia zakończyła się słowami matki cyt. "wypierdalaj z domu". Piękny, sobotni dzień a ja miałam czas aby łącznie z narzeczonym opuścić dom do 24. Ale udało się. Teraz mamy własny dom, w lutym mieliśmy ślub cywilny i planujemy powiększyć rodzinę. Pięknie prawda? Ależ skąd! Moja matka od kilku tygodni pisze smsy że mam przyjechać, porozmawiać bo jej źle, bo jej ciężko. Jest osobą bardzo konfliktową, przez dwa lata wojowała z moją starszą siostrą. Próbowałam łagodzić ich konflikty, w efekcie wyszłam na osobę winną całego rodzinnego zła. Bardzo tęsknie za rodziną, ale ciągle mam uraz za to co przeszłam, za to że musiałam odwołać ślub kościelny, za to że nie miałam w niej oparcia i za to że nie mogłam liczyć na jej pomoc. Co zrobić? Jak zrobić? Już nie daje sobie z tym rady. Proszę o pomoc.

sluchaj sie rady sumienia i wybacz prosze

wiem o czym piszesz.. ja bym nie dala za wygraną wiem , żę Ci ciężko,ale niech mamuśka pocierpi. Odezwała się może masz dom ;) hehe i chce się wprowadzić. nie no żart.