Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z mojej rodziny

Jak mozna mieszkac u tesciow i jeszcze narzekac i sie panoszyc?

Polecane posty

Gość gość
autorko przeczytlam pare pierwszych stron, maskara po pierwsze sie nie wtracaj, bo to nie twoj zasrany interes, daj im spokoj, po drugie ja nie wiem jakim cudem Twoi rodzice maja dzieci??? jezeli Twoja mama to taka sierota, ofiara losu, ma to na co sobie pozwala, poprostu zalosne.... nie ma jezyka w gebie.....??? jest ubezwlasnowolniona???potrzebuje Ciebie jako adwokata????pozwala siebie tak traktowac to ma to co chce, moze jej to odpowiada, a jak nie to jest dorosla i niech sobie radzi, a Ty sie nie wpier.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko przeczytlam pare pierwszych stron, maskara po pierwsze sie nie wtracaj, bo to nie twoj zasrany interes, daj im spokoj, po drugie ja nie wiem jakim cudem Twoi rodzice maja dzieci??? jezeli Twoja mama to taka sierota, ofiara losu, ma to na co sobie pozwala, poprostu zalosne.... nie ma jezyka w gebie.....??? jest ubezwlasnowolniona???potrzebuje Ciebie jako adwokata????pozwala siebie tak traktowac to ma to co chce, moze jej to odpowiada, a jak nie to jest dorosla i niech sobie radzi, a Ty sie nie wpier.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wina jest pośrodku
daj na luz skoro sie już nie długo wyprowadzą to przestań sie tak denerwować a jak tak cie wkurza to niech rodzice przepiszą na ciebie połowę domu lub cały i pokażesz w tedy partnerce kto tu rządzi i niech siedzi cicho a jeśli nie to wylot

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeciez napisalam, ze nie musze juz sie wtracac, bo moja wizyta cos dala i nie zaluje. Uwazam, ze postapilam slusznie, a od mojej matki sie odczep. Tylko pasozyty sobie tutaj smietnik zrobily, ze jak ja smialam zwrocic uwage komus kto mnie i moja matke w naszym domu obraza:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeteryjna zołłłza
Ludzie coście się uczepili tego by rodzice autorki kupowali IM mieszkanie a nie własnemu synowi? W obecnych czasach w których związki rozpadają się bardzo szybko chyba warto zabezpieczyć własne dziecko a nie - badź co bądź obcą osobę. Przecież jak będą razem to wszystko jedno kto będzie właścicielem mieszkania, kochającej żony/dziewczyny nikt nie wyrzuci. Ja mam dwóch synów, na razie małych, ale jeśli im kupię mieszkanie to dla nich a nie dla ich partnerek. Nie po to będę pracować całe życie wypruwając żyły żeby jakaś obca laska przy rozwodzie wzięła połowę mieszkania. Co do mieszkania z rodzicami/teściami. Mieszkałam z mężem i moimi rodzicami 4 miesiące, zaraz po urodzeniu dziecka. Zajmowaliśmy jeden pokój (w zasadzie dwa, ale jeden to przejściowy i on zazwyczaj stoi pusty), ale to był stan chwilowy i każdy o tym wiedział. Mój mąż jest osobą bezkonfliktową i nie panoszył się. Obecnie mieszka w domu moja siostra z mężem, i raczej już tam zostaną. Mąż mojej siostry też dogaduje się z rodzicami, przy okazji robi dużo wokół domu (kosi, robi jakieś naprawy itp). Mają całą górę dla siebie, kuchnie i łazienkę mają wspólną ale to nie przeszkadza nikomu. Docelowo mają przerabiać dom by na górze było osobne mieszkanie. Moi rodzice bardzo się cieszą z zięcia, na prawdę fajny gość (są rok po ślubie, mieszkają u moich rodziców już chyba z 3 lata). Za to po ślubie zamieszkał z rodzicami mój brat (zaraz po mojej wyprowadzce a przed siostrą i jej mężem). Mieszkał z moją bratową - jak była w ciaży z 5 miesięcy i jak urodziło im się dziecko z pół roku. Wiecznie były awantury, np że moja mama zaproponowała bratu obiad (brat kończył o 15 pracę ona o 18 więc jej nie było). Bylo wieczne darcie japy szwagierki o wszystko, dalej ma postawę wielkiej pani jak przyjeżdża i wielkie pretensje do moich rodziców o wszystko. Ja wiem że inaczej się do własnych rodziców podchodzi a inaczej do teściów, ale jakoś mój mąż i mąż siostry z teściów są zadowoleni a ona jedna stroi fochy. A mój brat pantofel nic jej nie powie. A akcje były typu wyzywanie mojej matki od ku**wy bo ... ściągneła im pranie bo kropiło a ich nie było w domu. Śmiała się i szydziła z mojego ojca w jego obecności (mój ojciec ma poważne problemy ze sluchem i nie słyszał tego). Może nie jest pasożytem, bo nie wymaga nakładów finansowych, ale wymaga żeby życie wszystkich kręciło się w okół niej. A i też kopała kota, nawet wtedy jak ów kot a w zasadzie kotka była ciężarna;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wina jest pośrodku
daj na luz skoro sie już nie długo wyprowadzą to przestań sie tak denerwować a jak tak cie wkurza to niech rodzice przepiszą na ciebie połowę domu lub cały i pokażesz w tedy partnerce kto tu rządzi i niech siedzi cicho a jeśli nie to wylot

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje, twoje, wasze.... tu nie o to chodzi, tylko o kulturę. Czy się jest na swoim, czy nie, czy w lesie, czy buszu, na wsi, czy w mieście, kulturalny człowiek potrafi się odnaleźć w każdej sytuacji. A jeżeli jest świadkiem takiej sytuacji, jak opisała autorka, to normalny człowiek reaguje, tym bardziej, że dotyczy to bliskiej osoby. Ja niestety znalazłam się kiedyś w podobnej sytuacji i chociaż byłam gościem, też zareagowałam, bo zostałam wychowana tak, że starszej osobie należy się szacunek i nie będzie byle kundel, traktował mojej babci, która wychowała jego żonę i jego dzieci, jak niepotrzebny mebel, na którym można się przed wyrzuceniem powyżywać. Pozdrawiam autorkę i mam nadzieję, że nie zapiekli się i nie będzie urazy do końca życia chować .Niestety każdy popełnia błędy. To jest młoda dziewczyna, która nie dostała od rodziny tego, co autorka i nie jest to jej wina. Ona się uczy życia w normalnej rodzinie i z czasem może się okazać, że będzie lepszą córką dla teściowej, niż autorka. Życie jest długie i pełne niespodzianek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeteryjna zołłłza
aa i jeszcze do tego żeby się autorka nie wtrącała. Przepraszam Cie bardzo, ale jakbym ja była świadkiem poniżania moich rodziców to bym cicho nie była. Moja matka mojej szwagierce nic nie odpowiedziała bo nie chciała wojny, moja matka taka jest niestety, taka ofiara do bicia i dlatego szwagierka sobie po niej jeździła jak tylko zły dzień miała. To moja siostra matki broniła. Ale tak jak któraś z dziewczyn z góry - nie skreślaj szwagierki, młoda jest, może się ogarnie jeszcze. Pochodzicie z różnych kręgów więc może potrzebuje czasu do adaptacji i za kilka lat będziecie najlepszymi przyjaciółkami? Szczerze Ci tego życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje za zrozumienie mnie i mojej mamy:) Niektorzy maja wlasnie taki charakter, ze wola milczec niz zwracac uwage, moja mama nie chciala niepotrzebnych zatargow, a jakby sie odezwala to ona wyczulaby jej slabosc i pewnie by dala jej bardziej popalic. Co do skreslania jej to nie wiem naprawde ile czasu musialoby minac by nabrala oglady i troche zmienila stosunek do zycia. Ale brat bedzie mial z nia dziecko wiec obecna w naszym zyciu bedzie juz zawsze. Niech mieszkaja razem sami i tak bedzie najlepiej. Moze jak troche ona popracuje to wtedy zrozumie i doceni to co miala:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje za zrozumienie mnie i mojej mamy:) Niektorzy maja wlasnie taki charakter, ze wola milczec niz zwracac uwage, moja mama nie chciala niepotrzebnych zatargow, a jakby sie odezwala to ona wyczulaby jej slabosc i pewnie by dala jej bardziej popalic. Co do skreslania jej to nie wiem naprawde ile czasu musialoby minac by nabrala oglady i troche zmienila stosunek do zycia. Ale brat bedzie mial z nia dziecko wiec obecna w naszym zyciu bedzie juz zawsze. Niech mieszkaja razem sami i tak bedzie najlepiej. Moze jak troche ona popracuje to wtedy zrozumie i doceni to co miala:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smieszny cudak
Mój brat tam mieszka ze swoja kobietą nie wiadomo ile. Dzieci na razie nie planują, nie jest ustalone, ze to "na zawsze". Znaleźli sie w lekkim dołku finansowym i zrezygnowali z wynajmu- cała tajemnica. Jedyny koszt jaki ponieśłi to pociagniecie gazu z dołu i zrobienie kuchni- brat sam robił, żeby było taniej. Bo to, ze ktos mieszka "przejsciwo" nie oznacza chyba, ze ma "siedzieć na walizkach"? A Ty sie głupio dopytujesz "po co im drugi pokój"? Myslę, ze moze i atmosfera byłaby lepsza gdybys wyszła z jakąś inicjatywą, pogadała z dziewczyna, zaproponowała np. odstapienie swojego pokoju, nie wiem, na salon, zeby czuli sie bardziej jak "u siebie"? Skoro to tylko na pieć miesiecy, Ty przyjeżdzasz raz na ruski rok to jaki problem?? Skad wiesz, ze nie wezma śłubu? Bo teraz brat sie jej nie oświadczył? A moze bez Was, jak juz będą mieszkali sami dogadaja sie i wezma ten ślub? Ja nie piszę, ze rodzice mają przepisywać na nia dom czy kupować jej mieszkanie. Jeśłi tego nie czuja to po cholere??? Ale takie podkreslanie przez Ciebie cały czas, ze dziecko bedzie mieszkało w mieszkaniu brata itp. jest nie na miejscu! Wiesz, moja teściowa przepisała na nas działke. I uwierz mi idiotycznie bym sie czuła, gdyby przepisała ją TYLKO na męża. Tym bardziej, ze zgodziła sie, zebysmy działke po prostu sprzedali. Przepisujac tylko na męza dałaby mi do zrozumienia, ze pewnie niedługo sie rozejdziemy- przynajmniej ja bym to tak odebrała. Sama piszesz, ze mieszkanie brata bedzie przepisane na dziecko- no matko, dla mnie to jest nienormalne. I na koniec- jeśłi dziewczyna jest chamska w stosunku do Ciebie ostra reakcja jest jak najbardziej na miejscu. Jeśłi odzywa sie chamsko do mamy przy Tobie rownież reaguj. Ale reakcja pt" siedz cicho bo nie jesteś u siebie" co by nie mówić o Twoich dobrych intencjach, jest nie na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważam że zakup mieszkania na brata za wręcz oczywisty, jeszcze nie widziałam, aby ktoś normalny swoją krwawicę obcym ludziom oddawał. Piszesz cudaku o działce, twoi teściowie kupili działkę?To wartościowa działka na którą odkładali latami, czy może przepisali to co mieli od zawsze i nawet nie poczuli,że mają? Zakup mieszkania to duża inwestycja, na którą trzeba odkładać kasę przez wiele lat, albo brać kredyt i spłacać. Też miałam koleżankę, której rodzice dali kawałek działki, o wartości 12 tys, oczywiście razem z mężem, ale zdziwiona była,że jej teściowa mieszkanie w mieście wojewódzkim o wartości ponad 380 tys kupiła na siebie. Czaisz różnicę? Moja koleżanka zrozumieć nie mogła, bo przecież jej rodzice dali wspólnie, tylko jakie kwoty? Do tych kulturalnych i taktownych co chcą obcych ludzi wywianować, postarajcie się najpierw mieć czym obdarować, bo jak się nie ma co się bardzo lekką ręką rozdaje.:) Jak będziecie miały, to potem rozdawajcie wedle uznania.:) Chciałbym jednak to rozdawanie zobaczyć.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj pokoj na salon? Uwierz, ze jest za maly i nikogo by tam nie zaprosila na kawe nawet, bo nie ma stolu. Pokoj nie jest zamkniety, kiedys sie poklocili to brat spal u mnie, jak ona sie obrazi na niego to tez moze sie tam zamknac, wisi mi to bo mnie tam nie ma, ale nie chce przemeblowan. Tam sa moje rzeczy, pamiatki, zdjecia, spory regal z moimi ksiazkami. Nie bedzie przeciez nikt tego usuwal na kilka miesiecy. Co do majatku jakiegokolwiek (dzialka, dom, ziemia, mieszkanie) to ja nie chce by tesciowa cos na mnie przepisywala i maz nie chce by moi rodzice cos na niego przepisywali. Ja sie wcale nie bede glupio czula jak tesciowa dom i dzialke przepisze tylko na meza. A dlaczego? Bo to jej majatek, ma dwoch synow i im sie nalezy. przykro mi, ale to czy ktos sie nie rozwiedzie nigdy przewidziec nie mozna. I ja jej nie mowilam siedz cicho bo nie jestes u siebie, nie odzywalabym sie do niej w ogole gdyby nie miala takich odzywek. Byla chamska to ja upomnialam, ze to nie jej dom i zeby szanowala domownikow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha i odnosnie dzialki to tez co innego jak z moja kolezanka i jej mezem na przyklad. Jego rodzice przepisali dzialke o sporej wartosci i spora na syna i jego zone. Jej zas rodzice dali znaczna czesc pieniedzy na budowe ich domu. I to dla mnie jest jak najbardziej ok. Jednak przepisywac nasz dom czy ziemie jak ona chciala na nia to dla mnie jakis zart.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko logicznie piszesz, oczywiście powinna być jakaś równowaga. Sama bym nie chciał, aby moi teściowie coś na mnie przepisywali, bo z jakiej okazji.Właśnie trzeba myśleć o swoich dzieciach, a nie potem jakieś chore klimaty powstają.To chyba zrozumie każda myśląca osoba, zresztą darowizny dziecko-rodzice to też inna bajka. Nikt nie zakłada od razu czarnego scenariusza, ale zbytni hurraoptymizm też nie popłaca. Sama nawet nie chciałbym nic od teściów, bo potem czułabym się zobowiązana do pomocy itp, a oni nie wiedzieli by nawet czy pomagam z serca, czy z obowiązku. Jestem wychowana,ze cudzego nie chcę, ale i swojego nie oddam. Owszem teściowie nam pomagają, ale tak samo jak moi rodzice, tutaj nikt nic nikomu nie funduje, nie ma chciwego działa i bogatych sponsorów i przez to żyjemy w zgodzie wiele lat.My niczego nie oczekujemy, a rodzice/teściowe pomagają bo chcą, a nie bo muszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do smieszny cudak
mnie tak zastanawia co ty piszesz. Uwazasz, ze: 1. Autorka powinna oddac swoj maly pokoj zeby oni zrobili z niego kuchnie 2. co wiaze sie z tym, ze ma nie przyjezdzac do czasu ich wyprowadzki, bo jak pisala nie mialaby gdzie spac 3. rodzice autorki ta kuchnie mieliby zrobic z pokoju (ty wiesz ile kosztuje zrobienie kuchni?) 4. rodzice autorki sa nie w porzadku, bo chca mieszkanie kupic tylko na swojego syna i dom przepisac tez tylko na niego i autorke 5. wedlug ciebie ta laska jest poszkodowana, bo rodzice jej chlopaka nie kupia jej mieszkania xxx sorry, ale co z toba? cos tam teraz piszesz o zrobieniu z pokoju autorki salonu jak sobie uswiadomilas, ze kuchnia to idiotyzm, ale dlaczego autorka ma robic z pokoju swojego salon? To jest dla mnie jakies chore myslenie wedlug ktorego wszyscy mieliby skakac dookola tej laski. Skoro ta dziewczyna juz teraz sie rzuca jak wsza i zachowuje tak roszczeniowo to pomysl co mialaby sobie pomyslec jakby teraz za to zachowanie dostala drugi pokoj? Wtedy uznalaby, ze postepowala w porzadku i dali jej pokoj, bo stroila fochy, wiec jak bedzie stroic jeszcze wieksze to dostanie wiecej. I w ten oto sposob niczego by sie nie nauczyla. Nie rozumiem tez tego twojego zdania: "mieszkanie brata bedzie przepisane na dziecko- no matko, dla mnie to jest nienormalne." xxx A co w tym nienormalnego? Zazwyczaj tak jest, ze mieszkanie dziedziczy dziecko badz wnuk. A na kogo ma ten jej brat to mieszkanie przepisac? Na ciotke, kolezanke czy moze na ciebie?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laaaa
Na wstępie od razu napiszę (bo widzę, że tu każdy się kłóci o byle co), że tylko wyrażam swoje zdanie, nikomu nie każę się dostosowywać :). Uważam, że ojcowiznę rodzice/teściowie mogą sobie przepisać według uznania. Przykład: moi rodzice zapisują dom mnie i bratu, bądź albo bratu albo mnie, jak tam uważają. Nie obchodzą ich nasi małżonkowie, i to jest zrozumiałe. Tak samo z teściami. Oczywiście nie mam zamiaru się wtrącać na kogo teściowie przepiszą dom i nie obchodzi mnie to. Jednak inaczej sprawa wygląda przy przepisywaniu domu/działki jako prezent dla dzieci. Np rodzice darują mi działkę. Wtedy ja nie przyjmuję do wiadomości, że przepisują na mnie. skoro mam tam mieszkać z małżonkiem (który należy przecież już do rodziny), dlaczego on ma zostać pominięty i potraktowany jakby nie istniał? To śmieszne według mnie. wiem, że mój mąż na pewno słowem by się w takiej sytuacji nie odezwał, ale mi byłoby przykro, że moi rodzice traktują go jako intruza bez żadnych praw. Co innego jeśli, w takim jak ten przypadku, gdy nie ma ślubu. Niestety ale dla mnie w myśl bożego i ludzkiego prawa-to nie rodzina, tylko siedzenie na kocią łapę. wiem, wiem, różne każdy ma poglądy, ale trudno przepisać coś wtedy na 'partnerkę' skoro ani nie ma ślubu, ani nie nosi nazwiska męża, ani w sumie nie należy do rodziny, no przykro mi, ale żoną też nie można jej nazwać. Dlatego tu rozumiem posty autorki. Inaczej byłoby, gdyby brat ożenił się, jak przystało na pewnego siebie i swoich uczuć mężczyznę. Wtedy jego rodzice mogliby (jeśli byłby zamiar pozostania tam) dom przepisać na niego i bratową, a siostra (czyli autorka) dostałaby spłatę. I sprawa załatwiona. Podsumowując, przy ojcowiźnie z reguły rodzice przepisują tylko dzieciom, a małżonkowi zazwyczaj nic do tego. Ale już przy darowiznach (np działka pod nowy dom) przepisywanie z pominięciem małżonka uważam za przykre i niestosowne. Tyle na temat. a nie na temat... cóż jeśli rodzice/teściowie od początku nauczeni są dziadowstwa i pomijania małżonków, jakby nie istnieli, tym samym prezentując swoją do nich wrogość, to uważam, że w rodzinie nie dzieje się dobrze. I nie chodzi mi już teraz o majątki itd. Ale np sytuację, gdy teściowa dzwoni i mówi, że 'ona przychodzi do wnuczki i syna', nigdy nie mówi np, że przychodzi do mnie, choć ja w domu też jestem. To jest przykre i chociaż już się przyzwyczaiłam do takiego traktowania i już mnie nie rusza, jednak świadomość, jak na każdym kroku pokazuje jak jestem obca (np potrafi przerwać mi w pół zdania i zadać pytanie mojemu mężowi, pokazując w ten sposób, że nie obchodzi ją to co mówię ja) jest i nigdy nie będzie dobrze między nami (choć się nie kłócimy, ale sympatii czy zażyłości żadnej nie ma). Zawsze przez nią czuję się obca. A mój mąż nie czuje się obcy przy moich rodzicach, bo traktują go bardzo dobrze. Oj książkę można by pisać o związkach synowa-teściowa, rodzeństwo, szwagierki itd Nie dziwię się, że ten temat tak się rozrósł :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śmieszny cudak
moi teściowie, kiedyś, jak mieli sporo kasy kupowali ziemie- no bo kiedys była tańsza. Dodatkowo kupowali rolną w miejscach, gdzie potem były przekształcenia :) No i tym sposobem mieli pare tych działek- my tą naszą sprzedaliśmy za prawie 90tysięcy. siostra męża na swojej sie wybudowała. A młodsi bracia żadnej nie dostali bo, jak na razie, sie ucza i mieszkaja w domu rodzinnym męża. I wiesz co autorko? Teraz brzmisz normalnie, kulturalnie, a wcześniej to chyba pod wpływem emocji pisałaś, serio :) Życzę Ci, zebyś jednak choć troche dogadała się z bratową- bo to zawsze lepiej. Ja sama byłam na tej pozycji "wrednej bratowej"- siostra meża, pojecia nie mam dlaczego, mnie baaardzo długo nie cierpiała. Nawet jak tesciowa przepisała na nas działke to mi powiedziała, ze 1. Jestem obca wiec jakim prawem, jestem współwłąścicielem 2. Teściowej rzuciła, że dlaczego nam daje działke, na której sie nie zbudujemy Dopiero po trzech latach sie dogadałysmy, jak obie, w podobnym czasie, zostałyśmy matkami :) I teraz sie smiejemy, ze kiedys darlysmy koty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laaaa
Zgodzę się tu ze śmiesznym cudakiem (ale ksywka :)), że pomijanie przy darowiźnie (nie chodzi mi tu o ojcowiznę!!!!! proszę to rozróżnić! tylko prezent np w postaci działki) małżonka jest jak cios prosto w gębę dla dziecka tych, którzy przepisują/darują. Tak jakby małżonek nie należał do rodziny i był obcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wychodze z zalozenia tak jak pisalam, ze jesli rodzice jednego z malzonkow daja dzialke na budowe domu to ok niech to bedzie wspolne, bo chyba druga polowa przyczyni sie finansowo i nie tylko do tej budowy. Jednak w naszej sytuacji jak rodzice beda kupowac mieszkanie to tylko na brata badz na ojca- to jeszcze nie postanowione. Gdyby byli po slubie to pewnie tez mieszkanie nie byloby na nia przepisane, bo po prostu wszyscy widzimy, ze nie wiadomo czy to przetrwa i gdyby brat ulegl wczesniej na ten slub to trudno. Rodzice by sie go przeciez nie wyrzekli i pomagali dalej, ale na pewno nie podarowaliby jej mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laaaa
to już zależy od sytuacji, rzeczywiście zresztą, jeśli później okaże się, że przetrwają, że będą ze sobą, to przecież sami mogą uregulować czy będzie jeden właściciel czy będą współwłaścicielami nie uprzedzając jednak faktów, oczywiście Twój ojciec może kupić co chce i komu chce, ale jeśli później np mój mąż nadal sam był właścicielem i tego nie zmienił to zastanawiałabym się co do przyszłości naszego związku :) nie chciałabym w każdej chwili móc np stracić dom o który np dbałam 30 lat, bo ja przypuszczalnie nie figuruję jako współwłaściciel, źle bym się też tam czuła. ale tak jak mówię, to temat rzeka i można by tak dyskutować do końca świata i jeden dzień dłużej a czasu zbytnio nie ma :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laaaa
choć... przyznaj, droga autorko, gdyby np Twoi teściowie fundnęli Twojemu mężowi dom, a Ciebie by nie uwzględnili, Twój mąż by tego nie zmienił i do końca życia byłabyś intruzem we 'własnym' domu, to byłoby Ci z tym dobrze..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
coz ja przyznam szczerze, ze nie zgodzilabym sie na taki uklad, ze tesciowie w calosci funduja (czyli wraz z wyposazeniem) dom mezowi, w ktorym mam mieszkac. Zwyczajnie nie czulabym sie jak u siebie. Mysmy mieli podobny dylemat, bo ja mam mieszkanie (kawalerke), ktora tez dostalam i po slubie bylo wiele propozycji co tu zrobic bysmy sie w niej nie gnietli:D Jednak ja powiedzialam, ze mieszkania nie sprzedam, a na gotowe tez nie pojde. I tak oto ustalilam z mezem ze sie dorabiamy domu. Gdyby tesciowa wtedy chciala nam kupic cos (a proponowala jak pisalam mieszkanie u niej) to bym odmowila jesli nie mialabym w tym wlasnego wkladu czy tez nawet wkladu moich rodzicow. Bo jak najbardziej rozumiem kupowanie np. mieszkania przez rodzicow obojga malzonkow. I wtedy to jest wspolne. Troche znam zycie i napatrzylam sie na rozne uklady i wiem jedno: jesli wprowadzasz sie do domu, do ktorego nic nie wlozylas to chocbys i prawnie byla wlascicielka to zawsze beda cie uwazac za obcego. Niestety, ale tak to juz jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laaaa
ja wiem..? mi rodzice dali działkę i trochę pieniędzy na start, później pracowałam ale gdy zaszłam w ciążę praca nie była możliwa, więc teraz mąż łoży na dalsze wyposażenie domu, a ja absolutnie nie mam żadnych wątpliwości, że mimo tego, że on akurat teraz pracuje, a ja zajmuję się dzieckiem (drugie w drodze :) ) jakby mi coś kiedyś nie daj boże powiedział, to powiedziałabym wtedy by on karmił piersią a ja pójdę do pracy :), ale wiem, że tego nie zrobi, bo wie ile moi rodzice mi pomogli a jego jemu nie dali nawet grosza taaak fajnie byłoby, gdyby rodzice i jedni i drudzy choć trochę zaangażowali się w budowę domu albo chociaż niektóre jej elementy, tymczasem z reguły tak jest, że jedni dadzą dużo a inni nic. ale to już inny temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale widzisz u ciebie jest w porzadku moim zdaniem, ty wnioslas cos na poczetek wspolnego zycia, a on teraz wnosi. To jest moim zdaniem ok. Troche inaczej zas wyglada to tak, ze ty nie wnioslas nawet szklanki:D, nie pracujesz, a chcesz miec mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laaaa
ale później może teściowej by się odwidziało i nie obchodziłby jej ani wkład Twój, jeśli zdążyłaś coś uzbierać oczywiście ani Twoich rodziców i i tak uważałaby cię za intruza? z tym jest różnie i wszystko zależy od ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mojej zas znajomej tez byla taka podobna sprawa odnosnie domow i pieniedzy:P Zaszla w ciaze z chlopakiem z biednej rodziny. No, nic nie mial po prostu oprocz rowera jak sie poznali:D Mieszkali najpierw u jej matki, ktora kupila im dzialke, wybudowala i wyposazyla dom. Wszystko za kase matki tej znajomej. I wszystko bylo na nich. Ale znajoma nie pracuje, wychowuje trojke dzieci, on zaczal lepiej zarabiac, awansowal i utrzymuje dom i jeszcze tesciowej pomaga w gospodarstwie, bo to na wsi jak sie mozna domyslec. Takze naprawde wszystko zalezy od sytuacji, tu chlopak byl biedny, ale zaradny, nie obijal sie. To wszytsko to tylko kwestia podejscia ludzi oraz tego jacy sa. Gdyby dziewczyna mojego brata wykazywala chociaz minimalna chec do robienia czegokolwiek to naprawde nie nazywalabym jej leniem. Znam wiele osob z biednych rodzin, a nawet z patologii i radza sobie dzis swietnie. Tyle, ze do tego potrzeba checi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laaaa
niom rzeczywiście głupio mi by było, gdybym nie wniosła ani działki ani kompletnie nic ale nawet w takich przypadkach (a nam kilka takich) człowiek nie musi być pasożytem, przecież może po odchowaniu dzieci iść do pracy, jeśli sytuacja materialna jest kiepska itd i zawsze cieszyć się, że do tego wspólnego ogniska coś dorzuci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w przypadku mieszkania z tesciami jesli druga osoba ma dokladac do remontu czy wyposazenia to koniecznie musi byc wspolwlascicielem na papierze. Nic na tzw. gebe, bo na gebe to mozna szklanke cukru pozyczyc jedynie:P takze jak dwoje ludzi ma mieszkac u tesciow i druga osoba tez wklada to kase to tylko jesli tez jest wlascicielem, po to by jak sie odmieni tesciowej czy wspolmalzonkowi nie zostac na lodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laaaa
ha! a mój mąż nie pochodzi z biednej rodziny, wprost przeciwnie, tylko, że ma matkę-jędzę, która ani grosza przez pięć lat budowy nie chciała dać synowi (pamiętam jak mojemu mężowi było głupio wtedy i bardzo mi go było szkoda, ale przez to kochałam go jeszcze bardziej, bo starał się i pracował i pokazał, że jest wspaniałym człowiekiem, teraz doszedł do tego, że bardzo dużo zarabia, a jego matka znowu wpakowała się w jakieś kredyty i wyjść z nich nie może) pamiętam jak kiedyś teść przemycił 500 zł na okno i dał mężowi ooooo jak tamta się o tym dowiedziała, to zrobiła wojnę. Niestety są ludzie i ludziska. a i podkreślę jeszcze jedno oprócz wkładu i startu moi rodzice nie pomagali nam później, bo my tego nie chcieliśmy. Woleliśmy wziąć mały kredyt i spłacać niż ciągnąć od rodziców. i wszyscy są zadowoleni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×