przyszedł do mnie w deszczu

przyszedł w nocy, w ogromny deszcz. Przyszedł i po 5 miesiącach znajomości powiedział, że mnie kocha. Dał czas do przemyśleń czy chciałabym spróbować, bo wie, że się sparzyłam. Zastanawiam się, bo to z jednej strony mój ideał, taki o którym kiedyś śniłam, wiele nas łączy, czujemy się jak bliźniaki ze sobą... ale czy nie za dużo nas łączy? Kochamy i nienawidzimy tych samych rzeczy. Różnie nas to, że ja wolę ogórki kiszone a on konserwowe. Boję się, że możemy się po czasie sobą znudzić... mimo, iż X codziennie mnie czymś zaskakuje, pokazuje rzeczy na które nigdy nie zwróciłabym uwagi a są tak bardzo pospolite, tak bardzo naturalne. Niby raz się żyje, prawda?