Boję się, gdy wychodzi sam z domu

Mieszkam od 2 lat z chłopakiem. Kocham go ponad wszystko i wolałabym żeby mnie zostawił niż żeby coś mu się stać miało... Problem tkwi właśnie w tym, że ja boję się, gdy łazi gdzieś sam, po zmroku (a właściwie nie tylko..). Od razu wymyślam najgorsze scenariusze, że ktoś go napadnie, że go pobiją, albo jeszcze gorzej... Nawet jak idzie do głupiego sklepu to już wyobrażam sobie jak samochód go potrącił... Jak z tym walczyć? smutas.gif To jest nie do wytrzymania i dla mnie i dla niego. On nie rozumie moich lęków i wkurza się na mnie za każdym razem. Nie wiem, czy po prostu zachować to dla siebie i męczyć się w ciszy... właściwie czy tak czy tak wychodzi na jedno, a może obyłoby się bez kłótni... Tylko jak sobie z tym samemu poradzić? Tonowy kamień ciąży mi na sercu dopóki nie wróci do domu...

mam podobnie gdy mąz wychodzi. to chyba jakiś objaw nericy, albo jakaś drzazga z przeszłosci. nie umiem sobie z tym poradzić