Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kochanka271

KOCHANKOWIE- gdy zdradza mąż, gdy zdradza żona...

Polecane posty

Gość kochanka271

chciałabym się z wami podzielić pewną sprawą, która nie daje mi spokoju. Jestem mężatką od 6 lat, ( w sumie 13 lat) mamy razem syna. Nasze małżeństwo od początku swego istnienia było skazane na porażki. Otóż mam kochanka. Od 6 lat, jeszcze zanim wyszłam za mąż, spotykałam się z nim. On miał żonę, której nie kochał, z którą się potem rozwiódł. Nie zupełnie dla mnie. Dla siebie, ale ja byłam jego inspiracją. Mieliśmy być razem. Planowaliśmy to po części. Ale nie wprost. Potem powiedzieliśmy sobie ze się kochamy. Wyjechaliśmy razem w góry, spędziliśmy ze sobą wiele przyjemnych chwil. Oboje nie jesteśmy romantyczni, nasze zaangażowanie opierało się głównie na seksie i na podobnych upodobaniach. Dlatego też nie bardzo mogliśmy być pewni siebie. Zwłaszcza jego. Bo on już zaczął "szukać" chcąc założyć rodzinę,a ja tkwiłam w małżeństwie, z którego trudno mi się było wypisać, przez wzgląd na...litość, która zawsze brała nade mną górę, jeśli chodzi o męża. No i wspomnienia, których mamy masę. Mój kochanek zaczął poszukiwania i mówił mi o tym, niby chcąc ponaglić moją decyzję, lub wywołać zazdrość-nie wiem. Ale to spowodowało, że spłoszył mnie, zaczęłam się obawiać, ze jak zostawię męża, który nigdy mnie nie zdradził dla kochanka, który może mnie zdradzić, mogę sama się pogrążyć. zbliżyłam się do męża, kilka m-cy było bardzo fajnie między nami no...i zaszłam z nim w ciążę. Powiedziałam o tym kochankowi, który nie mógł tego "przełknąć" i rozstaliśmy się. Jak się okazało, mój kochanek w tym czasie, znalazł sobie kobietę. Z którą po 2 latach się ożenił. Ale...zanim się z nią ożenił..nasze drogi znowu się spotkały, po 1,5 roku rozłąki i na nowo rozpoczął się miedzy nami romans. Teraz on żenił się, mając kochankę na boku, jak niegdyś ja. Gdy jego żona zaszła w ciążę, on był ze mną. Aż do dziś dzień. Mamy swoje rodziny, swoje domy. On ułożył sobie szczęśliwie dom, który chciał mieć, ja zostałam... nieszczęśliwa. Czuję się, jakby mnie ktoś ukarał za błędy i za nie etyczne zachowanie. Nie jestem szczęśliwa z mężem. Codziennie myślę o moim drugim mężczyźnie, z którym oczywiście się spotykam. Ale gdy jestem z nim, udaję, ze nie mam wobec niego uczuć, poza sympatią. Zresztą, na początku naszej"drugiej" znajomości powiedzieliśmy sobie wyraźnie, ze "nie wkręcamy się". Tyle tylko, ze zarówno ja jak i on..od czasu do czasu zdajemy się "coś czuć". On mi powiedział, ze ma do mnie ogromną słabość i boi się tego, ze przychodzi do domu i staje się nieobecny uczuciowo bo wszystko już sobie ułożył. A ja... ja mam do niego słabość tak żałosną, ze sama nie wiem, jak to możliwe, by być aż tak beznadziejnym. Do dziś żałuję, ze jednak od męża nie odeszłam, jak miałam na to okazję. Nie miałam jeszcze dziecka, on też nie. Miałam perspektywy i byłam wolna od tych wszystkich okropnych wspomnień i zdarzeń, które się potem wydarzyły. Może dziś byłabym szczęśliwa żoną, spełnioną kobietą, nie brakowało by mi seksu i "życia". A może byłabym inaczej nieszczęśliwa...?? Nie wiem, ale codziennie myślę o nim i boję się, że się zakochałam. Tylko ze to zakochanie trwa już 4 lata, bo od tego czasu, może mi ktoś nie uwierzyć... myślę o nim codziennie, choćby minutę, ale codziennie. Czasem, gdy mam chwile słabości, myślę długo i rozpamiętuje chwile, analizuje za i przeciw. Czasem chciałabym mu to powiedzieć, ale nie jestem w stanie. Nie potrafię zniszczyć rodziny, osób, które do niej należą. Nie chcę budować swojego szczęścia na nieszczęściu innych. Ludzie mówią, że w życiu trzeba ryzykować i myśleć o sobie...Ale do jakiego stopnia.? Ja nie wiem naprawdę co robić.Proszę, może ktoś z Was miał podobną sytuację, lub... może spojrzy an to innymi oczyma. Bez moich emocji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeczytalam tylko czesc przeraza mnie skad tyle k***w i kurwiarzy na tym swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekoladowe musli
Mądrze myślałaś, kiedy postanowiłaś nie rozwodzić się z mężem. Twój kochanek nie jest w stanie wytrzymać w związku z jedną kobietą. Poza tym on CIebie nie kocha. Po rozwodzie szybko sobie znalazł kolejną kobietę, i założył z nią rodzinę. On myśli tylko o swojej przyjemności, nie ma w nim uczuć do Ciebie. Kiedyś docenisz męża, który jest Tobie wierny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ee jakby przyszla monotnia zycia z kochankiem to bys penir doecniea obecnego meza. Zawsze o co nieznane zakazane smakuje lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
wiem, że monotonia zabije najgorętszą nawet namiętność...ale w stałych związkach liczą się potem trochę bardziej spalające wartości. A ja z moim mężem nie mam już nic wspólnego. Nie sypiamy ze sobą, bo on mnie ciągle odpycha, odtrąca, gdy rozmawiamy, to większa część rozmowy to kłótnia, nie spędzamy razem czasu. Ja wychodzę z synkiem, angażuje się towarzysko itd. a on siedzi albo przed kompem, albo przed TV i ciągle ma do mnie pretensje, ze do tej pory nic nie wymyśliłam, by mieć więcej dochodu ( np. własna działalność) szkoda tylko, ze to ja w tym związku jestem wykształcona i zarabiam więcej. Ja wszystko organizuje i załatwiam. Mój maż nawet nie zadzwoni w sprawie zmiany abonamentu, bo...nie umie. A ja...choć potrafię wiele, chcę mężczyzny, który te czynności mi zapewni, a przede to ON weźmie na swoje barki troskę o byt rodziny. Chciałam prawdziwego samca...może to brzmi zbyt zwierzęco, ale która kobieta chce za swojego mężczyznę grać w życiu jego role??? A mój kochanek..jest właśnie takim mężczyzna, którego pożądam. Nie już jako kochanka, tylko jako kobieta. Obłęd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Troche sie spoznilas. Jezli nie jestes z mezem uwiazana w zadne sposb finansowo. Nie macie kredytow itd. nic was juz nie laczy to powinnscie sie rozstac. Ale chankow rodzny nie pwinnas rozwalac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elifka
skoro on po 2 latach zaczął zdradzac zonę z tobą to niezły z niego s******l, a ty jestes naiwna że dałas sie mu tak po jego slubie podejsc:P on sie ozenił bo wiedział ize ma w domu sptrzataczkę i kucharkę a ciebie moze miec zawsze jako kochankę:P jakbys mu powiedziała ze po jego slubie utniesz kontakt zapewne nie byłby tak szybki do zeniaczki albo by cie olał dla innej :P a tak zyjesz nadal złudzeniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
do gość - niestety mamy wspólny kredyt hipoteczny, w dodatku on nie miałby dokąd pójść, bo nie utrzymuje kontaktu z rodziną. I tu znowu wchodzi w grę litość. Jestem z nim, bo on beze mnie jak bez ręki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
do gość - niestety mamy wspólny kredyt hipoteczny, w dodatku on nie miałby dokąd pójść, bo nie utrzymuje kontaktu z rodziną. I tu znowu wchodzi w grę litość. Jestem z nim, bo on beze mnie jak bez ręki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
do gość - niestety mamy wspólny kredyt hipoteczny, w dodatku on nie miałby dokąd pójść, bo nie utrzymuje kontaktu z rodziną. I tu znowu wchodzi w grę litość. Jestem z nim, bo on beze mnie jak bez ręki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
do gość - niestety mamy wspólny kredyt hipoteczny, w dodatku on nie miałby dokąd pójść, bo nie utrzymuje kontaktu z rodziną. I tu znowu wchodzi w grę litość. Jestem z nim, bo on beze mnie jak bez ręki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
do gość - niestety mamy wspólny kredyt hipoteczny, w dodatku on nie miałby dokąd pójść, bo nie utrzymuje kontaktu z rodziną. I tu znowu wchodzi w grę litość. Jestem z nim, bo on beze mnie jak bez ręki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
ELIFKA, nie jestem naiwna, nie dałam mu się podejść. On mnie do niczego nie zmuszał. Poprostu samo wyszło. A teraz kiedy mamy juz rodziny sytuacja wydaje się beznadziejna, bo ja wcale nie chcę tego kończyć. Wiem, ze to żle, że nie powinnam. Ale gdybym to skończyła, już nic by mi nie zostało. A tak mam chociaż to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezowa baba
Opowiem Ci troche o sobie i moze wtedy zrozumiesz ze to nie jest ze zawsze jest sie w zyciu tylko szczesliwym. Bylam mezatka,on mial zone.Krodki romans i decyzja o tym ze bedziemy razem.Obydwoje bylismy nie szczesliwi w poprzednich zwiazkach.Mieszkamy razem od trzech lat i powiem ci ze te trzy lata byly okropnie trudne.Ja z wyzutami sumienia a poprzez to niestabilna,klotliwa,zaczelam popijac piwo zeby cos w sobie zgluszyc.On z wyrzutami sumienia,ale staral sie aby nasz zwiazek byl jak najlepszy.On jako facet poradzil sobie lepiej z ta sytuacja ja natomiast niemal utonelam w tym wszystkim.Czepialam sie jego jakby to on byl winny tego ze rozwalilam rodzine,bo sie pojawil w moim zyciu.Nie bylam szczesliwa.Powazna rozmowa nad decyzja o roztaniu.Postanowilismy sobie sprobowac jeszcz raz.Ogarnelam sie troche,lecz on sie odsuna.Kocham go ponad wszystko ale nie moge napisac ze jestem szczesliwa.Nigdy nie da sie byc do konca szczesliwym po tylu przejsciach.Wiec teraz nie jestes do konca szczesliwa bo nie jestes z nim, a jakbys byla z nim nie byla bys do konca szczesliwa bo rozwalilas dziecku rodzine.I tak i tak nie dobrze w takiej sytuacji.Jezeli moge ci cos poradzic to mysl tylko o sobie i o swoich dzieciach i rob tak zeby tobie i dziecia bylo dobrze,wszystko inne niech bedzie dodatkiem do twojego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezowa baba
Dopisze tylko ze moj byly tez byl jak duze dziecko,bezemnie by zginal.A teraz mam partnera a byly maz i tak mi na karku siedzi,bo ja dalej z litosci mu we wszystkim pomagam.Wiec nadal dziele z nim tak jakby zycie.Nie da sie uciec od przeszlosci i byc szczesliwa.Bo zycie cie zawsze dogoni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
bezowa baba - tego się właśnie bałam... że zabrnę do nikąd...to w takim razie co to za życie, jeśli nie można być szczęśliwym? z każdej strony czeka mnie rozczarowanie. Bo cokolwiek dotknę, to komuś coś zniszczę... Chciałabym się od tego uwolnić, czasem uciec jak najdalej, by już nie myśleć, bo to myślenie mnie powoli wypala i staję się żałosna. Ale wiesz co?? Dobija mnie to, że nigdy nikogo nie kochałam, ani nawet się nigdy nie zakochiwałam. Oprócz tego jednego mężczyzny w moim życiu. I mam to tak zostawić???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona nie kochanka
Ja to sie zastanawim, dlaczego ludzie lubia sobien komplikowac zycie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie komplikowanie sobie życia, tylko samo życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
a co wy na to? mój przyjaciel powiedział mi kiedyś, ze musiałabym poczekac, az moje dziecko i jego trochę podrosną, bo rozbijanie rodziny teraz to jest o wiele większe i boleśniejsze przeżycie. ze kiedyś, gdy dzieci beda starsze świat juz tak intensywnie wokół nich się nie kreci. wtedy może być łatwiej... rozsądne czy nie...????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezuwianka
być może ale uczucie może już wtedy zgasnąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat powinien byc erotycznym.W tej hisorii nie ma uczuc..D**a tu i d**a tm. Zlituj sie nad mezem i zostaw go.Z inna bedzie szczesliwszy,z taka co go pokocha............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
no i tak zostałam dziwką... co za krótkowzroczność. Przecież ludzie od wieków zmagają się z takimi dylematami!!! nie można myśleć tylko w jedną stronę, bo życie nie jest aż tak proste!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jest proste to ludzie sami je komplikuja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
gdyby było proste, nie byłoby tych wszystkich dyskusji i dywagacji a uczucia ciężko wciskać w grupy podporządkowane ideologiom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochanko271 Czerp z życia to, co Ci daje. Znajdź pozytywne strony i nie myśl o dniu jutrzejszym (oczywiście jeśli w dniu jutrzejszym masz spotkanie z kochankiem, to myśl o jutrzejszym :P ) Tak naprawdę to możesz albo trwać w takim układzie albo go zakończyć, trzeciej drogi nie widzę. Ale jeśli trwasz, to się tym ciesz, bo szkoda czasu. Pomyśl o pozytywnych stronach, bo straszny smutek i żal przebija w Twojej wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grzech zawsze rodzi cierpienie i teraz ta zdrada kiedys wyjdzie na jaw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z grzechem cierpi bez grzechu cierpi. Jaka różnica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka271
Deidra dzięki Ci kobieto za te słowa:-) wiem, ze będę trwać w tym układzie. będę bo to jedyny facet, do którego cokolwiek czułam i czuję nadal mimo upływu czasu. My się znamy od 15 roku życia, nasze drogi wiele razy sie przeplatały, 2 razy byliśmy razem ( 15 i 17 lat). a ja..jestem niekochliwa, jakbym była w jakimś pancernym antyuczuciowym worku. jedynie ten facet mnie tak pobudza.. całą mnie. tylko ze za każdym razem, zawsze to ja odchodziłam. bez jakichs powodów lub ostatni raz...z powodu ciązy. tylko ten moj biedny mąż... ale wierzcie mi, on wcale nie jest taki biedny. w ciągu 2 ostatnich m-cy 2 razy mnie uderzył. poprostu zwykła spzrzeczka małżenska. moja wina, za duzo słow jak na jedną kłótnię, więc 1 raz dostałam w nerki i o mało przytomnosci nie straciłam. drugi raz m-c pozniej, powiedziałam komantarz o jego matce, ze jest jak ona, wredny i takie tam, to dostałam w twarz... i taki jest własnie życie grzech... to zbyt krótkowzrocznie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bóg postanowił, że karą będzie grzech [sam w sobie] człowiek żyjący w grzechu sam ściąga na siebie karę. Oczywiście grzeszący zadaje przy tym cierpienie swemu bratu tak też było z Kainem, który zabił swego brata Abla. Bóg Ojciec wszelkie zło dopuszcza ze względu na wolność, jaką dał człowiekowi, i by przez cierpienie jednego człowieka drugi został zbawiony. Tajemnica cierpienia wyjaśniona jest dokładnie w Nowym Testamencie poprzez całe życie na ziemi Moje i Mojej Matki oraz tych, którzy przy Mnie byli. Bóg dopuszcza istnienie Judaszy; każdy z nich ma szansę [być uratowanym], dopóki trwa jego życie na ziemi. Życie to jest wieczną walką, w której ściera się dobro ze złem. Tajemnica cierpienia zawiera w sobie tajemnicę zbawienia, która pozostaje tajemnicą Boga Ojca. Dopóki wszyscy się nie nawrócą i nie zaczną żyć według przykazań Bożych, będą cierpieć zarówno oni, jak i cała ziemia. Będzie głód pożogi, trzęsienia ziemi, której wielkie połacie zaleją oceany. To będzie, Moje dziecko, upomnienie i przypomnienie wszystkim wyznawcom bożków, że Panem ziemi i całego ludu jest JEDYNY BÓG Jahwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z grzechem cierpi bez grzechu cierpi. Jaka różnica? cierpienie jest konsekwencja grzechu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×