jestem zla,zrezygnowana.Maz nic nie robi w domu.

jak koncze prace o 16 tak jak moj maz to wracam do domu praktycznie jak on....ja biore sie za obiad,pranie,sprzatanie,sprawdzam lekcje dzieci itp a moj maz siadnie w fotelu,zajmie sie czyms co lubi,cos na kompie,na komorce itp i jeszcze sie dziwi ze w koncu pod wieczor jestem markotna.I mowie mu ze wszystko na mojej glowie,pranie,obiad i wogole wszystko a on nawet palcem nie kiwnie.I to nie tak ze trzeba bylo mu powiedziec,poprosic.Powiedzialam mu raz,drugi o czyms to z laska wstal ze mu przeszkadzam,ze jest zajety bo cos naprawia(cos swojego) dalam se spokuj.Siedzi potem w kuchni i pali z tel w rece,ja przed nim wyciagam pranie z pralki a on nic.No nic.... i potem ze co ja taka wiecznie niezadowolona i zla,ze znow zaczynam itp...ech....niewiem jak z nim rozmawiac.

dobrze ci kurwo takiego wybralas to siedz pindo glupia. jak porzadny facet to zadna nie wezmie, a potem placz k***a pindo glupia

gotuj dla siebie i dzieci, pierz pranie dla siebie i dzieci. jak pare razy pochodzi glodny i w brudnych rzeczach to sie wezmie do roboty.

ja moge CI naprawic kran, przepchac zlew i co tylko bedziesz chciala Królewno :)

nie chodzi o to bo maz naprawi wszystko,bardzo duzo umie i sie zna na prawie wszystkim.Co prawda kilka razy musze prosic ale zrobi takie typowe meskie naprawy.Ale taka potrzeba jest raz na jakis czas tylko.A zrobic pranie,obiad,ogarnac dom,umyc gary,sprawdzic lekcje i wiele innych jest na codzien.Jak go poprosze to zrobi ale tylko jak mu sie chce,przewaznie jest tak ze marudzi i z laska,ze jest zajety itp. i potem to moja wina bo ja sie chce klucic,ja wiecznie niezadowolona,jeczaca itp. a sam od siebie.....nic.