Brak kultury w urzędach!

Chciałam zakomunikować, że Wy - urzędasy jesteście mega niekulturalni ! Opryskliwi, chamscy, sprawiacie wrażenie siedzących w tej robocie za karę! W szczególności tyczy się to kobiet :O Niewychowane pindy, człowiek stara się być miły, a tu jedna z drugą oburkliwie się odnosi.. Żałosne. I przez to właśnie nienawidzę chodzić do urzędów :O Czy tylko ja mam takiego pecha, że na takie wredne babska trafiam?

U nas w Cieszynie gdzie byś nie poszła do urzędu to dokładnie odnoszę takie samo wrażenie. Człowiek uśmiecha się, stara się być kompatybilny tak żeby wszystko było ok i zwinnie bo inni ludzie też czekają a te pindy wiecznie zarozumiałe siedzą w****ione. Mam wrażenie że one nie powinny wykonywać takiej pracy, w takiej pracy ludzie powinni być otwarci, mili i uprzejmi.

W urzędach 99 % procent pracowników siedzi po znajomości. To brak kompetencji i dobrego wychowania jest na porządku dziennym. Jak ktoś do żadnej roboty się nie nadaje a ma znajomości to idzie do urzędu.

Niestety macie racje w 100 %. Siedzi towarzystwo i człowieka -petenta - jak intruza traktuje Święte krowy w większości, nie znają się na tym co robią i swoje pomyłki krzykiem i opryskliwością tuszują :O bo przecież one zawsze mają rację

Masz rację, od ekspedientek w sklepie wymaga się uśmiechu, uprzejmości w stronę klienta, szkoda tylko, że nad takimi paniusiami w urzędach nikt pieczy nie trzyma i nie zwraca uwagi na kulturalną, miłą obsługę petenta. Wraz z narzeczonym byliśmy dzisiaj załatwiać formalności dot. ślubu konkordatowego, myślałam, że tej babie strzelę, taka wredna małpa :O Szkoda, że tak miłe wydarzenie jakim jest ślub musi być poprzedzane niemiłymi formalnościami spowodowanymi niekulturalną obsługą.... :O

"stara się być kompatybilny" :D

Dokładnie tak, większość z nich ma pracę po znajomościach. Ja ostatnio załatwiałem sprawę w urzędzie bo rejestrowałem samochód to nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać. K***a no, młode dziewczyny około 25, 30 lat a zachowywały się jak stare zgorzkniałem babska. Wiecznie w****ione, opryskliwie odpowiadające a żeby dowiedzieć się czegoś konkretnego to trzeba czekać bo latają od jednej do drugiej same nie wiedząc o czym gadają.

Następnym razem jak znów trafię na takie babsko to zwrócę uwagę, noszzzz kurde, kultury trochę! Szkoda, że wykształcenie często nie idzie w parze z kulturą osobistą...

Tylko to, że zwrócisz uwagę niekoniecznie pomoże. W moim mieście też gdzie byś nie poszła, to robią ci łaskę, że cię obsłużą, a przecież cholera to ich praca i za to im się płaci. U mnie szczytem braku wychowania jest pewna panna z urzędu pracy, która pracuje tam, bo jej wujek jest starostą powiatowym. Kiedy by nie poszedł do pup , to zawsze jest wkurzona, nigdy nic nie wie, ciągle albo maluje paznokcie albo ogląda gazety. Ostatnio na mnie naskoczyła za to , że ośmieliłam się zapytać o staż. Kazała mi szukać roboty w mieście oddalonym o ładną odległość od mojego, gdzie chodzą 2 autobusy na krzyż. Kiedy grzecznie zaczęłam jej wyjaśniać co i jak, to stwierdziła, że ją atakuję i nie ma obowiązku ze mną gadać, a zresztą chce sobie zrobić przerwę, a ja jej przeszkadzam. Krew mnie zalewa jak widzę takie pseudourzędasy.