Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dlaczego tak często piszecie "widziały gały co brały" jeśli chodzi o mężów?

Polecane posty

Gość gość

Mnie akurat takie stwierdzenie denerwuje i to bardzo. Mam 3 koleżanki, których mężowie bardzo się zmienili jakiś czas po slubie. Jeden zmienił sie z czułego, miłego faceta we wrednego chama. Jeden zmienił się gdy stracił pracę. Nie mógł się z tym pogodzić, gorszego stanowiska nie chciał przyjąć i zaczął rozładowywać frustrację na żonie. Ja kilka lat temu odwołałąm slub dosłownie kilka dni przed. Z byłym bylismy parą 7 lat. Mieszkaliśmy 2 lata razem, było ok. Ślub i wesele na szczeście przełożyliśmy ze względu na finanse bo inaczej bym była teraz rozwódką i tęz mógłby mi ktos powiedziec "widziały gały co brały". Pół roku przed ślubem czyli po 1,5 roku mieszkania razem, po wielu latach bycia razem zaczął pokazywać rogi. Ciągle pretensje, a ta praca mu nie odpowiada, a ta tez, wybredny nagle zaczął byc strasznie, zazdrosny o to, ze zaczęłam odnosić sukcesy zawodowe itp itd. A po rozstaniu dopiero mi pokaza swój wredny charakter. A wcześniej był spaniały. Wiele koleżanek mi zazdrościło takiego kochanego faceta. I co? krył się przez tak wiele lat czy po prostu się zmienił? Nie każdego da się poznac do końca przed ślubem, a ludzie potrafią się zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
coś w tym jest co piszesz. mnie rowniez denerwuje stwierdzenie widzialy galy co braly. gowno widzialy przed slubem wiele rzeczy nie widac. ciekawe dlaczego? bo milosc jest slepa. ja to chyba sobie wmawialam ze jest taki idealny cudowny kochany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu nie przejmować się co inni piszą ;) Ja uważam że drugiego człowieka poznajemy przez całe życie! Ludzie potrafią się naprawdę mocno zmienić na przestrzeni lat i nawet wnikliwa obserwacja drugiej połówki nie zawsze pomoże dostrzec problem ,ponieważ człowiek to jak kameleon... Jak dla mnie powiedzenie "Widywały gały co brały " pasuje tylko i wyłącznie do osób które wiedzą o mrocznych sekretach swojego partnera np.że alkoholik,hazardzista ,agresor itd i wtedy kobieta się naiwnie łudzi że przecież Frania zmieni i przy niej będzie cudownym człowiekiem. A w innych wypadkach te stwierdzenie może być na wyrost i krzywdzące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i mnie denerwują takie stwierdzenia, niestety ale naprawdę się zdarza,że ludzie się zmieniają po ślubie lub po wielu latach mieszkania ze sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja widziałam i nie miałam zamiaru zmieniać bo jak się kogoś kocha i mu sie przysięga to na dobre i na złe bo kocha się nie za coś tylko pomimo wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do justek... naiwnosc przez ciebie przemawia :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo tak to jest jak się ludzie pobierają a się nie znają! autorko zamieszkałaś ze swoim i dopiero go poznałaś! nie można poznać 2 człowieka jak się z nim spotykasz na randki! nawet jeśli spotykasz się z nim tak 20 lat! jak z kimś pomieszkasz to dopiero wychodzi szydło z worka taka prawda! ludzie się zmieniają oczywiście, ale nie zmieniają się z dnia na dzień i reagować można wcześnie, a nie nagle się okazało, że on jest draniem i zdradza, bije, pije etc! no chyba sama nie wierzysz w to, że takie akcje dzieją się "nagle"? a argument z zaślepienim miłością jest dla mnie infantylny i świadczy o niedojrzałości! autorko ty pokazałaś, że Twoje "gały" patrzą co biorą ;) powodzenia życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fakt nie wszystko ale wprawdzie trąci to potworną naiwnością ale ja starego swojego strasznie kocham i wybaczyłabym mu chyba wszystko, no z rękami nigdy nie wyskoczy to akurat wiem nikt nie jest święty każdy człowiek ma za uszami coś o czym moze i lepiej czasem nie wiedzieć, ale skoro się decydujemy na związek zwłaszcza jak się kogoś bardzo kocha to trzeba się siebie nawzajem uczyć i wspierać się różnie w życiu bywa nie żyje się dla samego siebie tylko dla innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O ile jestem w stanie zrozumiec, ze ludzie sa w stanie zmienic sie pod wplywem traumatycznego przezycia (smierc bliskiej osoby, utrata pracy itp., ale ma to inne podloze i nie o tym tu mowimy), o tyle w zyciu nie uwierze, ze czlowiek zmienia sie po slubie tylko dlatego, ze wzial slub :). Drugiego czlowieka tak naprawde poznaje sie mieszkajac z nim pod jednym dachem, a nigdy spotykajac sie (jak ktos tu juz wyzej napisal) My jestesmy razem 13 lat, po slubie 8 (zanim sie pobralismy mieszkalismy ze soba 4 lata) i moj maz owszem zmienil sie, ale nie do mnie. Zmienil sie zawodowo, dzieki pracy stal sie bardziej otwarty, nabyl pewnej oglady ( ;) ) towarzyskiej i zawodowej, ale do mnie nadal jest tym fantastycznym chlopakiem sprzed 13 lat, do dzieci jest swietnym ojcem i ogolnie naprawde nie zmienil sie wcale. To samo obserwuje w moim srodowisku. Znam kilka osob po rozwodzie i sorry kochane, ale powody dla ktorych te znane mi osoby sie rozstaly nikogo tak naprawde nie zaskoczyly. Maz kolezanki zawsze byl kobieciarzem, ale ona tego nie widziala i tlumaczyla go, z ejest towarzyski, ma duzo kolezanek, znajomych i wszyyyyscy go uwielbiaja, rozeszli sie , bo on poznal inna kobiete, zakochal sie i odszedl do niej z dnia na dzien. Inna kolezanka miala chlopaka, ktory uwielbial imprezy i to takie zdrowo zakrapiane. Pewnie, wiekszosc lubi gdzies wyjsc, napis sie drinka, ale on naparwde upial sie prawie do nieprzytomosci, a po alkoholu bywal agresywny. WSzyscy o tym wiedzieli. Ona go tlumaczyla rowniez, ze jest mlody, towarzyski, lubi imprezy, ma wielu kumpli i musza sie wyszumiec. Wzieli slub, urodzilo sie dziecko, a jego to wszystko przeroslo, wpadl w alkoholizm i tu dopiero zaczal sie dramat. Moze to 2 extremalne przypadki, ale uwazam, ze pewne rzeczy w wielu przypadkach widac juz duzo, duzo wczesniej, tylko kobiety (faceci tez, ale glownie babki) zawsze to sobie jakos tlumacza, a jak juz dorwie je proza zycia codziennego to dopiero sie zaczyna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mąż mojej kolezanki był dobrym człowiekiem do czasu gdy zmienił pracę. W tej nowej pracy pojawili sie koledzy, którzy po pracy musili wypic kilka piwek i jego tez namawiali więc zaczął chodzić z nimi żeby nie odstawac od grupy. Aż ten alkohol stał się wazniejszy i to po kilku latach małżeństwa. Niby miał silny charakter ale jak sie okazało po kilku latach małżeństwa był słaby. Rozwiedli się, bo nie chciał sie leczyć, wydawał wsyztskie pieniądze, sprzedawał sprzety z domu itp. Ja mieszkałam z chłopakiem ponad rok. On studiował dziennie, ja zaocznie i pracowałam. On dostawał alimenty i stypendium. Problem zaczął sie po skonczeniu studiów.do tej pracy nie pójdzie, do tej tez nie bo nie zgodna z jego zawodem, a w tej za mało pracą. Wszytsko spadło na moją głowę. A wcześniej inaczej mówił - że weźmie każda prace byleby tylko zarabiac bo wie, ze sytuacja na rynku pracy jest ciężka. I ogolnie nagle poglądy mu sie zmieniły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszellina nologged
A mnie się wydaje, że w większości piszą tak osoby o tych, które same potwierdzają, że przed ślubem już były sygnały, że mąż jest taki czy siaki. Dziewczyna pisze, że ma dość tego, że 7 rok z rzędu mąż nie pamięta o rocznicy ślubu i jej urodzinach, a na pytanie, czy tak też było przed ślubem odpowiada, że owszem, wtedy też były z tym problemy. No to jak to inaczej określić, aniżeli "widziały gały..."? Ja sama mam bardzo dobrą koleżankę, która za 2 mce wychodzi za mąż za faceta, który ma ewidentny problem z alkoholem (oczywiście wg nich nie ma mowy o alkoholizmie, a w związku z tym o terapii, itp). Ewa (koleżanka) jest teraz w ciąży i już mi mówi, że liczy na to, że jej przyszły mąż zmieni się po ślubie, a już na pewno, kiedy urodzi się córka. Naiwność i głupota, tyle. I kiedy będą już małżeństwem, święte prawo będzie miał ktoś, kto zdecyduje się jej powiedzieć "widziały gały co brały".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest trafne powiedzenie.wiele lasek wychodzi za maz bo macica im chyba mozg uciska...albo boja sje starooanienstwa u siebie na wsi.wiec biora wszystko co nawinie sie pod reke.widza ze kandydaci maja swoje za uszami,ale licza na to ze PO SLUBIE sie ZMIENI.nie rozumiem dlaczego pozniej sa zdumione ze zle sa traktowane.ze mezowie pija.zdradzaja itp.widzialy galy co braly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tym chlaniem i laniem to jest najgorsze w co się można na własne życzenie wpakować i nie wierzę w gadki dziewczyn które mówią że koledzy, że kłopoty pewne skłonności się ma i już, jasne można faceta wspierać i pomagać mu z tym walczyć ale może czasem lepiej jest się najpierw poznać na kocią łapę a potem dopiero ładować się w sakramenty i urzędy? małzeństwo jest poważna decyzją, trzeba się zawsze lepiej poznać a nie uciekac w nie z lęku przed samotnością, bezdzietnością, bieda czy czym tam jeszcze znam ludzi którzy są ze sobą od 10 lat koles chlał jak świnia, ale ogarnął się dzięki dziewczynie, mają dwoje dzieci sa szczęśliwi na tyle na ile można w szarej rzeczywistości, ale laska w najgorszym momencie właśnie powiedziała kiedyś dlaczego go nie zostawi, własnie dlatego że wiedziała za kogo się bierze chyba czasem milość nie wybiera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest trafne powiedzenie.wiele lasek wychodzi za maz bo macica im chyba mozg uciska...albo boja sje starooanienstwa u siebie na wsi.wiec biora wszystko co nawinie sie pod reke.widza ze kandydaci maja swoje za uszami,ale licza na to ze PO SLUBIE sie ZMIENI.nie rozumiem dlaczego pozniej sa zdumione ze zle sa traktowane.ze mezowie pija.zdradzaja itp.widzialy galy co braly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest trafne powiedzenie.wiele lasek wychodzi za maz bo macica im chyba mozg uciska...albo boja sje starooanienstwa u siebie na wsi.wiec biora wszystko co nawinie sie pod reke.widza ze kandydaci maja swoje za uszami,ale licza na to ze PO SLUBIE sie ZMIENI.nie rozumiem dlaczego pozniej sa zdumione ze zle sa traktowane.ze mezowie pija.zdradzaja itp.widzialy galy co braly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja się zmieniłam po ślubie; mam beznadziejną pracę, w której nikt mnie nie docenia; nie mogę znaleźć nic lepszego; mieszkam z teściami i mi rozpieszczają dziecko i nie mogę sobie z nim poradzić; ogólnie jestem zgorzkniała i sfrustrowana; 10 lat temu uważałam, że świat stoi przede mna otworem, ale po zderzeniu z brutalna rzeczywistością, nie potrafię się z tym wszystkim uporać; moje życie jest beznadziejne i nie umie go zmienić, odbija się to na mojej rodzinie i nie wiem ile maż to jeszcze wytrzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justyś870418
A czemu nie możesz nic zmienić? W pierwszej kolejności stawiam do pionu męża, teściów i dzieci, potem jeżeli Was stać - zrezygnuj z pracy i odpocznij a miedzy czasie szukaj szukaj szukaj! Czasem może mniej prestiżowa praca potrafi przynieść więcej przyjemności właśnie ze względu na ludzi i atmosferę niz Bóg wie jakie stanowiska. Czemu nie powiesz jasno i wyraźnie co wolno teściom a co nie? Moja mama z babcią też chciały mi dyktować jak mam wychowywac dziecko i przez pierwszy rok życia mojej córki chodziły non stop obrażone,ale mnie to wali bo mi bardziej zależy na dziecku żeby było fajnie wychowane niż na tym co sobie pomyślą rodzice czy teściowie. Ot co! Przywołaj męża do porządku niech Ci pomoże! Czemu sie nie wyprowadzicie?? Zawsze jest wyjście z sytuacji a najgorsze co możesz zrobić to usiąść i lamentować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
justyś ma rację. Ja nie rozumiem osób, ktore narzekają, że tesciowie czy rodzice rozpieszczają wnuki, wtrącają się cąły czas itp itd. Trzeba mówić im NIE! a wy siedzicie cicho jak mysz pod miotłą i płaczecie. To samo jeżeli chodzi o pracę. Teraz niestety sa ciężkie czasy i nieraz trzeba siedzieć w nielubianej rpacy bo po prostu nie ma sie innego wyjścia. Ale trzeba szukac, szukac i sie nie poddawać. Ja w poprzedniej pracy zarabiałam więcej niż teraz ale ile stresu miałam...teraz zarabiam mniej ale jestem szczęśliwa, bo robie to co lubie i mam fajnych współpracowników i fajnego szefa. Wolę to niż miec te kilkaset zł więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie chodzi o to, że ja nie lubię pracy; pracuję tam kilka lat, obecnie na pół etatu i szefowa mi wprost powiedziała, że w przypadku redukcji etatów jestem pierwsza na wylocie, bo mam umowę na czas okerślony i mi nie będzie musiała płacić odprawy; przestałam się w tą pracę angażować, bo nie widzę sensu, skoro i tak wylecę; poza tym zarabiam grosze; ja nie wiem jak cokolwiek zmienić, nie wiem co robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×