Hehe przeczytajcie jaką miałem wczoraj historie ze spermą :p

Cześć Wiem że pomyślicie że jestem jakąś ciotą ale pisze to anonimowo a więc też dla checy :) Wczoraj poszedłem się wykąpać. Oczywiście wiedziałem że sobie popuszcze z tatara bo zawsze wale gr***e jak się myję. Wziołem ze sobą telefon i słuchawki. Nalałem wody, położyłem się, włączyłem jakiegoś pornuska i zacząłem się bawić fallusem. Jak dochodziłem to było już dość sporo wody w wannie więc spuściłem się na ręke. Wstałem chciałem umyć pod kranem ale otarłem się ręką o kotare przy wannie i część spermy na niej została. Bardzo gęsty ładunek akurat miałem i bardzo przylepny. Chciałem wziąć zmazać z tej kotary tą spermę ale jeszcze bardziej ubrudziłem. Jedną ręką trzymałem telefon a drugą próbowałem łokciem odsunąć kotare i odkręcić kran. Tak to niezgrabnie robiłem że wkońcu i kran ubrudziłem a sperma się niezmywała. Chciałem zsunąć telefon ale wpadł do wanny i się zmoczył. Wtedy już wziołem go do ręki i i jego ubrudziłem. Położyłem na podłodze. Udało mi się umyć ręce i tą kotarę mydłem i wodą ale sperma ciągle była w zlewie i niechciała się spuścić w jego odmętach. Wytarłem się ubrałem, sprawdziłem czy jeszcze gdzieś niema spermy i chciałem umyć ten głupi zlew, wziołem tą spermę w palce gdy nagle moja matka wbiła do kibla bo bardzo jej się siku chciało. Zobaczyła moją ręke, a ja wtedy zamurowany zacząłem szybko zmywać czuując że się połapała a ta do mnie z tekstem - Synu a czemu tyle kremu bierzesz ? Oszczędniej troche, po co tyle nawaliłeś i teraz wyrzucasz ? hehe śmiać mi się niechciało ale wiedziałem że będzie beka jak to komuś opowiem :) Zmyłem sperme i wybiłem z tamtąd ochłonąć :)