Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ile jeszcze

w kim czy w czym tkwi problem...ja juz wariuje...

Polecane posty

Gość ile jeszcze

Mam taki jak dla mnie nie typowy problem, a generalnie chodzi mi o to ze od zawsze nie potrafie dogadac sie z moja matka...nie wiem kompletnie o co jej chodzi...mam 24 lata i synka prawie 2 letniego partner mieszka i pracuje za granica...rozchodzi sie glownie o to ze moja matka robi awantury o byle co, o to ze moje dziecko nie po ukladalo rowno zabawek pod oknem na dworze, ze za mocno mam odkrecony gaz pod gotujaca sie zupa, ze zle sprzatam ( bo tylmo ona idealnie sprzata), ze zupe zle przyprawilam, ze moj synek jadl np kielbaske i zostawil jej slady na meblach, ze nic nie robie tylko siedze w pokoju, a jak wyjde to czepia sie ze krece sie i jej przeszkadzam...a teraz doszlo do tego ze rzadko kiedy wychodze z pokoju, jedynie przygotowac cos dla syna, wole nic nie ruszac,nie sprzatac bo boje sie kolejnej awantury...dzisiaj np mowie jej ze pojde wykosic trawe przed domem bo zarosniemy i zeby prypilnowala shnka (bo on nie lubi jak kosze trawe i krzyczy wiec lepiej jak siedzi w domu),ok zgodzila sie wieczorem cos ja ugryzlo i znowu pretensje i tekst ze gdybym nie chciala sie opalic to nawet trawy nie wykosilabym, normalnie szok.takie p*****ly a nie idzie wytrzymac...a najwiecej awantur jest o to ze krzyczy na mojego synka ..a jak ktos przyjedzie to jaka ona dobra babcia nie jest i sie chwali co on takiego nie potrafi i zero krzyku...wiec powiedzcie w czym tkwi problem we mnie czy w niej.tak chcialabym to zrozumiec...wiem ze miala ciezkie dziecinstwo, non stop musiala pracowac na polu a gdy byla nqstolatka jej tato sie powiesil...ale to chyba nie powod by wyzywac sie na dzieciach i wnuku...czasami sie zastanawiam sie czy to tez nie przez to ze urodzilam sie z wada genetyczna i ma moze do mnie jakis zal y cos...jak na razie postanowilam sie wyprowadzic dla dobra dziecka...dobrze zrobie???moglabym wyprowadzic sie do partnera tylko ze mu nie ufam bo mnie oszukuje non stop klamie...to tez mialam niestety wypommniane...powiedziala mi ze dobrze ze mnie w huj..a robi i ze i tak wkiedys wroce na jej laske...mam nadzieje ze tak nie bedzie...na razie mysle zeby zaczac soie zyc spokojnie, moze skromnie ale bez nerwow i awantur...przepraszam ze sie tak rozpisalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile jeszcze
Pewnie nikomu nie chce sie czytac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spokojnie ja przeczytałam :) dla mnie to tak wyglada ze Twoja matka wyładowuje na Tobie zlosc , a wasze wczesniejsze relacje jakie były ? byc moze nie spełniasz jej oczekiwan i stad ta agresja , masz racje dla dobra dziecka uciekaj od matki. Dziwne ze i na dziecko krzyczy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez przeczytałam. no nie masz lekkiej sytuacji. Twoja matka ma ciezki charakter i wiem jak ciezko sie z taka osoba zyje. powinnas napewno cos zrobic bo to sie odbije na zdrowiu Twoim i dziecka. napisz cos wiecej o tym partnerze. nie mozesz na niego liczyc ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia.9
niestety istnieją tacy rodzice. moi tez traktują mnie jakbym im cos zrobila, nienawidzą mnie i zachowuja sie podobnie. a ja nigdy nie stwarzalam problemow, bylam grzeczna, uczylam sie, nie pilam, nie palilam, w domu pomagalam we wszystkim i nawet na swoje ciuchy i ksiazki do szkoly zarabialam sama roznoszac ulotki po blokach jak menel ale oni tego nie doceniali. jedynym sposobem byla wyprowadzka i wszystko sie wtedy zmienilo ale z dzieckiem to byloby trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile jeszcze
Predzej tez tak bylo...ale zawsze dawalam soba pomiatac ale teraz jak jest synek nim nie pozwole...nie chce zeby mial zrypane dziecinswo, za bardzo go kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile jeszcze
Co do mojego parnera to chodzi o to ze mieszka za granica i utrzymuje kontakty z innymi kobietami...pisze, dzwoni tu do polski z czatow, portali roznych i w ogole...kilka razy juz mi obiecywal ale zawsze do tego wracal...teraz od 2 tyg jest spokoj bo mowi ze zrozumial ale ja mu nie wierze...za bardzo mnie oszukiwal...nie czuje sie juz kochana przez niego nie przytula mnie w ogole tak oschlo jest jestem z nim chyba ze wzledu na dziecko...mowil mi ze mnie nie zdradzil ale mu jakos w to nie wierze...ogolnie to mam jakis taki zal do siebie, ze moje dziecko nie bedzie mialo szczesliwej rodziny...ale niesety to nie ode mnie zalezy...tylko Kiedys jak bylam mlodsza to zawsze mylalam ze przez to ze jestem chora to bede szczesliwa w dalszym zyciu...ale jak zwykle nie...myslalam ze. Pan Bóg mi ta krzywde jakos wynagrodzi...a tak zyje tylko dla synka tak bardzo go kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile jeszcze
Co do mojego parnera to chodzi o to ze mieszka za granica i utrzymuje kontakty z innymi kobietami...pisze, dzwoni tu do polski z czatow, portali roznych i w ogole...kilka razy juz mi obiecywal ale zawsze do tego wracal...teraz od 2 tyg jest spokoj bo mowi ze zrozumial ale ja mu nie wierze...za bardzo mnie oszukiwal...nie czuje sie juz kochana przez niego nie przytula mnie w ogole tak oschlo jest jestem z nim chyba ze wzledu na dziecko...mowil mi ze mnie nie zdradzil ale mu jakos w to nie wierze...ogolnie to mam jakis taki zal do siebie, ze moje dziecko nie bedzie mialo szczesliwej rodziny...ale niesety to nie ode mnie zalezy...tylko Kiedys jak bylam mlodsza to zawsze mylalam ze przez to ze jestem chora to bede szczesliwa w dalszym zyciu...ale jak zwykle nie...myslalam ze. Pan Bóg mi ta krzywde jakos wynagrodzi...a tak zyje tylko dla synka tak bardzo go kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile jeszcze
Co do mojego parnera to chodzi o to ze mieszka za granica i utrzymuje kontakty z innymi kobietami...pisze, dzwoni tu do polski z czatow, portali roznych i w ogole...kilka razy juz mi obiecywal ale zawsze do tego wracal...teraz od 2 tyg jest spokoj bo mowi ze zrozumial ale ja mu nie wierze...za bardzo mnie oszukiwal...nie czuje sie juz kochana przez niego nie przytula mnie w ogole tak oschlo jest jestem z nim chyba ze wzledu na dziecko...mowil mi ze mnie nie zdradzil ale mu jakos w to nie wierze...ogolnie to mam jakis taki zal do siebie, ze moje dziecko nie bedzie mialo szczesliwej rodziny...ale niesety to nie ode mnie zalezy...tylko Kiedys jak bylam mlodsza to zawsze mylalam ze przez to ze jestem chora to bede szczesliwa w dalszym zyciu...ale jak zwykle nie...myslalam ze. Pan Bóg mi ta krzywde jakos wynagrodzi...a tak zyje tylko dla synka tak bardzo go kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile jeszcze
Kiedys sie ogolnie zastznawialam czy ponizyc sie i po tym wszystkim wyjechac do mojego faceta ale wydaje mi sie ze on tam nas nie chce wiec postanowilam walczyc o szczescie mojego dziecka i tylko z nim mieszkac obym dala rade...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Łatwo mowic jak starasz sie z wszystkich sil a tu nic...wiecznie pod gorke...moja matka nawet bezinteresownie nie pilnuje wlasnego wnuka.wiesz jak to boli jak do okola wszystkie bbcie lataja skacza nad wnkami a moja mama nie...moj facet caly czas od 3 lt mowi ze moja matka poinna sie leczyc a ostatnio nawet mi powiedzial ze to przez nia to sie tak miedzy nami popsolo bo we wszystko sie wtracala..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×