Dla mnie konkursy "miss" to aukcje konii!

Dzisiaj był wywiad z kandydatkami na miss"to jest dla mnie przygoda i dzieki miss pomagam innych,w szpitalu onkologicznym dzieci cieszą sie,że widzą "księzniczkę"::" jakie puste i głupie gadanie.Dzieci może sa naiwne i wierza w ksiezniczki,ale my dorosli wiemy,jak te wybory "ksiezniczek" wygladaja!Nie badzmy naiwni,taka dorosła kobieta,a taka infalntylna:wierzy,ze "jest ksiezniczka" haahaha Inna mówi,wierze,ze konkurs pozwali mi nawiazac kontakty? jakie?..k.?kontakty nawiazuje sie ,na podstawie ogladani Pań w strojach kapielowych?

No sorry,ale w jaki sposon niby ta ksiezniczka ,pomaga temu choremu dziecku?zamiast porozmawiac z nim,powyglupiac sie z tym dzieckiem,to słuzy temu dziecka jaka |"zywa lalka,"ksiezniczka,na ktora ma dziecko sobie popatrzec?idiotyzm. Mnie to przypomina aukcję koni z oceną pęcin, kłębu i stanu uzębienia.