Moja kolezanka jest feministką i uwaza że facet jest niepotrzebny kobiecie!

I bez przerwy powtarza że po co komu facet, facet to tylko niepotrzebny grat zawadzający w domu, a poza tym ona ma 180 cm wzrostu, krótkie włosy, i ogólnie jest takim femistycznym babochłopem :/ tymczasem dziś moja inna koleżanka z pracy rozdawała czekolady, bo dostała skądś ich dużą ilośc i ta feministka powiedziała że ona weźmie trzy czekolady a nie jedną - dwie dla niej bo lubi i jedną dla chlopaka. Ja sie zdziwiłam że ona ma chłopaka a ona odpowiedziała że co w tym takiego nowego i dziwnego, i ze od 9 lat jest z tym samym facetem :/ widzicie w tym jakiś sens i logike?? :/

kobieta zmienną jest a tak poważnie to dzisiejsze kobiety mają nasrane w głowie

Dlatego, ze one czesto co innego mowia, a co innego robia. Mialem kiedys taka kolezanke, ktora mozna nazwac "wojujaca feministka". Dzis zona, matka 2 dzieci i gospodyni domowa.

Gdyby to była prawdziwa historia- no to dziewczyna zakłamana, a nie żadna feministka... Kreująca się na silę na kogoś, kim nie jest. Chyba potężne kompleksy ;)

Przeciez feministka to nie znaczy, ze nie moze miec faceta. Nie mylic feministek z chorymi z nienawisci do facetow fanatyczkami od Srody i Szczuki. Prawdziwa feministka walczy o prawa kobiet, a nie przeciwko facetom.

prowo

"Nie mylic feministek z chorymi z nienawisci do facetow fanatyczkami od Srody i Szczuki." hahah - tak, akurat o Srodzie to tak moze sie wypowiedziec jakis pzrestrachany facecik jedynie;-)

Jesli chodzi o Srode, to czesto myle ja z Grodzka.