Proszę o wsparcie, bo już nie daję rady...

Co ja takiego złego robię, że związek mi się rozlatuje mimo, że dbałam o niego z całego serca. Zawsze byłam w porządku, nigdy nawet przez myśl nie przeszła mi jakaś zdrada, czy nawet "niewinny" flirt. Nigdy też nie wymagałam niewiadomo czego, żadnych ekskluzywnych wakacji, żadnych drogich wycieczek, żadnych drogich prezentów, chciałam być tylko kochana, doceniana, chciałam czuć się dla niego ważna. Ale widocznie to jest za duże wymaganie...

Bo niektóre związki się poprostu nie udają i choćbyś próbowała to ogarnąć w 100% to i tak się rozwali.Cest la vie...

Wiele złych rzeczy mu wybaczyłam. A on nie potrafi tego docenić ani innych rzeczy które mu dałam. Mam tu na mysli dziewictwo...

no tak dziewictwo jest istotne ale to bylo albo?

Nie ma tu nikogo chętnego do rozmowy?

Ja miałam to samo niestety, starałam się z całego serca, znosiłam tyle rzeczy, miałam po prostu anielską cierpliwość, też nigdy nie dostawałam prezentów itp ale to nie o to chodzi, ja po prostu dałam z siebie 100 %, a on niestety nie. Do tanga trzeba dwojga, sam musi to zrozumieć,albo nie wiem co by musiało się stać zeby taki facet się ogarnął. Na siłę nic nie zdziałasz

Czasami tak bywa, też miałam bardzo podobną sytuacje:-(

ja ci moge dać moje prawictwo co ty na to ? :)

To tak strasznie boli

Boli, bo musi boleć.Czas goi ny i za jakiś czas będziesz się z samej siebie śmiać

jestem teraz na tym samym poziomie :/ wlasnie wczoraj sie skonczylo, nie wytzrymalam roznic miedzy nami, jednak milosc to nie wszytsko tez byl moim pierwszym facetem w lozku :/ ale dla niego chyba to nic nie znaczylo bo seks mozna zaczac jesli czujesz sie wystarczajaco dobrze a nie z mliosci , tak mial ze swoimi ex :/ ciezko i boli i nie wiem co mam ze soba zrobic juz 3 razy sprzatalam dom i prawie nic nie jadlam dzis