Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hopopi

mam podejrzenie,że mojemu dziecku na oddziale noworodkowym podawano leki na

Polecane posty

Gość hopopi

uspokojenie :( I to w pierwszych dniach życia! Nie mogę poprzeć tego żadnymi dowodami, ale gdy odbierałam rano dziecko z oddziału, to córcia była taka nieobecna, nie reagowała na mnie, ogólnie taka obojętna :( :( :( Ja nawet bym nie pomyślała,że ktoś mógłby w ten sposób uciszać noworodka, więc z zaufaniem co wieczór oddawałam mojego skarba jak wszystkie matki na oddział. Dopiero jakiś czas po wyjściu ze szpitala, przeczytałam,że często na takich oddziałach, "serwuje" się dzieciom luminal :( Np gdy płaczą, albo są niespokojne. Przecież jak sobie pielęgniarki nie radziły, to mogły mi ją przynieść, zawołać na mnie. Przecież mi się serce kroiło co wieczór, jak musiałam małą zawieźć na oddział. Ale takie były zasady w tym szpitalu :( DZIEWCZYNY, KOBIETY - NIGDY NIE ODDAWAJCIE SWOICH DZIECI NA NOC NA ODDZIAŁ. JA JUŻ WIĘCEJ TEGO BŁĘDU NIE POWTÓRZĘ. CZY KTOŚ TAK MIAŁ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość violcka_fasolka
Dziwne ,ze tak dzieci bez problemu na noc zabierali bo u nas to nie ma szans ,zaraz jak sie po porodzie umyjesz przynosza ci dziecko i juz z toba zostaje az do wypisu,tylko na kąiel biorą.Nawet jak chciałam wziąć w dzien szybki prysznic to nie chcialy przypilnowac a co dopiero cala noc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość violcka_fasolka
ja widzialam cos takiego ale jak z corką na pediatrii lezalam.Dziecko ok 6m-cy bylo zostawione w szpitalu samo,mama przychodzila tylko na ok godz dziennie.To malenstwo ciagle płakało i raz na jakic czas przychodzila pielegniarka ,brala je na chwilke do zabiegowego po chwili wychodzila i kladla go spowrotem do luzeczka i jakis czas lezalo cicho i to sie powtarzalo ze 3 razy dziennie.mysle ze cos temu dziecku podawali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość violcka_fasolka
łóżeczka*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chciałam małą zabrać ze sobą zaraz po porodzie do swojej sali (urodziłam wieczorem), ale pielęgniary powiedziały,że muszą małą domyć i porobić badania i takie tam... JEZU, JAK JA ŻAŁUJĘ ŻE SIĘ ZGODZIŁAM :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
violcka_fasolka to tylko potwierdza moje obawy :( ale ja w przeciwieństwie do matki tamtego dziecka, byłam pod ręką. Mogli mi ją przynieść..I tak nie mogłam spać dobrze,ciągle myślałam o mojej kruszynce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość violcka_fasolka
Nawet jak twojemu dziecku cos podali to mysle ,ze taka jedna dawka nie zaszkodzi,wazne ze jest zdrowe,nie ma cos sie zadreczac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne,bo taki noworodek przy wypisie powinien gaworzyc i na brzuchu grzechotke lapac. Zmeczony porodem i tyle. Moje dziecko bylo ze mna,i jego placz dopiero w domu poznałam. W szpitalu ciagle spal. Inne dzieci na sali ciagle płakaly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie o to chodzi,że miało coś wielkiego robić, tylko widziałam różnicę w zachowaniu w ciągu dnia, a tym co było po odbiorze noworodków rano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to szu do kliniki zrobić badanie krwi i jak wyjdzie to skarżyć szpital.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym pielęgniarki same powiedziały,że mała im daje popalić. więc być może zastosowały jakieś leki,żeby mieć święty spokój?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko,że to już było dawno, więc już po ptokach :( Cholera !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem tak , jest to mozliwe że mogli coś podac .Ja miałam tak ze wzieli moje dziecko do zabiegowego i jakos długo jej nie przynosili zwlekłam sie z łozka i ide patrze a moja córcia sama na sali rozebrana i okno otwarte .Bożiu przeciez mogła zapalenie płuc dostac nakrzyczałam na pielegniarki a te ze jakis szok mam , powiedziałam mamie i kolezance co sie stało i siedziały ze mna i patrzyły .I jak chodziłam pod zabiegowy to stałam dopóki jej nie ogarneły i koniec .Wtedy poczułam niepokój ze chca coś dziecku mojemu zrobic z drugim dzieckiem juz tak nie było ale z pierwsza przezyłam masakre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomyślcie co one robiły z dziećmi w latach 80. Ja się o mało z głodu nie przekręciłam, bo mnie nie karmiły - zapomniały, a mama była nieprzytomna po krwotoku przez 3 dni, jak ją rozdzieli i pokarmu nie miała. Miałam 2500 przy porodzie, a w dniu wypisu 2300, taka duża byłam, że musiały pierworódce rozciąć pochwę tak, "aby w przyszłości szybciej rodziła" - ich słowa. Podobno lekarz jakiś się połapał, że dziecka od narodzin nikt nie karmił i sam zadymy narobił na oddziale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fakt,kiedyś to w ogóle było dno. Mojej mamie przy pierwszym porodzie odeszły wody o 7 rano, pielęgniarki i położne olały ją totalnie. Na drugi dzień wieczorem, przy obchodzie ordynator zapytał położnych kiedy odeszły wody. One że o 7 rano. Na to moja mama,że o 7 rano ale wczoraj. Położne dostały zjebki od ordynatora,a mama w końcu po 36 godzinach urodziła, ale ile się nacierpiała :o I w ogóle wszyscy byli dla pacjentek niemili, z opowiadań kobiet z rodziny słyszałam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie etz dziei na noc zabierali mimo iz karmilam piersia , tam ponoc je dokarmiali butelkami. jaki w tym sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja oddawałam córkę,właśnie ze względu na to dokarmianie. Długo nie miałam pokarmu, a jak się już pojawił,to było za mało żeby córka mogła się najeść :( Przy następnym dziecku to będę zabierać dziecko ze sobą na noc, a ewent. zaniosę raz albo dwa na karmienie, zaczekam,aż skończą ( albo sama butelką nakarmię) i dziecko ze sobą z powrotem na salę zabiorę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz z dorosłymi ludźmi jest nie lepiej w szpitalach. Jak tam trafiłam, to pięlęgniary śmiały się ze mnie, dokładnie słyszałam co mówiły - taka ładniutka, hrabianka, to teraz ja potną, hahaha - ja czekałam na operację, zgłosiłam problem pielęgniarom raz, drugi, trzeci, a godziny upływały, na obchodzie zgłosiłam to lekarzom - nie zostali wcześniej przez nie poinformowani i uznali, że przesadzam. Przez noc infekcja się rozprzestrzeniła, gorączka kolejnego dnia, a ból nie do zniesienia. Wpadłam w szał, kiedy lekarze przy obchodzie powiedzieli, że om niczym nie słyszeli, niczego nie odnotowano. Zażądałam natychmiastowego przecięcia gipsu i ewentualnego pisemnego uzasadnienia braku zgody. Gips przecięto wieczorem, zrobił to lekarz po wieczornym obchodzie, ponieważ te suki "zapomniały" i tłumaczyły potem, że myślały, że mają to zrobić kolejnego dnia. Efekt - martwica skóry, początek gangreny, leczenie tego 2 tygodnie, wycinanie skóry i mięsa, bez gwarancji zachowania stopy - amputacji. Przeszłam to, stopę uratowano, bo lekarze się mną zajmowali osobiście. Suki - pielęgniary zostały totalnie z j e b a n e przez ordynatora i zespół lekarzy, dostały upomnienie, następnie chodziły nade mną jak nad własnym dzieckiem, robiłam co chciałam na oddziale (palenie i popijanie = klucz do sali z kompem i tv, tak, dokładnie), żadna już nawet nie mruknęła, do dyspozycji miałam stale wózek inwalidzki. Nigdy sukom nie wybaczę cierpienia jakie mnie spotkało dzięki nim. To tylko jeden przykład mój, nie chce mi się pisać, jak 2 razy mało co nie zabiły mojej mamy i jak jej uszkodziły zdrowie na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja im tego nigdy nie zapomnę i nie wybaczę. Jak wróciłam na oddział po 3 latach, to mnie ordynator z lekarzami witali, tak jakoś się zaznajomiliśmy przez ten okres czasu. Powiedziano mi, że mogę sobie łóżko i salę wybrać. One to widziała, szczególnie ta suka co się śmiała z mojego nieszczęścia, latały nade mną, aż się śmiałam z nich, po kilka razy dziennie, czy dobrze się czuję, czy nic nie dolega? Ach szkoda gadać. Sama mam taka pielęgniarę w rodzinie, chodzi i rozpowiada jak pracuje na trzy etaty + pół w jakiejś prywatnej przychodni, tak na 3 i pół, haha, wszystkie soboty, niedziele i święta robi, bo musi, miesiąc w miesiąc. Spytałam jak to możliwe, skoro ją bardzo często widuję w sklepach, na mieście, w galeriach, po rodzinie łazi, ile doba ma godzin, kiedy śpi? Wyszła obrażona, nic nie powiedziała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to świństwo :o tylko,że dorosły może się jeszcze sam obronić. A taki bezbronny noworodek, nie potrafi sam zaprotestować, opowiedzieć później mamie co się działo na tym oddziale :( I to jest jeszcze gorsze świństwo :( Bardzo smutne i przerażające....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety, ale nie wolno im ufać, trzeba kontrolować, patrzeć na ręce, pytać za każdym razem co i ile podają, niczego nie popuścić. Większość z nich to zawistne suki. Nie mają litości, ani zrozumienia dla cudzego cierpienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo możliwe, że coś dodawały. Lata temu to nie było nic dziwnego, bardzo dużo dzieci wtedy się rodziło, nie było nadzoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz to i ja wiem... Sama bym nie pomyślała o takich rozwiązaniach, więc nawet nie podejrzewałam,że personel, który na co dzień zajmuje się dziećmi, stosuje takie praktyki :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety niczego im nie udowodnisz. Zaobserwowałaś jakieś niepokojące zmiany psycho-fizyczne? Ile dziecko ma? Czy coś się dzieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do gość z godz. 17.53 córeczka ma 2,5 roku. Póki co rozwija się dobrze :) Żadnych niepokojących zmian nie zauważyłam,ale z drugiej strony po takich lekach nigdy nie wiadomo czego i kiedy się spodziewać... Staram się nie zadręczać, ale ciągle widzę tą moją córeczkę taką otumanioną... Ktoś zaraz napisze,że się wkręcam. Sama mam nadzieję,że niczego mojej córeczce bez mojej zgody nie podawali, ale jednak matczyna intuicja mówi mi coś innego... No ale fakt, niczego nie udowodnię. Teraz już lepiej będę pilnować mojego największego skarbu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×