Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość patrycja j

wasze początki zamieszkanie razem?

Polecane posty

Gość patrycja j

obecnie ja jak i on mieszka z rodzicami (jesteśmy pokoleniem 30 latków) jakie były Wasze początki? boje się o finanse (musimy wynająć mieszkanie) i nie wiem co dalej?? czy wynajmować czy zaciągać kredyt którego strasznie się boimy i jak z pozostałą resztą... dogadywanie się, podział obowiązków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 111igła111
Nie wiem.Zanim razem zamieszkalismy,rozeszlismy się.Nie chciał ze mną mieszkać(mam własne,male mieszkanie),tylko z rodzicami. Ale wy sprobujcie.Podzielcie się opłatami itp .Wszystko wyjdzie w praniu.Swoja droga zazdroszcze:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patrycja j
to ja Ci zazdroszczę:) bardzo chciałabym mieć coś swojego chociaż małe mieszkanie a nie mamy nic mój zgodził się na tymczasowe zamieszkanie razem a potem powrót do rodziców co do kredytu to ja myślę w dalszej perspektywie ... dlatego wspomniałam o nim oboje się go obawiamy więc stąd powrót do rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie zamieszkać tymczasowo razem z potem każde osobno do swoich rodziców czy razem do jednych rodziców? My wynajmujemy i niedługo przeprowadzamy się na własne (albo i własności banku hehe) =kredyt. Cieszymy się, że w końcu się przeprowadzimy mimo wszystko na swoje mieszkanie, ale mieszkanie na wynajętym nie było złe - w końcu mogliśmy razem żyć tak naprawdę a nie tylko spotykać się. Jeśli chodzi o zamieszkanie i na nasze relacje to przez pierwsze 10 miesięcy było koszmarnie - niestety. Bywały lepsze i gorsze chwile, ale często się kłóciliśmy i to bardzo. Ale zbliżyliśmy się do siebie przez ten czas bardzo - chyba zaczęliśmy się traktować jak rodzinę bardziej a nie każde osobno (mimo tego, że byliśmy razem już 4 i pół roku przed zamieszkaniem). Nagle kłótnie ustały - ja staram się łagodzić konflikt i on też się wyciszył. Teraz jest naprawdę fajnie. Myślę, że kryzys czeka większość par. Ważne, by go załagodzić i się porozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest właśnie życie, często jest tak że jeśli zdecydujemy się wspólnie wziąć kredyt jeśli do tego jeszcze dochodzą dzieci to jest trochę takie położenie sprawy na jedną kartę bez możliwości odwrotu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patrycja j
powrót do rodziców razem, już nie osobno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 111igła111
Nie maczego mi zazdroscic. Prędzej dziś o własne mieszkanie niż znaleźć kochającego faceta.Przynajmniej dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patrycja j
111igła111 no co Ty! aż tak źle z tymi facetami obecnie? my znamy się już 3,5 lata więc nie orientuje się na"rynku":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A podział obowiązków.. Mój mąż poczuwa się do tego, by zarobić na rodzinę, ale ja też pracuję i opłacam życie itd. Płaciliśmy po połowie za wynajem, jedzenia itd to już nie dzieliliśmy. Mąż dodatkowo odkładał na wykończenie mieszkania itd. Ja też zarabiałam, jednak to on więcej odkładał. On sprząta, nie ma problemu ze zrobieniem śniadania, kolacji, wyrzuceniem śmieci, odkurzeniem. Jego rzeczy nigdy nie ruszam i sam sobie układa papiery itd. Jeśli chodzi o pranie i prasowanie to robię to ja - nie doszliśmy tu do porozumienia hehe. Ale nie ma to dla mnie problemu - teraz kobiety to najchętniej tylko by brały i brały a od siebie nic nie dawały :) Chętnie upiekę ciasto itd., zrobię obiad. Mój mąż nie umie gotować - bo tak najczęściej są faceci wychowywani w domu (kobieta to robi). Jednak jak go poproszę to zrobi. Zresztą mam zamiar go nauczyć zrobienia paru rzeczy, by jak będziemy mieć dzieci a ja będę w pracy to by umiał im zrobić jakiś obiad :) Uważam, że jest to sprawiedliwy podział. Zresztą nie ma się co kłócić o takie pierdoły. Ważne, by każde z Was się troszczyło o siebie - żeby to zrozumieć to potrzebowaliśmy tych wszystkich kłótni hehe, ale jest dobrze. Więc powodzenia Wam życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zamieszkaliśmy razem u moich rodziców gdy mieliśmy po około 23 lata. To się dzialo stopniowo. On był z innej miejscowości. Początkowo zostawał na weekendy , potem na dłużej... aż w końcu się wprowadził. 3 lata później wynajeliśmy mieszkanie.Mamy 2 letnie dziecko i jeszcze jestem na wychowawczym. On nas chwilowo utrzymuje. Na szczęście od września mały idzie do przedszkola a ja wracam do pracy, więc będę mogła wnieść swój wkład w domowy budżet :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 111igła111
Albo z nimi tak źle,albo ze mną.W każdym razie problem mieszkania to nic.Jak się ma dużo kasy to się kupuje.Jak nie,to zostaje wynajem,ale jak się ma 2pensje to idzie wytrzymać.Zawsze tez pozostaje kredyt. A faceta nie kupisz, nie wynajmiesz,nie wezmiesz na kredyt.Jak nie ma to nie ma.Oczywiście sensownego i na poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli chodzi o kredyt to ja myślę, że jeśli będzie to kredyt maksymalnie do 200000zł to można to udźwignąć finansowo. Jest ciężko, ale nie tak, by się nie dało żyć i cieszyć się z życia.:) Myślę, że dacie radę :) Mieszkanie u rodziców czasem jest rozwiązaniem, ale to zależy od tego, czy jest to mieszkanie czy dom - i ile tam jest pokoi. Mój kuzyn zamieszkał ze swoją żoną z rodzicami w mieszkaniu trzy pokojowym, urodził im się syn a później bliźniaki i wierz mi, że nie jest to komfortowe ani dla nich ani dla ich rodziców. Ale jakoś się dogadują :) A moja inna kuzynka mieszka z mężem z jej rodzicami, ale mają piętro w domku, nikt im się nie wtrąca, więc też żyje im się dobrze. Prawda jest taka, że zawsze można się dogadać, ale to zależy od ludzi. Nie jest to złe rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patrycja j
111igła111 być może musisz popracować trochę nad sobą, ja też tak miałam, że do tej pory natrafiałam na niekochających facetów, ale zrozumiałam, z czego to wynika (przejmujemy obciążenia emocjonalne od naszych rodziców,,,) i nam się nie układa z takiego czy innego powodu co do mieszkania z teściami to mieszkalibyśmy z nimi w domu (wspólna kuchnia i łazienka)- nie dysponują wolnym piętrem, mieszkalibyśmy obok siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 111igła111
Toteż cały czas pracuje nad sobą,ale juz nie mam pomysłu co robię źle?Ostatni związek też był obiecujący ,a po 2.5roku on się rozmyslil.Może to kwestia szczęścia. A wy zamieszkajcię razem i zobaczycie jak będzie.We dwojke łatwiej i razniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patrycja j
111igła111 uważam że to nie sprawa szczęścia... a sprawa Twoja indywidualna każdy zasługuje na szczęście ale nie każdy potrafi je przyjąć (ble ble ble wiem wiem igło, dobrze się gada gorzej coś z tym zrobić...) ja zainteresowałam się powiązaniami rodzinnymi i pracą nad energią Zrozumiałam, że człowiek z jakimś problemem przyciąga człowieka z podobnym, Np. Para ona obciążona tym, że kobiety mają w życiu ciężko przyciąga partnera który będzie jej to udowadniał... czyli on ... człowiek który nie szuka w kobiecie partnerki a matki oboje się uzupełniają gdyby tylko ona zrozumiała w czym tkwi problem i popracowała nad nim to przyciągnęła by w końcu mężczyznę a nie faceta który widzi w niej matkę a nie kobietę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patrycja j
cytat z artykułu "Inny przykład. Jeśli obserwujesz, że w twoim rodzie wszyscy mężczyźni byli nieobecni, np. z powodu wyjazdów za granicę lub w delegacje, pracy na morzu, długiego pobytu w szpitalu z powodu przewlekłej choroby, to najprawdopodobniej obserwujesz, że twoi partnerzy też uciekają z domu i praktycznie są nieobecni. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że PODOBNE PRZYCIĄGA PODOBNE. Ponieważ ten model funkcjonowania jest ci bliski, znany i na nieświadomym poziomie będziesz go przyciągać. Na przykład zainteresuje cię typ wiecznie zajętego naukowca lub podróżnika, którego ciągle nie ma w domu, albo po prostu pracoholika, jakim był twój ojciec. Ważne, żebyśmy sobie to uświadomili, bo wtedy, jeśli chcemy zmienić wzorzec, będziemy mogli to zrobić. Natomiast jeśli tego nie rozumiemy i mówimy o przypadkach, braku szczęścia lub złym losie, to żyjemy w iluzji i ułudzie, że to przeminie lub samo się naprawi. Przypadki są losem, który gotujemy sobie sami swoimi nieświadomymi wyborami. Przeznaczenie zaś wypełniamy wtedy, kiedy znamy siebie. Wiemy też jakie są mechanizmy naszego funkcjonowania i dokonujemy wyborów zgodnych z naszymi potrzebami. To wymaga stałego rozwijania się i ustawicznego poszerzania własnej świadomości, doskonalenia się, na każdym poziomie naszego jestestwa." mniej więcej o to w tym wszystkim chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 111igła111
Czyli mówiąc w prost myśleć pozytywniej?a coś w tym jest.Zwykle przyciągam facetów,którzy mi kompletnie nie odpowiadają,albo którym ja nie odpowiadam.Nien potrafie sobie wyobrazić,ze może ktoś tak bardzo chcieć ze mną być jak ja z nim.Widzę zawsze związek,w którym to ja zabiegam,a on ma mnie gdzieś,albo relacje,gdy facet zabiega a ja nie zainteresowana.Nie umiem tego przerwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patrycja j
noo, to nie jest taka łatwa sprawa tak ogólnie o tak sobie to przerwać, trzeba to zrozumieć wpierw... te zależności bo sama świadomość problemu jest ważna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 111igła111
cos musi być na rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×