Podlizuch.

Od 1 lipca siedzę na urlopie i szlag mnie trafia.Nie chce mi się nic robić.Od kilku ładnych lat pracuję w firmie (same kobiety).Praca miła koleżanki też .Ale 3 lata temu przyszła nowa koleżanka.Pani dyrektor przydzieliła ją do mnie.Miła ,spokojna,cicha.Mało mówiła,głównie słuchała lub zadawała pytania.Zawsze chętna do pomocy.Ale od jakiegoś czasu jakby zamilkła,zaczęła pobolewać ją głowa,zwalniała się z pracy,chodziła na zwolnienia.Powiedziała,że od dawna cierpi na migrenę .Po chorobie wracała do pracy pełna zapału,znów wszystkim chciała pomagać i wyręczać w ich pracach.Część koleżanek się godziła,część nie.Zawsze zostawała po godzinach swojej pracy ,żeby za kogoś pracować (oczywiście na prośbę pani dyrektor). Ale nie bez przyczyny ,odbierała sobie każdą minutę dodatkowej pracy.Tego jednak pani dyrektor nie widziała.Wychodziła wtedy kiedy jej nie było. I ostatniego czerwca ,pani dyrektor oznajmiła nam,że po urlopie pani B.zajmuje moje stanowisko pracy.Dostałam torsji.Ona mnie wykorzystała.Wszystkiego się ode mnie nauczyła,o wszystkim jej mówiłam.Pracowałam za nią kiedy chorowała,a Ona tak po chamsku mnie potraktowała. Kiedy zapytałam ją dlaczego ,odpowiedziała ,,wytargowałam Twoją posadę u pani dyrektor''. Teraz wiem,że to co robiła to było oszustwem.Podlizywała się pani dyrektor,donosiła na na wszystkie.A ta jej migrena to jedna wielka fikcja.Nikt jej nie udowodni ,że głowa ją nie boli.Przypomniało mi się ,że kiedyś pojechała do szpitala na ostry dyżur (podobno z bólem głowy). Poprosiłam koleżankę,która jest lekarzem,żeby do niej zajrzała. I co się okazało,lekarka która ją przebadała powiedziała,że Ona symuluje.Nie chce mi się wracać do pracy.