chyba podam do sądu mojego lekarza rodzinnego !!!

Jestem taka zła ! Zacznę od tego że do mojego lekarza rodzinnego jeździmy z dzieckiem w ostateczności , normalnie mamy innego lekarza który jest że tak się wyrażę chamski i potrafi nam powiedzieć że " Nie przyjmie mi dziecka z 40 st gorączką bo nie ma dziś kaprysu" a gdy już łaskawie pozwoli nam przyjechać to płacimy stówę za wizytę ale to jedyny lekarz który jak już nas przyjmie i przepisze synowi jakieś leki to działają więc dlatego do niego jeżdzimy. Natomiast nasz lekarz rodzinny to jakiś nie wiem jak to określić więc może nie będę określać . Jeszcze nigdy się nie zdarzyło żeby postawił trafną diagnozę albo dobrał poprawnie leki , np. kiedy syn był jeszcze mały miał zatwardzenie a ten mu przepisał leki na biegunkę :/ ja się nie znam więc najpierw pojechałam zapłaciłam a dopiero w domu przeczytałam ulotkę i już dziecku leków nie podałam , jak jade i mówie że ma kaszel mokry i kaszle flegmą a ten mu przepisuje zamiast wyksztuśne to przeciw kaszlowe ! przecież dziecko może się udusić ! on nie wie ? pomijam już fakt że za każdym razem jak jestem to wciska mi jakiś syrop dla dziecka po którym mówie mu że syn wymiotuje i ma biegunki a on z każdą wizytą dalej ten sam syrop mu pisze powinien sobie gdzieś odnotować żeby wiedzieć ?! ale dziś moje wk&^%$# sięgnęło zenitu , syn ma ponoć wysypke bostońską mąż pojechał z synem do lekarza rodzinnego ( bo ten drugi lekarz powiedział że przyjmie nas za 2 tygodnie !!!) ten przepisał maść uwaga za 150 zł ! ja czytam w domu "stosować tylko na rany suche, nie stosować u dzieci poniżej 12 rż bo to grozi czymś tam " ale się wkurzyłam ! syn ma 3 lata a rany na rączkach podchodzą ropą więc jak są ku^%$ suche ?! nie chcą mi przyjąć tego w aptece masakra co ja moge zrobić w tej sytuacji już mnie to denerwuje że jak głupia ide do niego płace za leki które później wyrzucam do kosza jestem baaaardzo zła !!!!