Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mitakuye_oyasin

Gdy nie ma z kim pomilczeć...

Polecane posty

Ogólnie jestem racjonalistą, do wszystkiego staram się podchodzić racjonalnie. Dużo czasu mi zajęło zanim się tego nauczyłem, ale jakoś w końcu się udało. Kiedyś nieracjonalnie podchodziłem do wszystkiego, że tak naprawdę nigdy nic mi się nie uda, że po co cokolwiek robić jak nie ma to żadnego sensu itd. Dzisiaj staram się przede wszystkim być dla siebie swoim przyjacielem a nie wrogiem, postawa typu `spełni się to czego chcę jeżeli będę nad tym pracował` jest dużo lepsza niż trwanie w marazmie. Wielokrotnie się przekonałem, że mogę dużo więcej osiągnąć niż kiedyś sobie wyobrażałem. Takie podejście wydaje mi się dużo bardziej racjonalne. Jestem spełniony w jakiejś części dotyczącej życia, mam dużo z tego o czym kiedyś marzyłem. Jednak jak zwykle w takich sprawach bywa jest jedno ale. Nie mam zupełnie szczęścia w miłości. Wiem, że w moim przypadku nie mogę za bardzo liczyć na jakiekolwiek dobre rozwiązanie w tej kwestii. Po prostu pewnych rzeczy się nie da przeskoczyć. I wszystko byłoby dobrze, gdybym potrafił sobie racjonalnie wytłumaczyć, że ok, skoro nie może nic się w tej materii powieść trzeba nauczyć się żyć samemu po prostu. Wszystko byłoby prościej gdyby można było jakoś wyłączyć tą chęć bycia z kimś i zapomnieć o niej całkowicie. Jednak wyłączyć się tego nie da, ani zracjonalizować również. Staram się sobie tłumaczyć, że to nie jest aż tak do szczęścia potrzebne, że nie wszystkim się udaje i jakoś z tym żyją. Ale wiem, że nigdy sobie tego nie wytłumaczę i nigdy się z tym nie pogodzę. Boję się tego, że w wieku 40, 50 czy 60 lat będzie tak jak teraz. I choć wiem, że to jest nieracjonalny strach, to nie mogę się go pozbyć w żaden sposób. Żyję codziennością, zachwycam się rzeczywistością, uwielbiam być, oddychać, patrzeć. I mimo wszystko wciąż wierzę, że i w tej materii kiedyś mi się uda. Tylko czasem przychodzi dzień, kiedy człowiek ma ochotę przestać się zajmować czymkolwiek, bo kiedy z pracy wraca do domu, to nikt na niego nie czeka, nie ma z kim porozmawiać, nie ma z kim pośmiać się czy w milczeniu patrzeć nawzajem w oczy. I przemyślenia nachodzą wtedy, że tak już będzie zawsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariolcia z ugandy
no coz, albo rybki albo Akwarium :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo kazdy potrzebuje kogoś smutne ale prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze jeszcze poznasz miłość swojego życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak wybrales

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariolcia z ugandy
kup se zwierzaka ma to do siebie ze zawsze czeka i nigdy nie penetruje ci rzeczy osobistych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co u ciebie jest "przeszkodą nie do przeskoczenia"??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że największą przeszkodą do tego aby być z kimś jest moje nastawienie do tych spraw. Kiedyś podchodziłem w taki sposób do możliwości zdobycia pracy, właśnie tak, że uważałem, że nigdy jej nie zdobędę, że nie dam rady. A potem nadarzyła się okazja, którą wykorzystałem i tylko dzięki temu pracę znalazłem. I wtedy właśnie stało się coś co sprawiło, że zmieniłem całkowicie swoje podejście. Do tej pory nie wiem co się stało, bo dzisiaj nie potrafię tego samego zrobić w sprawach związków. Wtedy po prostu stwierdziłem, że pierd..., idę szukać pracy. I nie zastanawiałem się nad niczym, po prostu poszedłem szukać. Nastawiłem się na to, że będzie na pewno parę odmów, ale w końcu musi mi się udać. Po prostu przestałem się bać, myśleć o tym, że na pewno się nie uda. Jak to się mówi: chcieć to móc. Dzisiaj się zastanawiam jakim cudem wtedy tego dokonałem. I co takiego się stało, że się odblokowałem. Nie potrafię tego samego dzisiaj powtórzyć. A przecież wiem, że racjonalnie powinienem po prostu podejść do jakiejś dziewczyny, która mi się podoba i zaprosić choćby do kina. I racjonalnie potrafię sobie wytłumaczyć, że to przecież nie boli, powie nie to nie, jej strata. Ale co innego racjonalizm a co innego życie. I zdaję sobie sprawę, że jak czegoś z tym nie zrobię, to naprawdę zostanę sam do końca życia. Ech, do d**y to wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem coś na ten temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzylistna koniczynka xx
Musisz pokochać siebie jak sie układają twoje relacje z kobietami ? Wogole ich nie ma w Twoim życiu czy je omijasz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie w tym jest sęk, że omijam. Wiem, że to głupie strasznie, to też nie jest tak, że nie potrafię z ludźmi rozmawiać, bo potrafię, czy to faceci czy to kobiety, nie robi mi to problemu, ale problem jest w tym, że nie potrafię łatwo nawiązywać nowych kontaktów. Co też jest dziwne, bo w pracy mogę normalnie rozmawiać z każdym, ale jak mam coś zagadać do napotkanej osoby na ulicy to po prostu nie mogę. Wiem po części czym to jest spowodowane, mam wadę wymowy, to mi znacząco odbiera pewność siebie i tego niestety nie przeskoczę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzylistna koniczyna xx
Nie uważasz ze za dużo od siebie wymagasz?nie musisz mieć daru zagadywania na ulicy pomysł ze czasem wystarczy uśmiech i to "coś" są sytuacje ze nawet w pracy cię dorwie strzała amora więcej wiary w siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elytka39
kompleksy mocno cie ograniczają ale z tymi marzeniami które są samospełniajacą sie obietnicą masz sporo racji ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzylistna koniczynka xx
Uwierz mi wada wymowy to naprawdę nie jest nic strasznego musisz poprostu skupić się na innej Twojej mocnej stronie a napewno jakas jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość włosy w kolorze złota
No to teraz ja u Ciebie dorzucę swoje trzy grosze. Bycie samotnym to niełatwa misja. Trzeba być dwa razy tak silnym jak ludzie w związkach, w których odwaga, strach, siła i wszystko dzieli się na dwoje. Bycie samotnym to pokaz wielkiej siły. I jeszcze ble ble ble filozoficzne i tak dalej: ale prawda taka, że jak nie ruszysz doopy i sam wewnętrznie nie zachcesz, to nic się nie zmieni. Mówię z własnej eksperiencji. Rzekłam, amen ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ile masz lat? Masz jakiś związek za sobą ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie ja to wszystko rozumiem, że jak sam się nie wezmę to nic z tego nie wyjdzie, bo tak to można czekać do końca świata. Tylko, że świadomość własnych ograniczeń odbiera całą potrzebną motywację i siłę, a kiedy tego nie ma człowiek nie jest w stanie nic zrobić. Co zrobić, żeby odnaleźć w tym wszystkim jakąś radość wynikającą z poznawania innych osób, co zrobić, żeby samemu już się nie spalać na starcie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość włosy w kolorze złota
olać i nastawić się, że spotkam się z kimś, będzie beznadziejnie, nie spodoba mi się, i nigdy więcej tego na pewno nie zrobię, ale ten jeden raz zaryzykuję, żeby mieć to za sobą - u mnie podziałało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wiem, że Twoja metoda jest najlepsza, najbardziej racjonalna i pozwalająca osiągnąć jak najwięcej efektów, po prostu nie przejmować się i olać to co zaprząta myśli. Tylko właśnie jak to zrobić. Znaczy wiem jak, tyle że po prostu łatwiejsze w tej chwili wydaje mi się przerzucenie kilka ton węgla z wagonu. Jak przestać z tego robić sprawę życia i śmierci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość włosy w kolorze złota
Jeszcze jesteś zbyt mało nieszczęśliwy, żeby się zmienić, najwidoczniej. Nie osiągnąłeś stanu, kiedy leżysz w nocy w łóżku i wiesz, że tak bardzo nie istniejesz, ponieważ nie możesz ogrzać kogoś swoim oddechem - i nie potrafisz zasnąć. I wiesz, że będziesz sam zawsze. Na samym dnie tego odczucia znajdujesz trampolinę do życia, ale może jeszcze tam nie dotarłeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do takiego stanu chyba jeszcze nie doszedłem. Bywało czasem źle, ale nie na tyle, żeby spróbować dać sobie jeszcze jedną szansę. Ale czy to znaczy, że aby coś zmienić trzeba dojść na samo dno? Nie chcę tak. Już raz tam byłem dawno temu i nie chcę powtórki z rozrywki, za dużo to kosztuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość włosy w kolorze złota
No to nie smutaj: zawsze jeszcze pozostają Ci posty na kafe ;) wspólnie na pewno wymyślimy tysiąc mądrych rad, do których nikt się nigdy nie zastosuje - grunt to zrzucić czarne myśli z czapy, a w kafe-kupie raźniej! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taki inteligentny facet a szuka odp na nurtujace go pyt na forum wycisz sie zrozum sam siebie posłuchaj siebie od środka tam bedzie odp na wile pyt a nie forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jasne, że raźniej ;) Może rzeczywiście czasem człowiek potrzebuje z siebie coś wyrzucić, a czasem po prostu trzeba spojrzeć na swój problem z innej strony, przez co opinie innych patrzących z zewnątrz są pomocne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×