Gość kenzoo Napisano Lipiec 10, 2013 Byłam z chłopakiem prawie rok. Mam 18 lat, on 17. Niby nic, ale różnica niesamowita mentalnie. Kocham go. Przez ostatnie 2 miesiące zachowywał się inaczej, unikał ciężkich tematów, nie mógł znaleźć czasu dla mnie, ważniejsi byli koledzy, czyli tak na prawdę, jak w większości historii miłosnych. Nigdy nie słuchałam się ludzi, nikt nie wtrącał się w moje i jego życie, ale gdy zaczęliśmy tracić kontakt, ja byłam słabsza psychicznie mimo, że mam bardzo silny charakter, to ludzi pragnąc mi "pomóc" pogorszyli całą sytuacje. Gdy wszystkie kłamstwa wyszły (on je potwierdził) nie wytrzymałam i wybuchłam. Uderzyłam go, ale zrobiłam to przy bardzo dużej ilości osób. Do tego wszystkiego wyszło, że spotykał się z "koleżanką". Owszem, była to tylko koleżanka, ale zarzekał się, że dla mnie czasu nie ma, a dla niej go znajdował. Przez 2 tygodnie błaźniłam się, błagałam, żeby wrócił, latałam za nim jak pies, bo on twierdził, że mi nigdy nie zależało. Chciałam to naprawić. Ostatni tydzień (3) był ze światełkiem w tunelu, aż do ostatniej niedzieli. Zrobił mi pranie mózgu, zrzucił wszystko na mnie, plotki itp. Sam się wykreował, a twierdzi, ze to moja wina. Kazał mi nie dzwonić, nie pisać, nie pokazywać się. Nagle otrzeźwiałam. Usunęłam fejsa, nikt nie wie, co się ze mną dzieje. I nagle dzwoni on, dobija się drzwiami, oknami. Kocham go, więc co powinnam zrobić ? Dodam, że nasze uczucia są bardzo silne. Pewnie napiszecie, że to raczej nie możliwe, żeby mnie kochał, skoro tak się zachowuje, ale ja w to wierzę, bo mu mimo wszystkich zdarzeń jeszcze ufam, a powiedział mi, że uczucia są nadal tak samo silne, tylko PONOĆ mu tak nie zależy, jak na początku. Jest zmienny niesamowicie, ale najlepsze jest w tym wszystkim to, że jedno mówi, a czuje drugie. Ja to wiem Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach