Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Medarol

Mam fajną dziewczynę, a lecę na... jej matkę...

Polecane posty

Gość Medarol

Hej. Mam na imię Karol, własnie zdałem na 2. rok na uniwerku medycznym we Wrocławiu (oryginalnie jestem ze Szczecina). Od dwóch miesięcy chodzę z naprawdę fajną dziewczyną - zgrabna, ładna, mądra, maturzystka, ma na imię Karolina (uważałem ten zbieg okoliczności za zrządzenie losu!). Dotychczas zachowywaliśmy się jak każda świeżo upieczona para - chodziliśmy do kina, na lody, włóczyliśmy się po pięknym mieście, jakim jest Wrocław. Czasem, bardzo rzadko, przesiadywaliśmy w moim wynajmowanym mieszkaniu (mam je na spółkę z Markiem i Adrianem, których nie lubi moja luba, stąd też nasze rzadkie bywanie tutaj). U niej nie byliśmy ani razu. Dlaczego? Otóż Karolina ma siostrę bliźniaczkę - Anitę. Są jednojajowe, więc teoretycznie bardzo podobne. Moja luba ma nieco wybujałą wyobraźnię i chyba nie była co do mnie pewna na tyle, żeby nas zapoznawać (swoją drogą, do dziś nie wiem, co sobie myślała? Że ją rzucę dla siostry, zacznę mylić, zaproponuję trójkąt?...). Któregoś dnia jednak lało, była niedziela, my spłukani po miesiącu zacnych melanży, Marek i Adrian na kwadracie, słowem - musieliśmy iść do niej. Zwłaszcza, że podobno jej rodzina dopytywała się już o mnie i chcieli mnie poznać. Więc poszliśmy. W domu była tylko Anita. faktycznie, miały jakiś wspólny mianownik, ale żeby je pomylić nie było mowy (przynajmniej dla mnie). Karolina chyba to wyczuła i się odprężyła - od tamtej pory bywaliśmy u niej co jakiś czas. Zawsze jednak dom był niemal pusty, tłumaczyła, że domownicy dużo pracują i rzadko się zdarza, by byli w komplecie. Którejś soboty umówiliśmy się w końcu na obiad z całą rodziną. Wystrojony w garnitur przyszedłem ciut za wcześnie (poza mną miała przyjść jeszcze jakaś dalsza rodzina, wujostwo czy coś), więc wpuściła mnie Anita, bo Karolina wciąż jeszcze brała prysznic. Dość się zakumplowałem z nią, więc poszedłem do salonu, żeby pomóc przy nakrywaniu stołu. Nie dane mi jednak było wejść dalej niż za próg pokoju, bo poraził mnie piorun. Na niskim krzesełku siedziała tyłem do wejścia jakaś kobieta/dziewczyna/pani... Od razu przypadła mi (bardzo, bardzo...) do gustu. Stylowy ubiór, ułożone włosy, jakaś kruchość i delikatność w jej r****ch... Stałem tam nie wiem ile i syciłem się tym obrazem. Po kilku chwilach (które trwały jak lata świetlne) ONA się odwróciła. Twarz zdecydowanie nie należała do nastolatki, choć wciąż była pociagająca. Spojrzała na mnie, uśmiechnęła się, coś powiedziała... To była ich MAMA. Kiedy to sobie uświadomiłem, racjonalna część mnie podpowiedziała, że piorunujące wrażenie powinno minąć, ale wcale się tak nie stalo... Z obiadu niewiele pamiętam. Ściskałem jakieś dłonie, przedstawiałem się komuś, coś ktoś o mnie mówił... Ale bylem jak zaczarowany. Pamiętam, że Karolina odprowadziła mnie po wszystkim na dół, pocalowaliśmy się, poszedłem do domu i zasnąłem jak kamień... Co ja mam robić? Czy ktoś z was przeżył coś takiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Medarol
r****ch * czemu zacenzurowało? O.o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry, że tak prosto z mosto, ale ty chyba jesteś jakiś powalony -_- za dobrze ci widocznie było z tą laską, bo już zacząłeś szukać nowych wrażen i to w postaci matki... ych, wyobrażasz sobie współżycie ze starszą kobietą? no sorry, ja tam bym się brzydził ;/ zresztą ona na pewno ma swoje życie i nie w głowie byłby jej romans... Moja rada: zapomnij o niej, tak będzie najlepiej dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×