Nie tak dawno temu Tusk przekonywał, że udział w referendum to obowiązek

Dokładnie 17 kwietnia 2003 roku Donald Tusk gorąco namawiał wysoką izbę, aby ułatwiła obywatelom spełnienie obywatelskiej powinności i rozciągnęła termin głosowania na dwa dni (w sprawie akcesji do UE): - „Pragnęliśmy i sądzę, że Wysoka Izba podzieli naszą opinię, aby treści zawarte w tym wniosku i skutki z tego wniosku płynące ułatwiły obywatelom uczestnictwo w referendum i podjęcie stosownej decyzji na ˝tak˝ lub na ˝nie˝. Ale uznaliśmy, że władza nie powinna obywatelom przeszkadzać, powinna pomagać szczególnie wtedy, kiedy oczekuje spełnienia powinności. Wszyscy uznajemy, że powinnością obywatelską jest uczestnictwo w referendum”.

Don Aldi rozlazi sie w szwach

"ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział" Miś

Zawsze (może do znudzenia) powtarzam mój ulubiony referendalny przykład z Bytomia i Rudy Śląskiej. W Bytomiu Platforma Obywatelska nawoływała do bojkotu referendum "bo nic dobrego dla miasta z tego nie będzie", kilka kilometrów dalej w Rudzie Śląskiej nawoływała do odwołania nielubianej przez siebie pani prezydent bowiem "referendum jest przywilejem demokracji". Nie umiem tego pojąć, szczerze. Nawet najbardziej roztrzepany człowiek ma chociaż minimalnie rozwinięty zmysł ochrony swojej osoby przed obciachem i wyjściem na niepoważnego. A tutaj nawet tego zmysłu nie ma...

a czego tu się spodziewać po złodziejach i cwaniaczkach dbających wyłącznie o swoje interesy?

nie mogę patrzeć na tego ryżawego Tuska nic nie robi dla kraju terroryzuje kobiety jak talibowie in vitro aborcja... jak facet co nie potrafi obronić kobiety czemu on tu już 6 lat jest? co to jakiś mąż stanu? wybitny polityk?? jakbym takiego męża miała... to chyba go bym musiała utrzymywać