Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mikiriki123

Dojrzała czy dziecinna?

Polecane posty

Gość mikiriki123

Powiedzcie mi proszę, jak w temacie, czy moje podejście do sprawy jest raczej dojrzałe czy zupełnie niedojrzałe? Mam rocznikowo 26 lat. Z wykszt. pedagog. Praca jakaś tam jest, mieszkam w duzym miescie, ze wspołlokatorką. Z natury jestem obserwatorem, a więc od dziecka badam świat wokół mnie i staram się wyciągać z niego wnioski. To co obserwuję, to m.in.nietrwałość ludzkich relacji, rodziców którzy swoim wychowaniem i postępowaniem kreują swe potomstwo na bandę emocjonalnych debili, z wszechstronną wiedzą życiową "zdać, zakuć, zapomnieć, zalać". Gdzieś w tym wszystkim się pogubiłam. Bo z jednej strony chciałabym mieć swoją rodzinę, ale z drugiej, jak patrzę na kandydatów na ojca moich dzieci, warunki bytowe, które nas czekają jak kryzys się zwiększy i całe te wyrzeczenia, które mnie czekają w związku z ciążą, macierzyństwem i tak do usranej śmierci, to się wycofuję. Nie wiem... może nie potrafię żyć w społeczeństwie? Nie potrafię kochać, poświęcać się dla innych, iść na kompromisy? Mężczyźni mnie nudzą. Ich pomysły na spędzanie wolnego czasu są badziewne, w nieodpowiednim momencie, lepiej mi bez nich. Czasem brakuje kogoś do przytulenia, itp, ale to raz w miesiącu? Nie częściej... Nie wiem już, czy jestem tak dojrzała, że nie idę na żywioł bo pchają mnie hormony, czy tak niedojrzała i niegotowa, by poświęcić komuś swoje całe życie, zrezygnować z siebie, pasji i tego co kocham... Hmmm????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikiriki123
nikt się nie wypowie? :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna z domu s
sama musisz sobie odpowiedzieć co z tego. nikt Ci nie podpowie. mnie też mężczyźni nudzą , oprócz jednego. ale w momencie gdy się zaczynałam z nim spotykać to nie myślałam nawet że jakiś większy związek z tego będzie. powinnaś iść na uczucie, a nie rozsądek. też wszystko analizuje tak jak Ty ale jestem mniej ostrożna, wszystko metodą prób i błędów, a potem analizowanie tych błędów. wahasz się pewno ciągle między dojrzałością a jej brakiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mikiriki123
A Ty ile masz lat? Ja w sumie boje sie zakochać, bo zycie mnie nauczyło, ze nic dobrego z tego nie wynika, człowiek sie uwsteczna zamiast isc przed siebie i sie rozwijać. Bynajmniej ja tak mam, kiedy pojawia sie uczucie, kończy się rozsądek, plany, marzenia, pasje. A potem człowiek sie budzi, ze stracił ileś lat zycia, ktore mogl zainwestować lepiej w siebie. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba masz trudny charakter...ale interesjuacy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pampa lampa
Nic sie nie martw. jak sie zakochasz to Ci przejdzie. Po prostu do tej pory natrafialas tylko na kandydatow nic wiecej. Nie rozpatrzaj tego w kategorii dojrzalosci lub nie. Jest jak jest i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikiriki123
Kiedy ja chyba chcę i nie chcę się zakochać :/ I tak wiem, że z czasem to minie. A co mnie ominie, to mnie ominie... :((((( szlag by trafił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pampa lampa
Ale masz problem. Chcesz miec rodzine?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeżeli jesteś szczęśliwa w chwili obecnej, bez związku, nie wiem w czym widzisz problem, żyj dalej, realizuj się, spełniaj swoje pasje... może z czasem twoje nastawienie się zmieni, najważniejsze to być szczęśliwym, w związku czy bez niego, po prostu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
typical woman... sama nie wie co chce...ach te hormony :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz rudny charakter ale i nieciekawy :/ sama się ze sobą męczysz, a co dopiero musiałby facet z tobą znosić. bądź sama ale wolna i realizuj własne marzenia, plany :) powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przyjdzie czas, że natura zadba o swoje i wtedy twoje przekonania, lęki czy wątpliwości nie będą miały znaczenia. Ona ma nad nami, nad wszystkimi stworzeniami, nad całym światem nieokiełznaną moc. Żaden człowiek czy zastęp ludzi jeszcze nigdy nie wygrał z naturą. Ja miałam podobnie jak Ty. Długo się opierałam modelowi społecznemu jaki jest nam narzucony, opierałam się mężczyznom i nawet w pewnym sensie własnym potrzebom. Czuje ten ból który opisujesz. Nic nie trwa wiecznie. Mój dom rodzinny był okropny. Zero uczuć, chore relacje. Do teraz tak jest. Jako dzieci wyszyliśmy w świat strasznie pokaleczeni. W moim zyciu przyszedł jednak taki moment, że natura przyszła po swoje. Nie umiałam tego powstrzymać. Zapragnęłam mieć dziecko i wszystko potoczyło się jak w ułamku sekundy. Bardzo chcialam je mieć a jednocześnie nie chciałam. Cialo wysyłało sygnały choć umysł tworzyl różne wizje. Jednak moc przyciągania jest tak silna, że malo ktory czlowiek jest w stanie powstrzymać ten łańcuch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* trudny charakter, powinno było być, oczywiście ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i chyba dobrze, ze tak jest :-D albo? nie wszystko musi byc racjonalne :-D vorbei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mikiriki123
Camember, Twoje słowa działają pokrzepiająco na mnie. Jeśli naprawdę tak uważasz, to jest mi lżej na sercu. Gość (nr 4): Ja też pochodzę z rodziny, hmm... trochę patologicznej? Ale w całym swoim życiu obserwuję nieszczęścia związane z byciem z drugą osobą. I od kiedy jestem sama od 3 lat osiągnełam więcej, stałam się szcześliwsza, rozwinełam sie bardziej i lepiej sie bawie, niz przez cale swoje 23 lata, kiedy to ciagle ktoś siedział mi w sercu... :/ Piszesz o dziecku, że bałaś się je mieć, ale w końcu hormony natura. A co z mężczyzną? (pisałaś, że szybko się potoczyło). Ja nie chce np miec dziecka sama albo z facetem, ktory bedzie nieodpowiedzialny, z ktorym bede sie spierać o wychowanie dziecka itd... a nie daj Boże, żeby były jakieś rozwody czy zdrady. Żal mi dzieci... A teraz tak wielu rodziców nie dotrzega swoich błędów wychowawczych, że az sie boje o to, z kim moje dzieci beda musiały siedzieć w szkolnej ławce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówka...
Też jestem z rodziny patologicznej, a na pozór wzorowej... Chodzę na terapię od 3 lat i jest coraz lepiej ze mną. v Zakochanie to nie miłość! i trzeba je przeczekać zanim podejmie się ważne decyzje, o seksie, ślubie czy dziecku. Ja poczekam do ślubu, bo nie raz niby fajni faceci chcieli mnie wykorzystać, a okazywali się egoistami. Nie mówiąc o tym, że seks w dużym stopniu zamydla oczy na wady partnera. Sporo dziewczyn niby słyszy od innych, że ich związek je niszczy i prowadzi donikąd, ale uczucie bliskości seksualnej tak bardzo wiąże dziewczynę z chłopakiem, nawet jeśli jest chamem, że nie potrafi tego przerwać -widzę po wielu znajomych, że to prawda. v Opierałam się 7 lat, uciekałam tymi, którzy coś do mnie czuli, związek postrzegałam jak jakiś horror. Znajomości z różnymi chłopakami umocniły moje uprzedzenia, że faceci to świnie i są egoistami, no więc nastawiłam się na samotne życie mimo, że adoratorów trochę było. Gdy najmniej tego oczekiwałam, mój obecny chłopak sam mnie znalazł. Zaskoczył mnie bardzo dobrym sercem i uczciwością. Byłam w szoku. Pół roku się opierałam, ale zmiękczył moje serce swoją dobrocią, nie poznałam chyba lepszego człowieka. v Oboje czekamy z seksem do ślubu, bo jesteśmy wrażliwi i mieliśmy ciężkie dzieciństwo, a nikt nie ma 100% pewności czy osoba, z którą jesteśmy będzie tą jedyną, żoną/mężem. Dopiero po ślubie ma się pewność (jako osoby wierzące traktujemy ślub poważnie, jak przysięgę i sakrament). Wiem, że mnie szanuje i ufam mu, tylko z taką osobą mogę zaryzykować miłość i oddanie... Jeszcze niedawno puknęłabym się w czoło, na myśl o byciu z kimś, a ślub to była jakaś abstrakcja. Jednak cuda się zdarzają :) v Nie rób nic na siłę i nie daj się chłopakowi do niczego zmuszać! Ja zaczynałam znajomości z chłopakami od kumpelstwa/przyjaźni i widzę, że to było dobre i bezpieczne. Tak łatwiej kogoś dobrze poznać po dłuższym czasie i coś zdecydować, np. bez ran zostać na etapie przyjaźni. Młoda jesteś, a chłopcy w tym wieku jeszcze nie są dojrzali do związku (w większości przypadków) -bo hormony nimi rządzą. v A co do zakochania - prawdziwie dobra relacja z widokami na miłość BUDUJE człowieka, sprawia że staje się lepszy, chce się rozwijać, być lepszym człowiekiem i z tej drugiej strony podobnie. Jeśli jakaś relacja Cię niszczy, to to jest znak ostrzegawczy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówka...
Autorko - a czy Ty miałaś dobre dzieciństwo? bo coś mam wątpliwości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówka...
Ach, teraz doczytałam... Możesz powiedzieć co oznacza to, że Twoja rodzina była "trochę patologiczna"? To może wiele ułatwić... Może coś doradzę z doświadczenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mikiriki123
Gość 4 - Dziękuję Ci za Twoją wypowiedź. Na pewno wiele w tym racji. W sumie nawet jeśli w seksie się nie spełnię po ślubie, to ważne by mąż był kochanym człowiekiem. Chociaż z drugiej strony, powiem Ci, że jak ktoś jest dla mnie za dobry, to mnie to irytuje. Chyba lubię, jak czasem to ja muszę się o niego postarać. :/ choć wiem, że tak być nie powinno. Po prostu jeśli ktoś się stara za dużo to uważam go za kochanego ale i za frajera i nie dażę uczuciem. Prędzej to litość i przyjaźń niż np pożądanie, które przecież też jest potrzebne, prawda? Ja swoją miłość i całą energię poświęcam dla sportu i nie chcę tego utracić. A ja już tak mam, że kochać mogę tylko jedną rzecz. Albo facet albo sport. Mnie wielu facetów chce tylko wykorzystać, a może nawet jeśli chcą ze mną być, to ja robię wszystko świadomie lub mniej, żeby ich zniechęcić. Jednym słowem: Związki wydają mi się nudne i przytłaczające. Gościówka: Jeśli chodzi o moje dzieciństwo, a raczej lata młodzieńcze, to określę to tak: Ojciec alkoholik, jednego dnia kochany tatuś, innego kat. W tamtych czasach próbowałam uciec od tego i ciągle się w kimś zakochiwałam. Oczywiście nieszczęśliwie. Ale ja, jak to ja, wolę być 5 razy w tyłek kopnięta niż 1 raz kopnąć kogoś, więc robiłam to też na swoje życzenie. Wiedząc, że szybki seks wszystko zniszczy, nie opierałam się, chciałam cieszyć się tym "tu i teraz". Do dziś mam podobną filozofię życiową: Żyć tu i teraz, bo nie wiadomo kiedy umrzesz. A nie chcę w chwili śmierci żałować ani jednej chwili straconej dla kogoś, jak np moje koleżanki które po 5, 9 latach związków się rozpadły. I co? Jedyne co mają z tego, to stracony czas... tak mawiają. Ja tak nie chcę, więc wolę na przedbiegach się wycofać, jeśli widzę, że coś jest nie tak. Obecnie nie ciągnie mnie nawet do seksu. Znudził mi się? Obrzydził? Sama nie wiem jak to nazwać. Wiem, że tak szybko teraz z nikim do łózka nie pójdę. Po prostu już nie chcę. To dziwne, bo w seksie, nawet kiedy coś do kogoś czułam, byłam zakochana, to czekałam na niego. A w jego trakcie, mimo, że był udany, myślałam już tylko o tym, żeby się skończył, facet jak najszybciej doszedł, a ja poszła do swoich zajęć. Ehhhh... Wiem, poje***a jestem ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×