Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Rozterkowa Mama....

Co z dzieckiem po rozwodzie?

Polecane posty

Gość Rozterkowa Mama....

Sytuacja pomiędzy mną, a Mężem jest coraz gorsza, oboje chyba nie widzimy dalszego sensu życia razem i idziemy już tylko w jednym kierunku. Problem jest tylko taki, że jeszcze parę miesięcy przed ślubem gdy zamieszkaliśmy razem przeniosłam się do Niego - ma swój dom więc było to logiczne, tylko, że 600km od mojego domu rodzinnego. Nie mam tutaj żadnej rodziny, no poza rodziną Męża i najchętniej zamieszkałabym z powrotem w rodzinnej miejscowości, szczególnie, że kupiliśmy tam mieszkanie, bo pomieszkiwanie w hoteleach i u mojej Rodziny nie było komfortowe, problemem są kontakty Synka z Mężem, Mały ma 3 lata i nie wyobrażam sobie żeby nie miał możliwości spotkania się z Tatą kiedy będą mieli na to ochotę, szczególnie że tatą jest fantastycznym. I tak jestem rozdarta, bo wiem, że wyjeżdzając te kontakty będą bardzo utrudnione ze względu na pracę Męża, nie chciałabym żeby Synek jeżdził 600km co tydzień i jednocześnie nie chciałabym być daleko od swojej Rodziny i Przyjaciół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz,rzecz w tym,ze nikt za ciebie rozwiazania tu nie znajdzie...Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli macie możliwości finansowe i logistyczne, to mąż bądź synek może latać samolotem taki dystans. Znam z widzenia z samolotu kilka takich dzieci, co od lat latają co 2 tygodnie do jednego z rodziców na podobnym krajowym dystansie. Inną opcją (ale nie słyszałam, żeby w Polsce ktoś z tego korzystał) jest co-parenting (nawet nie wiem jak to zgrabnie nazwać po polsku), dziecko co tydzień lub 2 mieszka u jednego z rodziców - tylko przy takim dystansie to raczej durny pomysł, bo strasznie by dziecku na psychice siadło. Znajomi (nie w Polsce) się rozwiedli i sąd im ustalił taki co-parenting cotygodniowy, natomiast jednym z warunków było to, że oboje muszą mieszkać w tej samej lub sąsiedniej dzielnicy, aby dzieci nie były wyciągane ze swojego środowiska i dalej uczęszczają do tych samych szkół. Ogólnie ciężki temat, bo syn jest w wieku już kumającym o co chodzi, ale jeszcze nie na tyle, że jest w pełni świadomy dlaczego tak się dzieje, że rodzice razem nie mieszkają. Życzę mądrych decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozterkowa Mama....
Najlepszym rozwiązaniem byłoby to żeby nam się ulożyło ale marne raczej szanse chyba na to mamy. Mozliwości finansowe na loty by się znalazły, bo obydwoje mamy niezłą pracę ale nie wyobrażam sobie kto miałby z Synkiem latać, poza tym połączenia są na tyle kiepskie, że i ode mnie trzeba by dojeżdzać, jakieś 40 minut samochodem - jeszcze w miarę ale potem do Męża też, bo najbliższe lotnisko jest oddalone o 200km. Jak jeżdzę z Synkiem do mojej Rodziny to jadę autobusem, bo samochodem podróż trwa najkrócej 12 godzin ale autobus też odpada. Straszna decyzja, cokolwiek postanowie ktoś będzie pokrzywdzony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oby ten " ktoś będzie pokrzywdzony" to nie dziecko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
synek latajacy samolotem co tydzien hahahahah , dawno sie tak nie usmialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta samolotem....
Za 500/600 zł w jedną stronę (np.Gd-Wwa)...Nie ważne ile się zarabia, ale chyba każdy ma świadomość, że 1200 zł to dla niektórych cała pensja. Ja znam parę, która wychowuje dziecko 2tyg. mama / 2 tyg. tata, i tak od 3 lat ( dziecko ma 4). Ale to dlatego, że się sami tak "dogadali" (w rzeczywistości tata miał haka na mame). Autorko patowa sytuacja...Wsółczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pokrzywdzone jest zawsze dziecko, za wyjątkiem gdy w rodzinę wkrada się patalogia czyli alkoholizm, przemoc nikt nie zapyta dziecka co dla niego dobre, każde z rodziców widzi tylko swoją wygodę i dba o to aby jemu było dobrze w życiu, a dziecko mają głęboko w doopie żadne z rodziców nie "poświęci się" dla dziecka choć uparcie będzie mówić, że je kocha, tak jak Autorka, mogłaby zostać w tej miejscowości dla dobra dziecka, żeby mogło mieć łatwy kontakt z ojcem, ale nie, ona chce być w rodznnej miejscowości, bo dla niej ważne jest być ze swoją dawną rodziną i znajomymi, nie myśli w tej chwili o dziecku tylko o swoim wygodnictwie, bo jej będzie przyjemniej teraz żyć wśród swoich, zapomina że jej dziecko ma tutaj gdzie teraz jest tych "swoich" czyli mamę, tatę i znajome dzieci. oswojone środowisko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oddaj mezowi dziecko i po problemie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też jestem za tym aby dziecko zostało z ojcem, Autorka napisała, że "tatą jest fantastycznym" wbrew temu co się ogólnie dzieje, czyli dziecko prawie zawsze zostaje z matką, samotni ojcowie potrafią fantastycznie zająć się/wychowywać dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbowaliście terapii małżeńskiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ktos dobrze radzi terapie malzenska, zrobcie to dla dobra dziecka niech to bedzie taka ostatnia deska ratunku chocby ze wzgledu wylacznie dla dziecka abys i Ty miala spokojne sumienie ze wszystkiego sprobowaliscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech synek
zostanie z tym rodzicem, który więcej zarabia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozterkowa Mama....
Gdybym myślała tylko o sobie to dawno spakowałabym już walizki i nie zastanawiała się co zrobić. Kochamy Synka oboje tak samo mocno, więc nie widzę powodów dlaczego miałby zostać tylko z Mężem albo tylko ze mną. Z racji odległości nie wchodzi w grę system tydzien tu, tydzień tam, bo nie wyobrażam sobie nie widzieć przez tydzień własnego dziecka. Terapii nie próbowaliśmy ale być może byłoby to jakieś wyjście, bo w sumie problemy w naszym małżeństwie nie biorą się ze zdrady,czy innych ciężkich sytuacji, po prostu oboje jakoś się wypaliliśmy i żyjemy bardziej jak znajomi pod jednym dachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to dlaczego nie spróbować tej terapii małżeńskiej? Zdaje się, że w przysiędze małżeńskiej jest coś takiego " uczynię wszystko by moje małżeństwo było szczęśliwe i trwałe" [ to z pamięci, ale chyba dobrze cytuję?], więc zapytajcie się czy zrobiliście naprawdę wszystko by ratować związek? Nie stać was finansowo na to czy już wam się nie chce bo nie ma czego ratować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie tez tak mysle,ze bez zadnej waznej przyczyny do rozwodu,to majac tak male dziecko jest to postawa bardzo egoistyczna!Nic nie robie ,ale zapewniam jak bardzo kocham swoje dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×