Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

od półtora miesiąca mąż formułuje pozew o rozwód...

Polecane posty

Gość gość
mój mąż wybrał swojego kumpla i jego dziewczynę. ja rozumiem że mogłabym przegrać z inną kobietą, ale nie z kumplem. Kumpel i laska kumpla wymyślili na mnie kłamstwo (co nie jest prawdą) i ich posłuchał i niby dlatego chce rozwodu. Po rozwodzie chce żebyśmy znowu razem byli (zaczęli wszystko od początku) nawet pisze mi sms że i tak będziemy razem. Wszystkiego mam sie zrzec, ponieważ jest hojny i proponuje dosyć spore alimenty. Pierwsze co jak mówił wyprowadź się, to oprócz słowa chce rozwodu to powiedział- ale do samochodu nie będziesz rościła sobie prawa (najśmieszniejsze jest to, że na początku roku na kolanach wręczał mi kluczyki i mówił mam dla ciebie prezent)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
Dziewczyny, mąż przełknął "obrazę majestatu" i rozmowy toczą się dalej, choć co jakiś czas następuje nowa "obraza". Jest o tyle lepiej, że mnie jakimś cudem zaczęło to zawieszenie zwisać i powiewać, odkąd zaczęłam męża traktować wyłącznie towarzysko/rekreacyjnie... Tzn. jak mam ochotę iść z nim do kina, to mu proponuję. A jak nie mam, to nie :) Teraz to on zaczyna marudzić, że ma dość takiego zawieszenia i nie chce być wiecznie w układzie chłopak/dziewczyna :P już rozwódka, my też mamy problem "innej kategorii"... Daję sobie czas do stycznia, teraz nie mam siły na działanie, bo czeka mnie operacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
Ciąg dalszy... Po operacji zamieszkałam znowu, na okres rekonwalescencji, u rodziców. Mąż-nie-mąż, o ile odwiedzał mnie sumiennie w szpitalu, to od wypisu tylko dzwoni - dowiedziałam się m.in., że w piątek (dziś) mnie nie odwiedzi, bo umówił się ze swoją mamą na mieście. Wydaje mi się, że gdyby mu naprawdę zależało na mnie i na naprawie naszych relacji, to inaczej ustawiłby priorytety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
gość -> akurat problem z autem ma inna dziewczyna, która się wpisała na tym topiku. Ale Twoja wypowiedź od razu przypomniała mi o wspólnych, a w związku z tym zawieszeniem nieuregulowanych, sprawach finansowych (polisy, kredyty itp.)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
już rozwódka la la lala --> postawiłam sobie deadline - Nowy Rok. Niestety już wiem, że go przekroczę, bo pewne sprawy, które zaczęłam w listopadzie/grudniu z racji okresu okołoświątecznego muszą poczekać na styczeń. Ale... wszystkie przesłanki, cały mój ROZUM mi podpowiada, że powinnam sama złożyć pozew. Mąż tak jakby kompletnie wyparł ze świadomości fakt, że to on zapoczątkował obecny ciąg zdarzeń tym, iż zadeklarował rozwód ("tak? a zastanów się, dlaczego to zrobiłem" - w domyśle: przeze mnie i wszystko zło, jakie mu wyrządziłam ja). Staram się podejmować wszelkie wysiłki, żeby to małżeństwo odbudować, ale to raczej w celu bycia w zgodzie z własnych sumieniem - nie mam siły walczyć za dwóch, nie widzę też w tym sensu. Bo jaki sens ma trwanie w związku z mężczyzną, który nie stanowi oparcia, z wieczną sinusoidą nastrojów? Oczywiście, jest we mnie strach przed samotnością, i żal, bo przecież coś nas jednak kiedyś łączyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
Finał sprawy: w 2015 r. pozew (o rozwód bez orzekania o winie) wniosłam ja. Teraz czekam na uprawomocnienie się wyroku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 lata batalii... Nieźle to musiało męczyć psychicznie, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jak to sie potoczylo potem? W sensie co do tego doprowadzilo ostatecznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
Dzięki za pozdrowienia! Nie sądziłam, że kogoś ten topik jeszcze zainteresuje, choć jako założycielka czułam się zobowiązana dopisać "finał". "Po drodze" były dwie nieudane próby powrotów. Wreszcie latem tego roku udało nam się wspólnie ustalić, że jedynym wyjściem jest rozwód. Mąż zadeklarował, że złoży pozew. Ponieważ na deklaracji się skończyło, jesienią zabrałam się za to sama. Tak sobie myślę, że wtedy - w 2013 r. - nie byłam na to jeszcze psychicznie gotowa. Na szczęście dwa lata później już tak. Na szczęście - bo takie zawieszenie to jedna z gorszych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj Temporary Trafiłam na Twoj topik, byłam zaintersowana finałem. Sama jetem w podobnej sytuacji, przyzam się że taie zawieszenie wykancza. My mamy dziecko więc dochodzą temamty z nim związane.... Chętnie z Toba porozmawiałbym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witaj... czy zawsze to musi tak długo trwać?? Mój mąż w sierpniu lub we wrześniu 2015 powiedział mi, że mnie nie kocha...nie umiałam tego objąć ani umysłem, ani uczuciem...bo powiedział, że nie kocha mnie od początku naszego małżeństwa...czyli 15 lat... Do tej pory nie umiem sobie z tym poradzić...no ale poprosiłam go o czas, jakieś trzy miesiące, bo nie wyobrażałam sobie świąt bez Niego... Ale przez ten czas, to ja miałam się zmieniać, walczyć o Niego...on po prostu był i pozwalał się wielbić...Dalej robił to co robił wcześniej, ale pozwalał się do siebie przytulić... Moje nerwy były i są ciągle na postronku...mówi, że nie ma osoby trzeciej, ze mną nie potrafi rozmawiać, więc rozmawia z innymi koleżankami...a ze mną nie warto... W Sylwestra spędzonego jakby razem...udało nam się chwilę przegadać...i wygląda na to, że zdecydował się na rozwód...bo ja się nie zmieniłam, bo go sprawdzam...ja chcę tylko wiedzieć, kim są te jego koleżanki...ale niestety nie mam takiej możliwości... Boję się zarówno decyzji o rozwodzie, jak i tej o pozostaniu, bo skoro nie kocha mnie tyle czasu...to po co był ze mną tyle lat...mamy dwie córki...NIe wiem, czy jestem w stanie sobie poradzić, pewnie tak...ale jak żyć? Boję się samotności, boję się, że nie będę miała gdzie mieszkać...Jestem zagubiona...ale widzę, że można z wszystkiego wyjść, tylko trzeba docenić siebie i poznać własną drogę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temporary
Witajcie! Ponieważ dla mnie sprawa się już zakończyła, po opisaniu jej finału przestałam zaglądać na ten topik - nie sądziłam, że pojawią się tu nowe wpisy. Zajrzałam teraz i postaram się Wam odpisać. Gościu z 2015.11.10: W porównaniu do Ciebie miałam znacznie łatwiejszą sytuację. Wyobrażam sobie, jak dziecko utrudnia sprawę - i psychicznie, i "praktycznie"! Z drugiej strony, w razie rozwodu nie zostajesz sama i masz dla kogo żyć. Przepraszam, ale nie jestem w stanie Ci pomóc przez rozmowę - na razie staram się zapomnieć i zorganizować sobie na nowo życie. Gościu z 2016.01.03: To, co opisałaś, to koszmar, i bardzo Ci współczuję. Nie znam całości sytuacji i każdy człowiek jest inny, mogę tylko porównać to z moją historią: u mnie też to było z zaskoczenia (tzn. deklaracja męża). I skończyło się, jak wiesz, rozwodem, o który to ja musiałam wystąpić, bo mąż z jakichś względów się tym nie zajął (choć mówił, że to zrobi). Jeśli Twój mąż postawił Ci coś w rodzaju warunku (że się zmienisz itp.), to to także brzmi mi znajomo: mimo podejmowanych prób napraw związku cały czas słyszałam od (eks)męża, że się nie staram zmienić i że nic w zasadzie nie robię w celu naprawy związku. Podsumowując: na Twoim miejscu chciałabym wiedzieć, na czym stoję - tzn. czy mąż zdecydowanie chce rozwodu, czy też decyduje się spróbować jeszcze (wspólnie!) popracować nad Waszym małżeństwem. Ściskam Cię mocno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam. Zainteresowal mnie ten temat. Chetnie porozmaiam z kims w zawieszeniu. Zyje osoobno bez rozwodu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O czym chcesz rozmawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chce porozmawiac z osoba, ktora jest w zawieszeniu. Sama mam te.n problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×