Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

JAK ZMOTYWOWAĆ MĘŻA DO PODJĘCIA PRACY?

Polecane posty

Gość gość

Witam! Mój mąż od dwóch lat jest bezrobotny... Zlikwidowano firmę, w której był przedstawicielem i od tamtej pory nie może znaleźć podobnej pracy. Przez rok handlował jeszcze samochodami ale nawet i to upadło. Mi udało się dostać pracę jako nauczyciel ale to tylko na roczne zastępstwo. Mąż szuka pracy tylko przez internet ale to nie przynosi żadnych rezultatów. Sama nie wiem jak mam z nim rozmawiać. Moim zdaniem powinien pójść do jakiejkolwiek pracy (nawet za najniższą krajową). Z kolei on twierdzi, że z "robolami" nie będzie pracował. Cały czas porównuje się do swoich znajomych, którym się dobrze wiedzie i nie chce pracować chociażby na produkcji bo dla niego to WSTYD!!! Chciałabym mieć już dziecko tak jak moje koleżanki, ale do tego potrzebna jest jakakolwiek stabilizacja finansowa. A jak na razie cały czas mąż wydaje zaoszczędzone pieniądze. Tłumaczyłam mu, że lepiej by było gdyby wydawał nawet ten 1000zł zarobionych na produkcji a zaoszczędzone ciężką pracą pieniądze mogły by spokojnie leżeć na koncie. Obawiam się, że pracy jako przedstawiciel i tak nie dostanie, a pieniądze, na które tak ciężko kiedyś pracował w końcu się skończą i zostaniemy z niczym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zablokuj mu konto
oszczednosciowe bo wyda wszystko i na prawde zostaniecie z niczym zanim wyszlas za niego za maz nic sie nie zapowiadalo ze z niego taki fafarafa ??? mnie wkurzal moj facet bo jak zamieszkalismy razem to zwolnil sie z pracy, nie mial zadnych oszczednosci, wiec zylismy z moich pieniedzy, co prawda dorabi ale to byly grosze, znalazl z czasem prace jednak nie sa to kolosalne pieniadze ale sek w tym ze on juz nie szuka innej pracy, woli lezec na kanapie z pilotem.. zostawilam go, bo facet ktory liczy na pieniadze kobiety to nie facet !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ha - nastepny ktory czeka na gotowe zamiast ruszyc d*psko i zapracowac uczciwie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteśmy rok po ślubie. Kiedyś był bardzo ambitny i dążył do zarabiania pieniędzy. Na chwilę obecną widzę jak bardzo go to wszystko przytłacza. Chciałby dostać dobrą pracę. Tylko moim zdaniem powinien wziąć obojętnie co, aby żeby było i żeby nie siedział bezczynnie w domu. Martwię się tym wszystkim bo czasami patrząc na niego, nie poznaje dawnego zadowolonego z życia faceta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wywaliłabym takiego nieroba z domu, jak tak bedzie sobie czekał na cudowna prace to bedzie jeszcze latami siedział na bezrobociu a im dłuzej tym gorzej mu bedzie wrocic do pracy. Wywal go do roboty i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a tam, bez sensu to prowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałabym to jakoś przyzwoicie rozegrać, bez wielkich awantur i kłótni. Muszę mu jakoś przetłumaczyć, że to czekanie do niczego dobrego nie doprowadzi... Za każdym razem kiedy podejmuję rozmowę, kończy się to kłótnią. Od wczoraj rozmawiamy ze sobą tylko formalnie (jadę tu i tu; będę o tej i o tej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powinnaś go po prostu opieprzyć, bo facet się zachowuje jak dzieciak, a nie jak dojrzały mężczyzna. Dojrzały mężczyzna nie pozwoliłby na to, żeby kobieta na niego robiła, podczas gdy on w domu siedzi. A on nie dość, że siedzi, to się nie wstydzi wasze oszczędności wydawać. Rozumiem, że jest mu ciężko, bo nie może znaleźć takiej pracy, jaką chciałby, ale tak naprawdę w dzisiejszych czasach wiele osób jest w takiej sytuacji i powinien wziąć się do takiej roboty, jaka jest aktualnie w jego zasięgu, a nie wybrzydzać, wydając wspólne pieniądze, podczas gdy nie robi nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogólnie nie jest on typowym nierobem. Ale dobija mnie fakt, że taki facet jak on (po studiach, z takim stażem pracy) jest na bezrobociu. Czasami może jest zbyt ambitny i dlatego mu nie wychodzi. Musi w końcu schować dumę w kieszeń i wziąć się do roboty... Co o tym sądzicie? Naprawdę jestem już tym wszystkim zmęczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli chodzi o oszczędności, to są to w sumie jego pieniądze. Chociaż w sumie są jeszcze pieniądze ze ślubu, które zainwestował w samochody. Ale one są już dawno sprzedane. Także można powiedzieć, że wydawane są też moje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak po pierwsze to wcale nie jest łatwo zostać robolem za najniższą krajową, jeśli wcześniej tak nie pracował, nie umie obsługiwać maszyn i na to stanowisko czeka kilkunastu byczków z wykształceniem gimnazjalnym, ale za to wprawionych do tego typu roboty. To samo z produkcją i przysłowiową kasą w biedronie: wcale nie jest tak że przyjmują z pocałowaniem w rękę każdego. Po drugie niech się lepiej skupi na tym czemu jego starania o pracę są nieskuteczne. Dwa lata to jednak długo. A odpowiadając na pytanie jak go zmotywować: chyba najlepiej zrobisz dając dobry przykład :) bo o ile obciachem jest praca na produkcji to jeszcze większym jest jeśli baba robi karierę, awansuje, zarabia coraz więcej, a chłop siedzi na jej utrzymaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie! Zgadzam się z Tobą w 100%. Wcześniej to on mnie utrzymywał. Ale zawsze parę groszy sobie zarobiłam, a to praca w sklepie u jego brata, a to korepetycje i jakoś się żyło... Nie przeszkadza mi to, że czasami ja za coś płacę ale chodzi o sam fakt. Facet nie powinien pozwolić na to, żeby kobieta pracowała a on czekał na swoją wymarzoną pracę albo wygraną w totka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz ciężko z pracą, a nie chciał czegoś się nauczyc przez te 2 lata? np jakiegoś języka? podstawy przynajmniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Był taki moment, że brał notatki ze studiów i przypominał sobie co nieco. Czasami pytał się mnie jak można coś powiedzieć po angielsku. Myślał nawet o wyjeździe do Anglii... Mnie wcześniej trzymały studia, teraz praca. Nie chciałabym żyć też na odległość. Mam nadzieję, że w końcu dostanie jakąś pracę na miejscu, bo na dłuższą metę nie wyobrażam sobie takiego życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdzie mieszkacie? W dużym mieście? Wiesz, dorosłego człowieka raczej nie da się zmotywować bez jego woli i myśl raczej o sobie. Proponuję rozdzielność majątkową i pracę na siebie, a on niech szuka motywacji w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkamy w Brodnicy w kujawsko-pomorskim. Każde z nas ma swoje konto. Pierwszy raz w ogóle pisze na forum o swoich problemach. Ale nie chciałabym wtajemniczać rodziny i znajomych w nasze sprawy. I tak wystarczająco dużo już wiedzą i pewnie swoje myślą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A macie rozdzielność majątkową? Myślę o tym, czy mąż może narobić długów bez twojej wiedzy? Jeśli nie może - to możesz spokojnie zająć się swoimi zarobkami i pozwolić mu popełniać jego własne błędy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie mamy rozdzielności majątkowej. Jeśli chodzi o jakieś długi czy coś w tym stylu to jestem spokojna. To nie w jego stylu... Poza tym mam do niego pełne zaufanie. Nam do pełni szczęścia jest potrzebna tylko jego praca. Żeby wróciła mu chęć do życia i działania. Nie chodzi po mieście i nie wydaje bezmyślnie pieniędzy. Każdy wydatek uzgadnia ze mną. Chodzi tylko o to, żeby znalazł jakąkolwiek pracę. Byłyby wtedy dwie pensje i z nich spokojnie moglibyśmy oszczędzać i nie ruszać tych pieniędzy, które nam jeszcze zostały. Nie mamy na razie żadnego kredytu, mieszkamy u teścia, także wiele nie trzeba. Z czasem może znalazłby lepszą pracę i można by było pomyśleć o swoich czterech kątach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No najwyraźniej "wam" do szczęścia tego nie brakuje tylko tobie. Małżeństwo nie oznacza zawsze jednej drogi: jesteście wciąż dwiema osobami podążającymi swoimi drogami, tylko obok siebie. Nie zmusisz go do czegoś czego nie chce tak jak on nie zmusi cię np. żebyś została zakonnicą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wrzeszcz na niego całe dnie, bo sie gosc jeszcze bardziej załamie... grutn, zeby nie spoczał na laurach i czegos szukał... a jakakolwiek praca tez potem nei zawsze jest dobrze odbierana, bo jak wygląda potem praca na tasmie, jak sie szuka dobrego stanowiska? Będą sie z niego smiali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem typem ciągle "wrzeszczącej" baby. Większość spraw tłumię w sobie i myślę jak można by to było załatwić... Dobrze wiem, że mój mąż też jest tego zdania, że do szczęścia brakuje nam aby on również pracował. Co bym nie robiła to i tak stoję w miejscu. Tylko to jego bezrobocie trwa już tak długo, że pomału sama zaczynam się załamywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam odwrotny problem! Mój mąż ma prace ale co i rusz akurat jest jakas fajna oferta gdzies i on chodzi sobie na rozmowy .Pensje ma całkiem przyzwoitą a mnie szlag trafia ze co i rusz może jakas zmiana wyniknąć. A ja zmian nie lubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przecież może pracować na taśmie i dalej szukać wymarzonej pracy a tej przy taśmie po prostu nie zamieści w CV

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, taki problem to nie problem. Widać, że twój mąż jest bardzo zaradny i wiele firm jest zainteresowanych jego osobą, czego nie można powiedzieć o moim mężu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale czy na pewno chcesz żeby on pracował bo ty go zmotywowałaś a nie dlatego, że sam widzi taką potrzebę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, chciałabym żeby pracował bo ja go do tego zmotywowałam. Sam fakt, że nie jest nigdzie zatrudniony od dwóch lat mnie dobija! Chciałabym żeby zauważył też moje potrzeby a nie tylko swoje! Założył już rodzinę także powinien dążyć do tego aby było nam jak najlepiej. Nie powinien zastygać w miejscu.W końcu dojdzie do tego, że tak się zasiedzi w domu, że już żadnej pracy się nie podejmie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale to tak nie działa. Z niewolnika nie ma pracownika ani ojca rodziny. Nawet jeśli przystawisz mu do głowy pistolet i zaprowadzisz na taśmę produkcyjną to nie rozwiąże Waszyc problemów małżeńskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ehh... Zobaczymy. Czas pokaże... Chociaż z drugiej strony tyle czasu już minęło i nic :( Mimo wszystko dziękuję za cenne rady. Wezmę je sobie do serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w brew pozorom na 'taśmę' też nie jest łatwo się dostać. Ja próbowałam to mi powiedzieli ze mam za wysokie wykształcenie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyny co wy takie cwane ze byście od razu go wyrzucały z domu itp. przecież on żyje ze swoich oszczędności. a może ma depresje? różnie bywa. ile bab siedzi w domu i mówią ze są gosposie i kasę ciągną od męzów i jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×