Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

patipati21

Zniszczyłam nasz zwiazek..on nie wierzy. a ja chce walczyc

Polecane posty

Hej dziewczyny. Jestem Patrycja. Przez ostatni rok bylam chyba najszczesliwsza osoba na swiecie. Wszystkoe zaczelo sie w czerwcu rok temu. Ja i Lukasz bylismy dobrymi znajomymi, zawsze wiedzialam, ze patrzy na mnie w inny sposob ale nie chcialam dopuscic do siebie tej mysli..zwyczajnie bylam zainteresowana :) w moje urodziny dosyc dobrze zaimprezowalismy, wtedy cos poczylam..cos mnie tknelo, Bronilam sie nogami i rekami, on sie bardzo staral, spotykalismy sie, ale ja wciaz nie bylam zdecydowana. W koncu dalam nam szanse. Poczatkowo nie bylam pewna czy dobrze zrobilam..ale z czasem zakochalam sie w nim do szalenstwa. Bylismy chyba najpiekniejsza i najszczesliwsza para na swiecie. Wszyscy nam zazdroscili. Wspolne wypady, wyjazdy. Okazywanie sobie uczuc na kazdym kroku :) wspolne plany na cala przyszlosc. Planowalismy nawet zareczyny. Powtarzal, ze jestem jego calym zyciem. On pracuje w Austrii wiec byl tylko w weekendy w domu wtedy spedzalismy je cale razem. Z czasem cos zaczelo byc nie tak..klotnie..pretensje..ja wybuchalam zbyt czesto, bylam czasami zbyt niesprawiedliwa..trwalo to jakis czas.. w koncu on powiedzial, ze nie wytrzymuje ze cos sie w nim wypalilo..ze zmienilam sie. Te klotnie go wykonczyly i cos sie w nim wypalilo. Poczatkowo dalismy soebie czas..jednak i to nic nie dalo...on nie chce byc juz ze mna. Prosilam o szanse..o to ze sie zmienie. On juz nie chce.. mowi ze boi sie ze znow bedzie dobrze przez jakis czas a potem znow bedzie zle. Ja sie cholernie zmienilam...wiem co zrobilam zle i to nie byly moje wady..ja poprostu czasami nie moglam uwierzyc w swoje szczescie..w dodatku troche mniej mielismy dla siebie czasu niz przedtem...dlatego taka bylam..chcialam zwrocic na siebie jego uwage.. Powiedzial, ze nigdy mnie nie zapomni..bo ta milosc byla wielka ale cos sie popsulo... Chce o niego walczyc..bo wiem ze taka milosc zdarza sie raz w zyciu... pomocy.... zawinilam..ale chce bardzo chce to naprawic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ŁUKASZ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i co ja mam napisać Tobie ?? bo nie czaje chcesz to walcz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fefwef
Pokazałaś jaki masz zryty charakter, chłopak poznał cię, zorientował że pomylił się w pierwszej ocenie, i odechciało mu się brnięcia dalej w znajomość. To proste. Czego można chcieć? Na przyszłość przyjmij że na kimś zależy, to się tę osobę szanuje i odnosi do niej tak, jak samemu chce się być traktowanym. To też proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie odbudujesz tego juz, mowie Ci to po wlasnych doswiadczeniach- przypuszczam, ze jestescie oboje jeszcze dosc młodzi i facet w tym wieku po prostu ucieka przy pierwszym problemie. oni tak mają, i my nic na to nie poradzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"przypuszczam, ze jestescie oboje jeszcze dosc młodzi i facet w tym wieku po prostu ucieka przy pierwszym problemie. oni tak mają, i my nic na to nie poradzimy." X A co powinien trwać w związku który go psychicznie wykańcza, bo księżniczka lewą nogą wstała i musi się wyżywać?:D Jeszcze napisz,że to jego wina,że związek się rozpadł, bo on zamiast walczyć o zwiazek odszedł, to już wogóle pokażesz swój debilizm w pełnej krasie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ahh, chyba muszę się udzielić. mam dokładnie to samo. Mam popaprany charakter, ale on też nie jest święty. dość często się kłócimy, ale kochamy się. On się łatwo denerwuje i nie rozumie moich odchyłów (mam stwierdzone borderline i nerwicę natręctw). Ostatnio doszło do sprzeczki i bałam się, że już nie będziemy razem. Stwierdził, że się męczy i dłużej tak nie może - że raz jest super, a jak mi coś odwali to nagle jest tragicznie. ale nie zerwał ze mną. chciałam popełnić samobójstwo, miałam pretensje do siebie samej a to błędne koło. Nie chciał ze mną rozmawiać, powiedział, że musi ochłonąć. nie chciałam wychodzić z domu i ryczałam. Potem ogarnęłam się i zaczęłam do niego wydzwaniać, pisać, że się zmienię (bo tego właśnie chcę) i że go kocham i że mi również jest ciężko. Byłam zawzięta i udało się. powiedział, że razem nad tym popracujemy. Teraz się kontroluję, żeby znowu nie było ''powtórki z rozgrywki'' i nie wylewam na nim moich frustracji. Przecież on nie jest niczemu winny, to naprawdę cud chłopak, a ja czułam się podle. Trzeba się starać, żeby nie złamać swojej obietnicy o poprawie. to nie mogą być puste słowa! Myślę, że jak obojgu zależy to da się wszystko naprawić. On również był zmęczony moim zachowaniem, ale dał mi szansę bo kocha mnie i mi ufa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×