Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pestka2

jak dalej żyć? Jak postępować?

Polecane posty

Gość pestka2

Kiedy miałam 15 lat zakochałam się w chłopaku o 9lat starszym ode mnie. Byliśmy razem do narodzin naszej córeczki kiedy ja miałam 21lat a on 30. Na początku było cudownie, kochałam go bezgranicznie. Był dla mnie całym światem. Niestety moje szczęście długo nie trwało. Kiedy się napił wyzywał mnie, nawet uderzył. Myślałam że przeze mnie, że go zdenerwowałam niepotrzebnie. Miałam w wieku 16lat podbite oko. Mamie powiedziałam, że uderzyłam się w nocy o łóżko. Wybaczyłam mu. Do następnego razu kiedy wyzywał mnie od różnych, straszył i znów uderzył. Nikomu nic nie powiedziałam bo nie chciałam go wydać. Kiedy był trzeźwy dogadywaliśmy się za każdym razem. Byłam spokojna. Trwało to tyle lat a ja cały czas wierzyłam, że się zmieni, że będzie mnie szanował. Obiecywał mi to. Nie potrafiłam go zostawić. Liczył mi smsy ile napisałam, musiałam mieć je w skrzynce żeby nie był zły że niby coś ukrywam. Przyszedł moment że zaszłam w ciąże. Cieszył się że będzie ojcem wynajelismy razem mieszkanie. Mielismy czekac na narodziny naszego malenstwa. Teraz juz wiedzialam ze spelnia sie jego marzenie ze bedzie nas kochal. Mylilam sie. Zamieszkujac z nim bylo coraz gorzej. Codziennie byl wypity. Codziennie awantury. Kilka razy mnie uderzyl. Blagalam zeby nie bił w brzuch. Nie zrobil tego. Uciekalam w nocy do sasiadow zaprzyjaznionych z nami. Nikt nie powiadomil mojej rodziny ani kogos kto by mna potrzasnal i wsparl. Balam sie wrocic do rodzicow nie bylo warunkow zebym wracala ciasnota. Wszyscy w jednym pokoju. Nie chcialam ich martwic. Widzieli po mnie ze nie tryskam szczesciem. Zima na swiat przyszla moja wyczekiwana kruszynka moja piekna zdrowa kochana coreczka. Dałam mu wybor. Albo my albo alkohol. Zapieral sie blagal ze nie moge odebrac mu zycia z dzieckiem. Powiedzialam ze jak raz sie napije to ja odchodze. I tak zrobilam. Wytrzymał 5dni bez alkoholu. Jeszcze tego samego dnia z pomoca siostry mamy i niedoszlej tesciowej zabralam dziecko i wszystkie nasze rzeczy. Na poczatku byll mi ciezko, balam sie ze zostane samotna mama ale wolalam to niz zycie z katem. Dzis nie mamy ze soba kontaktu. On od 1,5roku siedzi w wiezieniu nie wiem za co zabralam mu prawa zmienilam nazwisko na swoje i boje sie ze jak wyjdzie bedzie chcial miec z coreczka kontakt boje sie ze nie da mi spokoju. Zaraz minie rok kiedy jestem w nowym zwiazku z normalnym facetem, pracuje, nie pije, kocha nas. Niedlugo sie we trojke przeprowadzamy i bedziemy razem mieszkac. Po calych przejsciach ochlonelam ale mam je wciaz w pamieci i jestem nerwowa. Denerwuje mnie prawie wszystko. Czasem nawet potrafie zla wstac. Mam to co chcialam ale nie wiem jak mam to teraz pielegnowac i nie stracic. Co mam robic? Co jest ze mna nie tak? Jak mam postepowac zeby byc bardziej opanowana kochana wdzieczna? Moze u mnie to juz wygaslo na zawsze? Nie chce go stracic kocha nas obie, chce zeby byl ostatnim facetem w zyciu moim i tata dla mojej wspanialej corci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pestka2
??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×