Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość prooooooooszę

Rodzice traktują mnie jak dziecko.

Polecane posty

Gość prooooooooszę

Temat umieściłam w kategorii życie uczuciowe, bo nie mogłam znaleźć innej bardziej pasującej, a ta nawet się zgadza, bo problem odbija się na mojej psychice. Otóż: Mam prawie 17 lat, dokładnie w październiku je skończe. Są wakacje, jest masa wolnego czasu, inaczej się tego spodziewałam, niż tak jak wyglądają. Moi rodzice z roku na rok, robią się spięci i na mniej mi pozwalają wraz z wiekiem. Nie potrafie zrozumieć ich postawy. Nie narobiłam im nigdy żadnych problemów. Jedyne co, to może 3 razy zorientowali się jak coś wypiłam. Ale jak patrze na moich znajomych, palą, piją, jarają, włóczą się, wracają w środku nocy... Osobiście swoim rodzicom nigdy nie zrobiłam takiego wałka, zazwyczaj się nie spóźniam. Chyba dosłownie raz zdarzyło mi się wrócić półtorej godziny później niż powinnam. Kazali wrócić 21:30, a byłam lekko po 23. Za to miałam 5 DNI KARY, i mimo że są wakacje, prawie 30 stopni na dworze, ja musiałam gnić w domu, przeprosiłam, prosiłam, błagałam, nic. Dopiero po 5 dniach mogłam wyjść. Mam problem nawet, żeby wrócić autobusem o 23, maksymalnie to autobus który mam po 21, i to nie zawsze. Był dzień kiedy kazali mi wrócić o 20. I znam takie gadanie ''martwią się'', bo wiem że to prawda. Ale chyba to już jest przesada. Ogniska - nie. Ostatnio nawet spotkania z najbliższymi przyjaciółkami stały się dla nich problemem. Przykładowo, wyszłam przedwczoraj, wczoraj, dziś poszłam, powiedziałam że chce wyjść: NIE. I musiałam siedzieć w domu. Nie potrafie ich zrozumieć. Mam 17 lat, a czuje się jakbym miała 5. Za rok skończe 18, i nadal będą zabraniać mi wychodzić albo wracać po 21? Co do nauki, kiedyś było lepiej, ale teraz tez nie jest źle, chodzę do dobrego liceum, w szkole nie mam problemów, na koniec roku dałam rade, wyszłam z całkiem dobrym świadectwem niż się zapowiadało. Żadnych uwag co do zachowania. Obiecałam sobie i im że od września się biorę do nauki, i na prawdę mam taki zamiar. Ale jak tak teraz o tym myśle.. to jak mam się za to zabrać? Chciałabym mieć z tych wakacji jakieś wspomnienia. A nie tylko siedzenie w domu i wyjście na kilka godzin. Żadnego wyjazdu nawet, nie chciałam w te wakacje wyjeżdżać bo twierdziłam że wole spędzić czas ze znajomymi. I w sumie sie na tym przejechałam, bo jak moge wyjść to jest mega cud. Nie wyobrażam sobie sytuacji nawet, że jadę gdzieś samochodem ze znajomymi, a takich znajomych też mam. Wtedy słyszałabym ''nieodpowiedzialni kierowcy bla bla bla''. Albo już było kilka podejść, żeby wyjść do klubu, normalnego, gdzie chodzą ludzie w moim wieku, potańczyć. ''Nie, ktoś Ci coś dosypie do picia, zg****i Cie''. A jak chce wrócić po tej 23 słysze ''Będziesz szła po ciemku, ktoś Ci podstawi nóż i co wtedy zrobisz?''. Ile już w te wakacje było sytuacji, że chcialam wyjść na ognisko, i nie mogłam bo PICIE PALENIE. Okej, może jest w tym troche prawdy, ale nie mówie teraz o sobie, bo nie rozumiem, jeśli inni tak robią, to niech robią, chyba chodzi o to żebym ja tak nie robiła, i jeśli faktycznie tak nie robię, to nie rozumiem dlaczego nie mogę tam iść. A gdy użyję takiego argumentu słysze ''Co Cie fascynuje w takim towarzystwie''. Nie wymagam od nich nic wielkiego, po prostu CHCE WYJŚĆ, SPOTKAĆ SIĘ Z PRZYJACIÓŁMI, WRÓCIĆ PÓŹNIEJ NIŻ 21 CZY 22. Wydaje mi się, że nie jest to aż tak wiele. Ale z nimi się nie da, nie da się w żaden sposób dogadać. Były już 2 kłótnie na temat wracania o 23. I za kazdym razem ustaliliśmy że RAZ NA JAKIŚ CZAS MOGE. Tylko kiedy jest ten ''raz na jakiś czas''? Bo ile razy bym nie poszła do nich i powiedziała WRÓCE PO 23 słysze NIE. Na prawde mam dość, czasem mam ochote po prostu wyjść i nie wrócić, bo nie mam już siły się denerwować. Chciałabym wyjechać już na studia, a to jeszcze ponad 2 lata.. Znajomi się dobrze bawią, a ja musze sie nudzić, albo wracać pierwsza ze wszystkich. Prosze o jakąś rade osobę która ma podobny problem, albo jak z mam z nimi rozmawiac.. bo juz na prawde nie moge..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mieszkasz w jakimś dużym mieście? Jeśli tak to nie dziwie im się. Ja mieszkam na wsi, więc nie miałam nigdy problemu z wychodzeniem, ponieważ tu jest spokojniej. Musisz przeczekać ten rok, po 18 się wiele zmieni. Jeśli tak bardzo chcesz wychodzić, to powiedz ze wrócisz o 23 i po prostu wyjdz z domu, nawet jeśli powiedzą że nie możesz. Możesz jeszcze ich okłamać i powiedzieć, że idziesz na jakieś dodatkowe zajęcia i wtedy nie będą się czepiać. Nie wiem, nie rozumiem takich rodziców... Takim zachowaniem nic nie osiągną, bo kiedyś im spieprzysz z domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie dziwię się Tobie. ale spróbuję spojrzeć na tę sytuację także ze strony Twoich rodziców: rozumiem, że teraz mogą pozwalać Ci wręcz na mniej niż jakiś czas temu, bo potencjalne zagrożenia są większe. zobaczyli, że mają w domu młodą kobietę a nie dziecko i to ich przeraża - bo na młode kobiety rzeczywiście czyha wiele niebezpieczeństw. to nie znaczy, że dobrze robią, ale jak spróbujesz spojrzeć na to z ich perspektywy, to może będzie Ci lżej. opowiem Ci jeszcze pewną historię. ja wyprowadziłam się z domu, jak byłam w Twoim wieku i zamieszkałam z moim starszym o 8 lat bratem. ten uznał, że jak chciałam być dorosła, to niech sobie będę. nie dbał o to, czy mam co jeść (mama dawała pieniądze, a ja miałam swoją półkę w lodówce) itp. nie musiałam się nikomu opowiadać gdzie wychodzę i kiedy wrócę (jak nie wracałam na noc to też się nic nie działo). ważne było to, czy wywiązuję się ze swoich obowiązków - szkolnych. miałam wtedy koleżankę, która mieszkała z dziadkami i oni bardzo ją kontrolowali. często wychodziłyśmy gdzieś razem, ale ona musiała bardzo wcześnie wracać i wkurzało ją to, że ja mogę zostać dowolnie długo. jak tylko skończyła 18 lat to się wyprowadziła, bo miała taką możliwość. i wiesz jak to się skończyło? nie zdała do następnej klasy, potem wywalili ją ze szkoły, pogubiła się w życiu, bo nie umiała z tej wolności korzystać. jak o tym myślę, to rozumiem zatroskanych rodziców - Twoi na pewno by tego dla Ciebie nie chcieli. a jeśli chodzi o to, jak z nimi rozmawiać, to mam pewną propozycję. na spokojnie, gdy będziecie w domu, nie wtedy gdy będziesz chciała gdzieś wyjść, po prostu zaplanuj, że tego dnia zostajesz w domu - usiądź z nimi i pogadać. zapytaj, czy zawiodłaś kiedyś ich zaufanie, powiedz, że Ci przykro, bo czujesz, że Ci nie ufają. nie oskarżaj ich, nie atakuj. mój o swoich odczuciach i zapytaj ich, co możesz zrobić, aby to się zmieniło. może oni wtedy spojrzą na sprawę inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prooooooooszę
Nie mieszkam w dużym mieście, właśnie mieszkam na wsi. A moje przyjaciółki w tak jakby sąsiednich wsiach. Dojazd do nich autobusem zajmuje mi od 6 do góra 12 minut. I chyba nie mam odwagi tak po prostu wyjść powiedzieć że wróce o tej mimo że mi zabraniają. Już ostatnio, chciałam im udowodnić, że na nic są te ich zakazy, i wróciłam po 23 mimo że miałam być 21:30. Wtedy własnie skończyło się to karą. Wole nie myśleć co byłoby gdybym wyszła bez pozwolenia i wróciła o której mi się podoba. Chyba zapomniałam dodać, że wtedy kiedy tak wróciłam, tata też zabrał mi internet, i internetu tez nie miałam ZA KARE. I wydaje mi się że jestem dość odpowiedzialną osobą, nie robię głupich rzeczy, nie wymagam wiele od nich jeśli chodzi o tej wyjścia, spotkanie się ze znajomymi powrót 23 i tyle. W końcu są wakacje. A co do rozmowy.. próbowałam już wiele razy, było dużo takich rozmów. Tłumaczyłam wszystko, że to że inni piją palą to nie znaczy że ja też, i po prostu chce wyjść i spędzić miło czas dobrze się bawiąc. Przykładowo dzisiaj chcialam iść na ognisko, oczywiscie usłyszałam NIE, NIE BĘDZIESZ CHODZIĆ NA OGNISKA. Przecież będą tam same znajome osoby, a poza tym to małe ognisko na którym będzie kilka osób. I nawet na takie coś nie mogą się zgodzić. Teraz nawet prosiłam, żeby wracać tym o 23 RAZ NA JAKIŚ CZAS, Ostatni raz wróciłam tydzień temu we wtorek, a dziś chciałam tym i slysze DOPIERO CO TYM WRACAŁAŚ, NIE MOŻESZ TAK CZĘSTO. I płakałam już nie raz z nerwów ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zrozumiałaś mnie, jeśli chodzi o rozmowę. moja propozycja polega na czymś innym niż to, co dotychczas robiłaś. nie chodzi o to, żebyś ich przekonywała i im tłumaczyła. chodzi o to, żeby to oni się zastanowili i Ci wytłumaczyli o co właściwie im chodzi. przerzuć na nich rolę tych, co przekonują. po prostu spokojnie spytaj, czy rzeczywiście tak jest, że ci nie ufają i dlaczego - poproś o wytłumaczenie tak, jakbyś ich prosiła o wytłumaczenie trudnej reguły matematycznej, bez pretensji, z otwartością. Ty powiedz tylko, co czujesz, że Ci przykro z tego powodu. i zobacz, co oni z tym zrobią. dacz radę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prooooooooszę
Ale ja wiem, że oni mi nie ufają, BO 3 RAZY SIĘ NAPIŁAM i mnie na tym przyłapali. I stąd jest ten brak zaufania, wszędzie gdzie wychodzę zaraz wyobrażają sobe że będzie alkohol, a nie jest tak. Nawet kiedyś pojechałam na rower, wróciłam i mama kazała mi chuchnąć. Nawet jak mówię mamie, że jej udowodnie że nie zrobie nic glupiego, to słysze że ona mi już nie wierzy i koniec. Pogadane. A ich argumenty to są BO ALKOHOL, BO PAPIEROSY, BO COŚ CI SIĘ STANIE. Gdyby tak każdemu miało się coś stać, to nikt by na ulice nie wychodził nawet. Więc mam siedzieć całe życie w domu? Przecież idąc do szkoły może mi się coś stać, a mimo to musze chodzić. Czy 23 to jest aż tak późna godzina na powrót w wieku 17 lat? I rozmawiając z nimi wszystko wydaje mi się że jest okej, i nie polega to na tym że kłóce się bo mi zabronili wyjść, tylko czasem rozmowa sama wynika, i wydaje się, że będzie luźniej, a przykładowo na drugi dzień chce wyjść i znowu słysze to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pojedź im trochę , ja moim przed osiemnastką powiedziałem że mogą mnie karać i zabraniać mi , ale jak zalicze tą bariere wiekową będą mogli mi na huja skoczyć , pogniewali się na mnie , a po pewnym czasie zrozumieli , jeszcze przed osiemnastką , że wszystkie kary i zakazy działają na ich niekorzyść , bo ja i tak będe robił to na co miałem ochotę ;) Od tej pory nie mieli do mnie żadnych pretensji hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
echh... prosisz o rady, a zupełnie nie chcesz ich słuchać. tylko się żalisz. chciałabyś, żeby oni sami z siebie zmienili swoje zachowanie, żeby nagle jak za sprawę czarodziejskiej różdżki coś się zmieniło. a nie rozumiesz, że możesz sprawę inaczej rozegrać. no cóż, widocznie przeceniłam Twoją dojrzałość i możliwość spojrzenia na sprawę inaczej. teraz widzę tylko żal i złość nastolatki. cóż, Twoje prawo. ale tą drogą nigdzie nie zajdziesz. w każdym razie niczego nie zmienisz. ale spoko, z czasem samo się zmieni, bo naprawdę dorośniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prooooooooszę
Nie, to nie tak. Nie chce żeby zmienili sami z siebie, bo wiem że to nie możliwe, tylko ja już na prawde nie mam pojęcia jak do nich dotrzeć.. Bo próbowałam i spokojną rozmową, i sprzeciwianiem się i wszystko na nic. Spróbuje zrobić tak jak mówiłaś, wysłuchac co oni mają do powiedzenia, ale tak jak już powiedziałam ich argumenty się nie zmieniają nigdy. Ale spróbuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tam rozumiem mama
Sally Brown zrozum, że są tacy rodzice, którzy zawsze mają rację i do nich nic nie dociera! A Twoja koleżanka dlatego właśnie zagubiła się i stoczyła bo była ciągle na smyczy, kontrolowana a potem jak pies spuszczony z tej smyczy zachłysnęła się wolnością. Gdyby od początku była traktowana z szacunkiem i miała możliwość wyborów, zapewne sprawy tak by się nie potoczyły. A Autorka jak na 17-latkę widać, że ma dość poukładane w głowie. Ja byłam nawet podobna, rodzice też mi na wiele nie pozwalali, choć nie miałam aż takiego rygoru jak Autorka i to uważam już za przesadę. A gdy studiowałam w innym mieście wreszcie miałam więcej swobody, jednak i tak nie imprezowałam, nie szlajałam się itp. bo zawsze miałam poukładane w głowie. Jednak ludzie są różni i wystarczy, że ktoś słabszy psychicznie, wpadnie w złe towarzystwo.. Pytanie czy rodzice Autorki pozwolą jej studiować w innym mieście. Jeżeli będą przeciw to ja poszłabym na zaoczne i znalazła sobie pracę bo tacy toksyczni rodzice naprawdę mogą zamęczyć psychicznie. Moja mama do dziś traktuje mnie jak dziecko a jestem przed 30-tką i mam już rodzinę. Niestety przystałam na to by mieszkać we wspólnym domu tylko na osobnym piętrze, ale i tak ciągle "Gdzie idziesz?" "Po co" itp. tak jakbym musiała się spowiadać... Dlatego Autorko jak już będziesz chciała się usamodzielnić, założysz rodzinę to byle nie u rodziców czy teściów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapytaj ich na spokojnie, czy chcą cię wychować na nieporadną życiowo kalekę emocjonalną, wychowaną pod kloszem, bojącą się wszystkiego i niezaradną. Zapytaj czy chcą, żebyś wpadła w depresję z braku znajomych i z uwięzienia w domu, i w paranoję że każde wyściubienie nosa za drzwi miałoby się źle skończyć. Zapytaj czy chcą, żebyś za rok czy dwa zachłysnęła się wolnością i faktycznie wpadła w kłopoty, zamiast na spokojnie rozwijać się emocjonalnie i socjalnie tak jak swoi znajomi. I wreszcie zapytaj, czemu tak strasznie chcą wierzyć, że źle Cię wychowali - że zaraz zaczniesz pić, palić i niewiadomo co jeszcze. Jeśli tak, tego właśnie chcą, to obiecujesz że do 18 nie poprosisz ich o późniejsze zostanie na imprezie. Jak nie chcesz z nimi gadać to napisz im to w formie kontraktu, podpisz się i zostaw im miejsce do podpisu. Może to wtedy do nich dotrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tam rozumiem mama
Co więcej, nie jestem za tzw. bezstresowym wychowaniem czy pozwalaniem dziecku na wszystko, żeby nastolatka co dzień była do nocy poza domem. Absolutnie nie. Jednak są pewne granice, dlaczego młoda dziewczyna nie może iść na spotkanie/ognisko etc. ze znajomymi czy od czasu do czasu na dyskotekę. Rodzice chyba znają jej koleżanki a jeżeli nie to niech dziewczyna zaprosi je czasem do siebie. Jeżeli żadne rozmowy nie skutkują to chyba napisałabym i zostawiłabym rodzicom list, niech go przeczytają ze trzy razy, wtedy może im się rozjaśni bo domyślam się, że próby rozmowy kończą się słowami typu "nie dyskutuj".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tam rozumiem mama
Widzę, że ktoś wyżej też napisał o papierowej formie :) To chyba będzie dopiero przejrzyste dla nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chcę cię dołowac, ale to się raczej po 18-tce nie zmieni.. :o tak już mają i tyle - planuj studia w innym mieście, odległośc geograficzna to jedyny sposób na odciącie się od nich niestety niektórzy rodzice nigdy nie dorastają razem z dziecmi, wydaje im się, że taka kontrolą mogą cię uchronic przed wszystkim I owszem, można ich zrozumiec ale żadna przesada nie jest dobra zaciśnij zęby jeszcze póki jesteś w liceum a potem poprostu dorośnij

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prooooooooszę
Większość znajomych z którymi spędzam najwięcej czasu jeśli tylko moge wyjść własnie znają, i głównie są to dziewczyny które znam od podstawówki/gimnazjum. Strasznie głupie uczucie, gdy mam świadomość że większość moich znajomych jest gdzieś, na ognisku, u kogoś, dobrze się bawią, a ja siedze w domu bo rodzice zabronili mi tam iść. Może zrozumiałabym to gdybym miała 13-14 lat, gdyby to było gimnazjum. Ale teraz wydaje mi się, że w gimnazjum na więcej mi pozwalali, bo wtedy mogłam chodzić na ogniska, tata przyjeżdżał po mnie o 23, wszystko było okej. Teraz o 23 nawet nie chcą słyszec, mimo że jestem starsza o rok. Wydaje się, że im człowiek jest starszy, tym za więcej powinien być odpowiedzialny, przede wszystkim za siebie. A ja nie moge, i nawet nie mam jak udowodnić im tej odpowiedzialności bo na każdym kroku jestem kontrolowana. Teraz to nawet wygląda tak, że idę do mamy, mówię że chciałabym gdzieś wyjść, a ona mnie odsyła do taty, idę do taty, a od niego tylko słyszę krzyk. Na prawdę nie widzę nic złego w wyjściu z domu zwłaszcza jeśli jestem tam gdzie mówie i z ludźmi o których im powiedziałam, i jeśli wróce o planowanej godzinie. Przykro mi, jak wszyscy się gdzieś dobrze bawią, a ja się musze pożegnać bo TATA KAZAŁ MI DZIŚ BYĆ PO 20 W DOMU. Nie pisałabym tutaj, gdyby to było zabronienie kilku wyjść, i gdyby nie było to dla mnie przykre i stwarzało problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na prawde nie rozumiem Twoich rodziców... przecież takie zabranianie wszytkiego może źle się skończyć. Co z tego, że teraz Ci zabronią jak pójdziesz na studia i nie zaliczysz pierwszego roku bo zaczniesz imprezowac. Musisz teraz zobaczyc co to jest prawdziwe życie, później bedzie za pozno... Powiedz to rodzicom, niech wiedzą, że może być tylko gorzej... Znam takie dziewczyny, które gdy 'wyrwały' się z rodzinnego domu, pełnego "zakazów" szybko znalazły sobie towarzystwo, które na prawdę nie było dla nich odpowednie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prooooooooszę
Wychodze dziś z domu, spotkać sie z przyjaciółką. Dziś dla odmiany chciałam wrócić o 21:30, a nie mogę, mam być autobusem który mam o 20. I zanim wyjdę, zaraz będę musiała wracać. Są wakacje, ciepło, widno, a ja musze być o 20 w domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×