Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

uzależniona psychicznie od domownika pomóżcie jeśli macie pomysly

Polecane posty

Gość gość

właściwie dawniej byłam normalną dziewczyną, samodzielną, zdolną, realizowałam się, zajęcia, sport, nauka, wszystko mi szło super. Poszłam na studia i wszystko się posypało to już trwa lata, mam brata starszego i młodsza siostrę, siostra nie jest tu problemem, jest OK, ale brat, zaczął przejmować kontrolę nad moim życiem, on uważa że wszystko mi się udawało w życiu a jemu nie więc jak np. dostałam propozycję fajnej pracy żeby dorobić krzyczał że mnie zabije jak przyjmę tą pracę, albo siebie zabije - ja rezygnowałam. Coraz częściej zabraniał mi różnych rzeczy, zabraniał zapisać się na kurs językowy, potem prawo jazdy...wysmiewał się ze mnie, groził mi, bałam się go, płakałam, kłóciliśmy się ale się bałam. Teraz po 4 latach boję się cokolwiek zrobić wbrew jemu, jestem słabym nieszczęśliwym człowiekiem, zniszczył mnie, nic nie osiągnęłam, żadnych kursów, żadnej pracy, ciężka depresja przez pół roku z tego powodu, że on mnie nienawidzi, żadnych znajomych PRÓCZ NIEGO. Z tej pustki teraz wszędzie chodzę z nim, załatwiam z nim sprawy, razem chodzę z nim na zakupy, razem biegamy codziennie rano, bo on nie chce odczuwać samotności - stałam się kukiełką, bez zdania, nieszczęśliwą służącą, całkowicie zależną, robię to co mi rozkaże, boję się awantur. Nie mam chłopaka, nie pozwala mi wyjść się z nikim spotkać, śmieje się ze mnie. Ja już nie mam sił, dzień w dzień umiejętnie niszczy mnie psychicznie swoimi słowami, tak, że się go boję i jestem posłuszna. A on zadowolony - jestem teraz takim nieudacznikiem życiowym jak on był i jest nadal. Chcę się wyrwać z tego marazmu. RADŹCIE JAK? przeciąć tą nić zależności która mnie z nim łączy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem, że jak zrobię coś wbrew jemu to będzie na mnie się darł, groził mi, a ja będę sie bać, płakać i czuć winna, ale muszę zrobić jakiś krok żeby się wyrwać. Ja mu piorę gotuję, jestem towarzystwem, straszy mnie że nie skończy studiów i każe pisać prace dla niego,albo czegoś go uczyć i ja to robię! on nigdy mi nie pomóg! za to otwarcie powiedział, że życzy mi wszystkiego najgorszego, żeby mnie wywalili, żebm była nieszczęsliwa w życiu, żebym nic nie osiągnęła, bo on chcę być lepszy. On sobie uroił to, że jestem lepsza i mnie zniszczył psychicznie a problem tkwi w jego niskiej samoocenie. Ja dam radę się wyrwać, muszę być silna wiem to, tylko mnie zainspirujcie, muszę przetrwać najgorsze, pokłócić się z nim i już , tylko ja mam wpojone obwinianie się przez niego....ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość retownikmedyczny554
Zapie.rdol go we snie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to moze wizyta u psychologa? na pewno cos doradzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a juz myslałam, ze mam gorzej...ale z tego co czytam :( wspólczuję:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mozliwosci:najlepiej wykorzystaj wszystkie 1.psycholog to najważniejsze będziesz miała wsparcie psychiczne i doradztwo 2.akademik -wyprowadz się tam i nie zdradz mu gdzie jesteś 3.znajdz jakas prace gdzie cos zarobisz 4.rozmowa z rodzicem któremu ufasz o tym problemi 5 w tajemnicy przed nim zapisz się na kurs sztuka walki -tez ci pomoze 6.znajdz chłopaka wygladajcego lepiej niż on i bądź w jego towarzystwie przy bracie 7.telefon -przemoc w rodzinie,jestes molestowana psychicznie .musisz się uwolnić z tego bagna i to jak najszybciej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do autorki, moje spojrzenie na Twój problem jest taki:najpierw wyprowadzka a dopiero potem terapia. czy rozmowa z rodzicami/em coś da? jeśli do tej pry nie było takiej rozmowy to znaczy, ze to się dzieje przy aprobacie rodziców, lub ich brak. bardzo Ci autorko współczuję, miałam, mam podobną sytuację z rodzicem. terapeuta kazał mi się wyprowadzić ale nie mogę chorej osoby zostawić i tak żyję patrząc jak życie ucieka i mam żal do siebie, że nie jestem egoistką i nie odejdę. gdyby ta osoba była zdrowa nie było by problemu a tak czuję się jak w klatce, albo jak na łańcuchu. z Twojego opisu sytuacji widzę duże podobieństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×