Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Aga87a

Wyprowadzka z domu i samodzielne życie

Polecane posty

Gość Aga87a

Wczoraj wspominaliśmy z moim m. dzień zamieszkania razem. Pamiętam jak zapakowałam manatki do swojego samochodu i wieczorem (żeby uniknąć efektu ruszających się firanek w oknach sąsiadów) wyruszyłam zacząć nowe życie, dorosłe, na własny rachunek.Szczęście i euforia mi towarzyszyły, troszkę obawy jak to będzie między nami , czy wspólne mieszkanie coś zmieni... ale te pozytywne uczucia przeważały. Z perspektywy czasu widzę jak dobra była ta decyzja. W zasadzie to żałuje nawet trochę , że już na studiach tego nie zrobiłam tylko posłusznie wracałam do domu na każdy weekend bo mama już w czwartek dzwoniła i pytała kiedy wracam.Niestety ta chwila musiała nadejść. Wiem , że dla niej to ogromny cios, nie rozumiem jak ona mogła nie wziąć pod uwagę tego ,że mogę się wyprowadzić.Mam wrażenie , że ona bywa zazdrosna o moją relację z m. i nie do końca umie się w tym naszym byciu razem odnalezc. Bywa , że zachowuje się jak zgorzkniała i niepotrzebna kobieta, którą mało co cieszy.Chciałabym tylko nie czuć się winna, chciałabym żeby była uśmiechnięta a czego ona by chciała? Podłączyć się do naszego życia, prać nam, prasować, gotować, wychowywać nasze dziecko jednym słowem czuć się potrzebną jak to sama kiedyś ujęła. Dzięki niej stałam się takim życiowym lewusem, dopiero po wyprowadzce z domu nauczyłam się włączać pranie, piec i gotować.W domu byłam bierna i bezwolna, całymi dniami siedziałam na kompie.Na szczęście zrozumiałam gdzie tkwi problem, szkoda ,że tak pozno bo może mama zdążyłaby jeszcze nauczyć się żyć dla siebie i zrozumieć ,że dzieci są dla świata a jej poświęcanie się , wyręczanie we wszystkim jest błędem. Zrozumiałam , że życie mamy jedno ,że mam prawo być dorosłą, samodzielną kobietą, mieszkać tam gdzie chce, wychowywać moje dziecko bo ono jest moje i to mój czas, żyć w bliskiej, intymnej relacji z moim mężem bo nawet biblia mówi "opuści dziecko swój dom , żeby zamieszkać z mężem". Teraz dopiero wiem jak cieszą knedle które sama zrobiłam. Mama się nie zmieni,ciągle jak tam przyjeżdżam schemat jest ten sam, ona nic samej nie pozwala mi zrobić, nawet jak się stara to często się zapomina i moja pomoc ogranicza się do tego ,że ona biega i wszystko przynosi niby mimochodem bo zapomniała , że to ja miałam coś robić a ja stoję i patrzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też się wychowywałam z nadopiekuńczą mamą. Wiem zatem o czym piszesz. Z jednej strony przykro mi patrzeć jak moja mama cierpi od kiedy zostałą sama, ale z drugiej powinna w końcu odciąć pępowinę ze swojej strony, bo ta kolej rzeczy jest naturalna. Mamy w domu wolny pokój.Moja mama dązy do tego, żeby się tam wprowadzić. Wciąż wspomina o tym, że mogłaby wynająć swoje mieszkanie, że my byśmy niższe rachunki mieli, że pieniądze z wynajmu bardzo się przydadzą i tak trudno jej powiedzieć, że pomimo tych wszystkich zalet my po prostu nie chcemy, chcemy być samodzielni. Staram się trzymać mamę na dystans. Boli mnie to, ale ilekroć pozwalam jej się zbliżyć ona nie umie wyczuć gdzie jest granica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety tak już bywa ze przychodzi czas gdy matka nie jest juz potrzebna,ciebie też to czeka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×