Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Świetny artykuł o prowadzeniu się Polek na Wyspach oczyma emigranta

Polecane posty

Gość gość

http://niepokornizdaleka.blog.onet.pl/2012/09/06/polki-zaczely-rodzic-2/ Fragment: Pracując jeszcze w Birmingham jakiś rok temu, byłem kilka razy na serwisie w Redditch. W jednym z supermarketów miałem okazję poznać 2 Polki tam sprzątające. Zawsze przy serwisie potrzebowałem sporo wody, później musiałem po sobie posprzątać, więc kontakty z personelem sprzątającym były wpisane w moje obowiązki. W tymże Redditch te 2 Polki były siostrami. Przeciętnej urody, może ta młodsza powiedzmy, niebrzydka. Któregoś razu gdy poszedłem do pomieszczenia sprzątaczek po wiadro wody, widzę, że ta młodsza Polka coś próbuje tłumaczyć czarnoskóremu chłopakowi, który pracował tam w magazynie. Pokazuje na grafik na ścianie i coś tam mu tłumaczy. Spytałem czy mogę jakoś pomóc. Spytała czy znam angielski. Szczęka niemal opadła, wtedy byłem jeszcze krótko w UK żeby wiedzieć, że tu 3/4 Polaków po 8 latach pobytu nie zna w ogóle angielskiego! Mniejsza o to, spytałem tylko co przetłumaczyć. Powiedziała, że nie może w piątek przyjść na 14-tą bo jej mąż wraca o 16-tej dopiero, a ona ma dwójkę dzieci i nie ma ich z kim zostawić. Czy mogłaby przyjść na 17-tą. Przetłumaczyłem, czarnoskóry chłopak powiedział że przekaże brygadzistce i wszystko będzie ok. Po godzinie wróciłem do pomieszczenia po sprzęt sprzątający, czyli mop i płyny, a tu widzę, że parka sobie dalej grucha , tyle że są coraz bliżej i jakby zaróżowione bardziej buźki mają. Matka Polka nie wydawała się wcale skonfudowana moim wejściem , nic sobie z tego nie robiła. Chcica to chcica, co zrobić… Tylko jej starsza siostra była zła jak osa na „tę małą kurwę”. Szkoda tylko męża i dzieci… W miejscowości, w której mieszkam jest 8 „polskich” sklepów. Ale tylko 2 są prowadzone przez Polaków, reszta przez Bliski Wschód. Polaków i Litwinów jest w sumie w 30 tysięcznym miasteczku około 10 tysięcy. W fabryce w której pracuję na 700 zatrudnionych jest 500 Polaków i Litwinów. Chyba w równych proporcjach. Arabów i innego Bliskiego Wschodu jest może kilkadziesiąt osób. Jakże to więc możliwe, że polskimi artykułami handlują z powodzeniem beżowe, a nie Polacy? Tajemnica tkwi w Polkach. To one nakręcają im 99% obrotów. W godzinach wieczornych właściciele „polskich” sklepów wychodzą przed budynki na żer. Zresztą za ladą zawsze pracują jakieś Polski, część pewnie za darmo, byleby tylko być z sferze zainteresowań bażowych właścicieli. Sceny widywane przeze mnie pod tymi sklepami są, jak dla mnie oczywiście, zwyczajnie obrzydliwe. Gdy widzę Polkę z małym dzieckiem na ręku, jak ta umawia się z beżowymi na rżnięcie, powodują odruchy wymiotne. Nie, nie dlatego żebym tej kobiecie czegoś żałował, niech ma, Niej jej uszami wypływa, nie moja dupa nie moje ał. Szkoda dziecka przestraszonego co się będzie działo w nocy. Widać że dziaciak już wie, że spędzi noc w szafie, a banda Arabów będzie mamusi całą noc w dupę kaktusa wpychać… Jednak dla mnie, jako Polaka najbardziej przygnębiający jest fakt, że tak obrzydliwie zachowuja się tylko Polki. Jak pisałem jest tu w okolicy całe mnóstwo Litwinek, Łotyszek, Rosjanek z Estonii. I tylko Polki się puszczają z kolorowymi facetami. Tylko Polki. przykre to… Nie żeby nie było wolnych Litwinek czy Łotyszek, ale one ciągną tylko do swoich, nawet Polaków mają gdzieś. Nieraz widziałem i słyszałem w porze wychodzenia na żer właściecieli „polskich” sklepów zaczepiał Litwinkę czy Łotyszkę. Było krótkie „paszoł cziornyj zbok…” i po rozmowie. A nasze dziwki? Szkoda gadać…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stystyczny polski emigrant ma na imie Marian, lat 38, i pochodzi ze wsi z okolic Kalisza. W Polsce zostawil zone z dwojka dzieci, ale tutaj pod polskim kosciolem poznal Tereske, lat 32, w separacji, z ktora obecnie mieszka. Marian jest malarzem (ale nie artystycznym Wink ) wiec pracuje w roznych miejscach do ktorych dowozi go brat szefa, totez Mariana mozna codziennie rano spotkac przy bankomacie aib na rogu, skad jest zabierany do pracy. Jego nowa zyciowa parterka, Tereska ("czesc Tereska" Wink ) siedzi obecnie na socjalu. Marian ma wlasny rower na ktorym co sobote pomyka do pobliskiego lidla po polskie piffko (po 2,5 euro za puszke) i irlandzki chleb (ten za 30 centow). Swoj rower Marian kupil go za 3 puszki browca od kolegi, ktory do Polski wracal, bo juz sie zarobil i budowe domu chcial podciagnac. Rower jest Marianowi potrzebny, bo do lidla pomyka tylko raz na tydzien, zeby za duzo nie wydac, a nie bedzie przeciez wszystkiego w recach targal, bo raz, ze pod gore, a dwa - chociaz jego wspolokatorzy maja autko (punciaka z 1995 r. za 500 euro), to przeciez nie bedzie sie dziadow prosil... Sam se przywiezie. Marian, po przeprowadzce z 3-pokojowego apartamentu, ktory dzielil z 9 kolegami, mieszka obecnie z Tereska, Januszem i Mariola w przyzwoitym 2-pokojowym apartamencie, dzieki czemu kazda para ma swoj pokoj. Marian dzieli swoj czas pomiedzy prace, rowerowe wycieczki do lidla oraz platanie figlow swoim wspolokatorom, ktorych szczerze znienawidzil po 2 tygodniach wspolnego mieszkania. Marian nie zna angielskiego, ale daje rade. I to tak, ze niejeden absolwent angielskiej filologii wymieka przy nim, bo Marian ma fach "w recach" i "tymi recami" oprocz malowania potrafi tez klasc panele, plyty kartonowo - gispowe i takie tam. Na co dzien Marian ubiera sie w dres, w ktorym jednoczesnie pracuje na budowe przy malowaniu. Natomiast duma Mariana sa nowiutkie adidasy. Zaklada je raz w tygodniu, w niedziele, do skorzanej kurki (takiej z "latek") kiedy idzie z Tereska na polska msze. Marian czerpie informacje o swiecie i przyrodzie nie tylko z Cyfry Plus. Oczywiscie Marian nie placi tv licence, bo on przeciez nie oglada "tej durnej irlandzkiej telewizji", tylko nasza, polska. Chociaz to nie do wiary, Marian co tydzien kupuje gazete. "Polska Gazete" - rzecz jasna. Swiadomosc Mariana o kraju w ktorym zyje i o tubylcach ktorzy go otaczaja ksztaltuja artykuly o jakze wymownych tytulach: Nie dajmy się oszukać! Nie podoba się?! Chcą nas oszukać! Co oni sobie myślą?! Prawo silniejszego! etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prosta odpowiedź. Nigdy nie bierzcie sobie na żonę polskiej k***y. Chcecie z******ć, proszę bardzo, ale na żonę bierzcie dziewczynę z zagranicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość profesor Damian Damięcki
💤 bredzisz smyku - taki wąsaty Marian/Janusz nie kupuje żadnej gazety, a ogląda jedynie TVTusk i święcie wierzy w ten zydowski bełkot, zapodany przez poganke albo innego d*pczoka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj chyba ktoś ma kompleksy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość profesor Damian Damięcki
litościwie nie będę się wypowiadał na temat pierwszego postu, którego autor posiada zdolności agenta specjalnego (kosmicznego) zauważa zarumienione policzki u Murzyna i nie widzi nic zadziwiającego w tym, że dziewczyna, która po 8 latach pobyty w GB nie zna ani słowa po angielsku - "gr***a" sobie godzinę - pewnikiem w suahili :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nie widzi nic zadziwiającego w tym, że dziewczyna, która po 8 latach pobyty w GB nie zna ani słowa po angielsku " Zdaje się, że nie dość, że zauważył, to jeszcze "szczęka mu opadła". W twoim narzeczu nie używa się tego zwrotu że nie rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×