Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lajk0nick

Co byście zrobili dalej na moim miejscu

Polecane posty

Pokrótce opiszę swoją sytuację, od dzieciaka jarałem się służbami mundurowymi i całą tą "magiczną" otoczką. W szkole średniej postanowiłem zostać żołnierzem i zaraz po maturze chciałem uderzyć do szkoły wojskowej, niestety jak to w polsce bez pleców na szkołę oficerską nie ma co liczyć więc zacząłem normalne studia z nadzieją, że po nich zrobię studium oficerskie i pójdzie jak po maśle. Po pierwszym roku w wakacje jednak nie wytrzymałem i ubiegałem się o tzw. kurs podoficerski, okazało się, że jeden chuuj z tego wyjdzie bo owszem mogę go zrobić i spierrdalać do rezerwy - słowem dostałem kategorię zdrowia A lecz na kat. Z (zdolny do zawodowej służby) się nie dostałem, słowem nie dostałem się do wojska. Do policji nawet nie próbowałem (jeszcze więcej kandydatów na jedno miejsce i jeszcze większy odsiew). Dałem więc sobie spokój z instytucjami publicznymi i zrobiłem licencję pracownika ochrony fizycznej, poszedłem na studia zaoczne i pracowałem na przemian w konwojach i jako członek GI (uzbrojona grupa interwencyjna w ochronie) gdzie zarabiałem majątek rzędu 8-9 zł netto za godzinę ;) Po pewnym czasie mój dobry kolega z roboty złapał kontakt w jednej z firm PMC (prywatna korporacja militarna) i "nagrał mi robotę", wziąłem dziekankę (teraz to już raczej musiałbym studia zaczynać od nowa) i poleciałem do Karoliny Płn. na szkolenie, które ukończyłem i podpisałem kontrakt i wysłali mnie do Iraku gdzie robiłem przy obstawie rafinerii, robota łatwa i w miarę bezpieczna ale zarobki też nie powalały (+/- 2 tys. $ na miech) wkrótce jednak załapałem się na etat w konwojach gdzie zarobki podskoczyły do 3-4 tys. a z nimi ryzyko (parę osób, które znałem nie dokończyło kontraktu cało). Kończył się kontrakt, poszerzyły znajomości a piraci zaczęli napadać na statki, armatorzy szybko obliczyli, że lepiej opłaca im się umieścić odział PMC na statku niż bulić okup. I znów szczęście się do mnie uśmiechnęło i dostałem kontrakt jako dowódca takiej grupy pływającej na statku. Robota o niebo bezpieczniejsza, w dodatku przyjemna a zarobki podskoczyły do 8 tys. :) Skoczył się znowu kontrakt i wróciłem na miesiąc do Polski pomyśleć co dalej, bilet powrotny do centrali mam za 15 dni no i nie wiem co robić. Rodzice choć tego nie okazują nie są zachwyceni moją robotą. Ja sam jestem w rozterce bo lata mijają, nie mam stałej dziewczyny i w sumie ta praca nie wróży stabilizacji, przynajmniej nie do czasu aż dostanę ew. awans i pracę "na placówce" i czy go dostanę też nie jest pewne. Mogę wrócić na studia ale pewnie musiałbym zaczynać wszystko od nowa, kasy przywiozłem tyle, że mógłbym studiować i stacjonarnie, mogę też iść na zaoczne i wrócić do ochrony (zarobki ponoć podskoczyły nawet do 11 zł/h) Albo też przedłużyć kontrakt, zarobić jeszcze troszkę grosza i liczyć na awans a jeśli go nie dostanę to rozkręcić coś/wkręcić się gdzieś w USA bo mam zieloną kartę. Co robić? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lajkonick ja bym wracał na statki ale ja jestem bez pracy i mam parcie na kasę więc może nie jestem obiektywny :) Poza tym nie napisałeś ile masz lat. To tylko moje zdanie może inni się wypowiedzą. Swoją drogą fajną miałeś prace i w Iraku i na statkach, fajna przygoda i jezyk pewnie poznałeś, zazdroszcze trochę choć sam nie wiem czy nie obawiałbym się tego ryzyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorze,zachorowałeś na zieolna chorobę to minie jak będziesz miał juz dosć wyjazdow masz zieloną kartę i nie chcesz studiować w USA? nie marnuj szansy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z języków to znam jako tako ang, w sensie oczywiście bez problemów się dogaduję ale nie jest to poziom certyfikowanych anglistów ;) Arabskiego poznałem tylko podstawy (pisać po arabsku w ogóle nie umiem) ale było to konieczne by dogadać się z cywilami, np. żeby stąd odjechał a oni ang nie znają zazwyczaj. Lat mam pomiędzy 25-30 (nie chcę z oczywistych względów ujawniać do końca swojej tożsamości). W "Sadamowie" na rafineriach robiłem stosunkowo, krotko i dobrze bo zarobki były jak na tą branżę małe i robota z***biście monotonna. Konwoje wspominam miło, cieszyłem się jak gówniarz, że mnie docenili i dali podwyżkę (do takiej roboty biorą głównie byłych żołnierzy jednostek specjalnych jak SAS, Seals czy GROM, czułem się cholernie wyróżniony) ale i niebezpieczna, pewnego dnia na "ajdika" wjechał wóz z facetem z ,którym dzień wcześniej gadałem, śmiałem się z nim. Wiadomo były wcześniej incydenty, że nas ostrzelano ale kończyły się ona tragicznie z tym, że dla agresorów. Na statku jeszcze nie znam nikogo z branży by stracił życie (nie licząc chorób i wypadków). Bo jak namierzymy motorówkę/szybki ponton z brudasami ostrzał z broni ręcznej skutecznie ich zniechęca zazwyczaj, jeśli nie i zdecydują się płynąć dalej (albo co gorsza walić do nas z erpega - życze powodzenia z odległości 1-2 km) wtedy wyciągamy naszą większą zabawkę i (zazwyczaj) wysyłamy piratów na spotkanie z Allahem :) Przynajmniej tak było do mojej ostatniej służby, mam nadzieję, że jak popłynę w ew. następny rejs brudasy nie zaopatrzą się w wyrzutnie rakiet woda-woda :D No i tak.Dobra napiszę ile mam lat - 27 ;) Do Iraku nie wrócę, za duża konkurencja i nie zarobię zbyt wiele. -Mogę wrócić do mojej PMC gzie mam zaklepane stanowisko dowódcy oddziału zabezpieczenia takiego statku, zarobki będą te same, ew. 500$ podwyżki wydębię. Być może kiedyś awansuję do biura, ale jakie mam gwarancje? -Mogę też rzeczywiście jak ktoś wspomniał iść na jakieś dobre studia (np. prawo) ale...stary jestem już. -Jest też trzecia opcja Libia/Syria, tam oficjalnie nie działa żadna PMC (powtarzam oficjalnie) i zarobki z 8 tys. $ podskoczą, ile nie wiem ale na pewno sporo. Z tym, że w razie czego rodzina (rodzice, ale im raczej na kasie nie zależy) nie otrzyma żadnej rekompensaty za moje "zaginięcie", dodatkowo nie chronią mnie żadne konwencje ale zarobki kuszą? Znam przykład grupy, która na czyiś usługach szturmowała miasto, zdobyła je (oczywiście nie bez strat) a w mieście był skład złota po czym wkrótce się ulotnili, na łeb zgarnęli spokojnie pow. 5 melonów zielonych, ale znam też historię grupy, której się nie udało, jej dowódcę tubylcy powiesili na rynku za jelito cienkie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Opowieści jak w filmów wojennych. Wychodzi na to że na statku najbezpieczniej. Po tym co napisałeś nie wiem czy bym się jednak zdecydował na ten statek. Świadomość że mogą Cię zabić albo Ty kogoś zabijasz. Pewnie bym się nie zdecydował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No bo w pewnym sensie jestem "żołnierzem" z tą różnicą, że do wojska mnie nie przyjęli... No i w razie czego moja rodzina (jak na razie nie mam kobiety i dzieci) zamiast renty 600 zł, uścisku dłoni i kondolencji generała oraz kawałka metalu zwanego orderem dostanie 200 tys. $ odszkodowania (chłopaki, kórzy utrzymują większe rodziny wykupują sobie droższe pakiety gdzie familia dostaje i 0,5 mln ale wiadomo takie ubezpieczenie zabiera z deka wypłaty...) Na statku nie czuję się zagrożony ale przyznam, że w czasach Iraku jak dostawałem przydział w konwoju na piędziesiątkę (czyli wyłażę z dziury w dachu i w razie czego walę z karabinu maszynowego) przed wyjazdem musiałem drugi raz odwiedzić WC ;) A co do zabicia kogoś, nie wiem czy kogoś zabiłem, jak dochodzi do strzelaniny masz wroga oddalonego o paręset metrów jak nie więcej, na 3 magazynki może jeden pocisk trafia. Owszem po wszystkim szliśmy zabezpieczyć ich tr****a, zabrać broń ale nikt nie wiedział kto zabił danego bandytę (może to i dobrze). Ale czy mam wyrzuty sumienia? Mam ale jak rozmyślam o sytuacjach z Iraku gdzie zginął ktoś kogo znałem i wtedy myślę czy nie mogłem temu zapobiec, wrogów nie żałuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szok szok szokkk
czyli jestes zwykłym najemnikiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spoko, ciekawe jest co piszesz. W sumie to piraci są sami sobie winni bo to oni napadają ale ja chyba nie mógłbym żyć ze świadomością że kogoś zabiłem lub mogłem zabić. Taka praca jest nie dla każdego. W Iraku na pewno nie mógłbym pracować ale jak Ty chciałeś być żołnierzem to może Tobie ta praca odpowiada. Ja bym sie nie decydował na żadną ze swojego pkt. widzenia ale jeśli jakąś miałbym wybierać to wybrałbym na statku. Jednak co innego pracować w ochronie i czasem kogoś obezwładnić, psiknąć gazem a co innego do kogoś strzelać i być może zabić. Sam podejmij decyzję. Trochę złe forum wybrałeś bo tu niewielu facetów chyba. Może jeszcze ktoś napisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba tak to można by było nazwać choć mi się najemnicy zawsze kojarzyli z Chuckiem Norrisem gdzie odział 3 ludzi likwidował kartel narkotykowy wychodząc z tego bez szwanku :D Co do płci to powiem ci, że w mojej branży pracuje wbrew pozorom wiele kobiet i są ona na prawdę profesjonalistkami w tym co robią w przeciwieństwie do tych z woja czy policji gdzie idą niedowartościowane suczki (zazwyczaj) gdzie obejmują dowodzenie nad plutonem i wyżywają się na biednych szeregowych bo ją źle (albo i nie) zbolcował facet :P Pewna Czeszka uratowała nam (i mi) d**ę wyprowadzając nas i pilotując przez radio ze strefy ostrzału bo idioci z wywiadu dając nam raporty zapomnieli zauważyć ciapatych z erpegami w minaretach, przy przyjeździe do bazy nie widziałem wcześniej wtedy takiej kolejki do klopa:D🖐️ W Polskiej ochronie jest też wiele sytuacji gdzie należałoby użyć broni palnej ale raz, że chłopaki są marnie szkoleni, dwa, nie chcą nadstawiać d**y za 9-10 zł netto (a jak coś im się stanie to nędzna odprawa i 600 zł renty) i jak już kogoś rozwalą w obronie własnej to ich zniszczy prokurator czemu akurat np. nie strzelali w nogi a w stresie ostatnia rzecz jaka jest to czy celujesz w łeb czy klate, no ale to polska :) Dlatego większość Polskich ochroniarzy woli dać się rozbroić, tak rozbroić :D Znam przypadki gdy podbijał typ do ochroniarza z kosą a ten grzecznie mu oddawał klamkę :D Mnie za takie coś nikt nie zrobi. Jedynie raz trafiłem na dywanik za niezastosowanie się do procedur gdy zbliżała się łódź z piratami chętnymi na tankowiec. Marynarze (mają oddzielne procedury) zaczęli ich próbować odpędzać armatkami wodnymi (ach ten humanitaryzm) na co ci podali komunikat, że każda próba oporu skończy się zabiciem każdej osoby na statku więc po prostu poleciłem moim chłopakom przy*erdolić w nich z działa (które posiadamy w ilości jednej sztuki na specjalne okazje gdyby się zrobiło "za gorąco" bezodrzutowego (wymiana ognia z broni ręcznej ryzykowała by życie moich ludzi) i po chwili ich łajba zamieniła się kulę ognia. No i tutaj złamałem procedury bo wg. nich mamy 2 opcje: 1. Odpowiedzieć ogniem (nie praktykuję bo niby jest szansa, że odpuszczą ale wtedy złupią inny statek a poza tym ryzykuję życie i zdrowie moich chłopaków 2. Dopuścić do abordażu (marynarze się chowają w dogodnym miejscu) i wtedy albo ich wzywamy do poddania, jeśli się poddadzą to przekazujemy siłą NATO w rejonie a jeśli wykonają jakikolwiek fałszywy ruch opróżniamy magazynki w ich kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chce mi się tego czytać, ale życzę Ci powodzenia we wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie jesteś żołnierzem a robisz to co żołnierz:) jestes najemnikiem:) nie bój się tego słowa morderco:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Morderca to złe określenie, mordowanie kojarzy mi się raczej z zabijaniem niewinnych cywilów. Ale zabijanie już bardziej bo zabijam, w myśl zasady zabij albo zostań zabity. No ale masz rację, robię to samo co żołnierz, zabijam w imię czyiś interesów. Z tym, że żołnierze (ci wg. konwencji genewskiej) zabijają w całej otoczce "patriotyzmu" i w imię kraju, my zabijamy bez tej otoczki i w imię interesów pewnych osób, a że najczęściej te osoby też są rządzącymi to inna sprawa. Nie raz odwalaliśmy kontrakt osłaniając kontenerowiec USA gdzie nie można było dać do obstawy US Army/Piechoty morskiej z tego względy, że rejs by zyskał status rejsu wojskowego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CO ZA WSTYD
"Morderca to złe określenie, mordowanie kojarzy mi się raczej z zabijaniem niewinnych cywilów. Ale zabijanie już bardziej bo zabijam, w myśl zasady zabij albo zostań zabity." ZABIJANIE TO MORDOWANIE:) tylko troszkę to zdrabniasz:) zabijasz by nie zostać zabitym:)...hmm...mogłeś zostać stolarzem:) a ty wybrałeś zabijanie:) mordowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jasne, ja się nie usprawiedliwiam :D Owszem zabijam, ale powiem szczerze, że jak ostatnio dopłynęliśmy z załogą do portu docelowego w Katarze i zobaczyłem jak część marynarzy z Kataru witała się po rozłące ze swoimi rodzinami zamiast wyrzutów sumienia (czy wątpliwości) czułem satysfakcje, że posłałem tych dzikusów do piachu a raczej na dno :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CO ZA WSTYD
JAKIEJ BRONI UZYWACIE?...JAKI KALIBER?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×