Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kalloszka21

Nie jestem pewna co czuje

Polecane posty

Gość gość
A jeśli chodzi o tę sytuację z dziewczyną, to była ona naturalną reakcją. Myślę, że wiele osób zareagowałoby podobnie, bo większość ludzi nie lubi się pakować w relacje, gdzie poprzedni związek jeszcze nie został zakończony (jasne są wyjątki, ale nie takie znowu liczne).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proszę, tu są 2 wersje: z lektorem i z napisami http://alekino.tv/search?search_query=500+days+of+summer&x=48&y=14 Tylko uważaj na wyskakujące reklamy (trzeba do nich cierpliwości, albo przeglądarki Chrome, która ma opcję ich blokady). Jak zobaczysz film, napisz mi co zmienił w twojej percepcji waszego dotychczasowego związku z kolegą. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jednej strony dotychczas można powiedzieć znajduję się w pozycji Toma (wracając myślami do mojej pierwszej miłości, rozmyślaniu, ciągłemu porównywaniu), z drugiej - niejako w pozycji Summer... ale nie dokońca drastycznie jak to ukazał film..... i wydaje mi się, że ten mur stworzył się po przez to, że kiedyś tak jak Tom myślałam, idealizowałam, widziałam same zalety, znaki... co po nieudanym happy endzie zaskutkowało powstaniem muru..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalloszka 21
Z jednej strony dotychczas można powiedzieć znajduję się w pozycji Toma (wracając myślami do mojej pierwszej miłości, rozmyślaniu, ciągłemu porównywaniu), z drugiej - niejako w pozycji Summer... ale nie dokońca drastycznie jak to ukazał film..... i wydaje mi się, że ten mur stworzył się po przez to, że kiedyś tak jak Tom myślałam, idealizowałam, widziałam same zalety, znaki... co po nieudanym happy endzie zaskutkowało powstaniem muru..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale zwróciłaś uwagę na to, co mówi Summer pod koniec filmu na ławce w parku?! Powiedziała, że w stosunku do obecnego męża po prostu po raz pierwszy w życiu poczuła, że to jest TO, rozumiesz? :) Powiedziała, że któregoś ranka obudziła się i po prostu wiedziała, że to jest TO, czego nigdy nie była pewna i nie czuła w stosunku do Toma. Po prostu była pewna tego, czego nie była pewna w stosunku do Toma. Spójrz na to z tej strony: jesteś jeszcze strasznie młoda. Załóżmy, że zwiążesz się z kolegą. Za jakiś czas (nie twierdzę, że od razu, ale za jakiś czas na pewno) spotkasz tego kogoś, do którego poczujesz to co Summer do swojego męża. Po prostu będziesz tak pewna, jak nigdy nie byłaś pewna tego kolegi, o którym rozmyślasz. Co wtedy zrobisz? Kolega znów zostanie sam... a tak, to ma szanse - oboje macie szansę - poznać kogoś, kto jest z nim w 100% kompatybilny i kto nie będzie miał wątpliwości. Nie pozbawiaj go - was - tej szansy. Przemyśl to raz jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalloszka21
Zostawię chyba wszystko swojemu biegowi... tak chyba będzie najlepiej, wkońcu co ma być, to będzie... ja w jakiś tam sposó wierzę w przeznaczenie. Jeśli to TEN to mimo przeciwności będziemy razem, a jeśli nie - to widocznie tak musiało być. Hm.. waham się, bo też myślę za poważnie o zwykłym związku, od razu skanuje faceta jako przyszłego męża, ojca... a to chyba za poważne rozważanie, prawda ? przez to za szybko oceniam, bo chcę wybrać tego właściwego, by ominąć kolejnej "pomyłki"... a ludzie się przecież zmieniają, zarówno w trakcie związku, jak i z upływem lat.. Ok, dziś ON mnie kocha, jest w stanie tak jak Tom dla Summer zrobić wszystko.... ale też patrze na to, że ten "mój" ma dziewczyne, opowiada, że mu zależy, a mimo wszystko ze mną nadal się kontaktuje, opowiada o uczuciach (tak, wiem, może to być silne odczucie i łatwo sięgo nei wyzbędzie, rozumiem), ale wg. mnie jak się zaczyna z kimś nowe życie, z myślą, że to nie będzie przygoda a coś więcej, to powinno się (nawet dla dobra i powagi uczuć tej dziewczyny), nie wracac do przeszlosci, bo jak dla mnie to zabawia się uczuciami tej dziewczyny. Niby ją ma, a mimo, że ja chcialam się wycofac i nie istniec poniekad miedzy nimi, to on i tak się kontaktuje. Zapytalam raz ile to bedzie trwac... a on odpowiedzial że zapewne do momentu aż nie wyjde za mąż...... czyli co, on nie liczy sie z uczuciami tej dziewczyny ? ona jest bo jest, zeby jakas byla, bo ja od razu nie bylam pewna w 100% ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ej, nie, absolutnie nie jest to złe podejście! To bardzo dobre podejście! Głupota jest wskakiwanie ze związku w związek tylko po to by nie być samemu, albo być z kimś, żeby mieć z kim pójść do kina, na zakupy, czy na imprezę. To jest największy bezsens, a gro ludzi tak właśnie robi, a potem z lenistwa i przyzwyczajenia tkwi w takim kijowym przypadkowym związku, gdzie w drugiej połówce totalnie wszystko ich drażni i wkurza, a potem jak się nagle budzą okazuje się, że wpędzili się w lata i wszyscy znajomi już się chajtają i myślą, że już nikogo pewnie nie znajdą to chyba już tak zostanie i wiążą się z tą totalnie niepasującą osobą, a potem mordują przez kilka lat i albo się rozchodzą, albo przyzwyczajają, ale nie są szczęśliwi. Teraz pewnie tego nie widzisz, bo jesteś młoda i mało masz znajomych w stałych związkach (formalnych; nie chodzi mi o chodzenie ze sobą), ale koło 30-stki 40-stki zauważysz, że większość ludzi których znasz jest w takich beznadziejnych związkach, bo nie chcieli być sami, bo bali się że już nie mają szans na poznanie kogoś, bo się przyzwyczaili i jakoś się tolerują i znoszą, ale bardzo niewielu z nich jest szczęśliwych i naprawdę kochających się bo znaleźli swojego idealnego partnera... Chociaż jeśli jesteś bystra to możesz poskanować swoje najbliższe otoczenie, rodzinę, sąsiadów, starsze kuzynostwo i ocenić ile z par, które znasz, zupełnie do siebie nie pasuje i na zdrowy rozsądek pojęcia nie masz jakim cudem w ogóle są razem? Twój kolega zachowuje się jak asekurant, a ja takich nie lubię - wybacz. Nie znoszę, jak ktoś jest w związku i startuje do osoby trzeciej, bo potrafię sobie sobie wyobrazić siebie w skórze tego nieświadomego partnera, który jest oszukiwany i jest mi strasznie przykro i uważam, że tacy ludzie są żałośni. Ja uważam, że jak komuś zależy na drugiej osobie, to startuje z czystej pozycji. Miałam kiedyś takiego adoratora w pracy i słowo daję, rzygać mi się chce jak sobie o nim przypomnę. Nie ma nic żałośniejszego jak trzymanie kogoś i zwodzenie, po to żeby czerpać z niego jakąś korzyść i mieć bezpieczną bazę i zarywanie do innych. Przez takie osoby, ci zwodzeni partnerzy tracą czas i z każdym kolejnym miesiącem, rokiem, pozbawiają się szansy na poznanie kogoś, z kim stworzyliby idealny związek ...no chyba, że obie strony są tyle samo warte i oboje prowadzą gierki, a związek to dla nich świadomy układ - na zasadzie, że jak już nie mają się z kim za przeproszeniem pieprzyć, to mają do kogo przyjść, ale nie ma w tym związku uczuć, tylko traktowanie czysto przedmiotowe i wykorzystywanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam za brak interpunkcji i błędy ale pisałam szybko, bo mam dziś mało czasu, a chciałam odp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja określam takie związki mianem 'zapchaj dziury' albo 'z braku laku dobry kit' ...no bo tym w zasadzie są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja ci powiem, ze ilu ludzi tyle rodzajow milosci. Nie zgadzam sie kompletnie z przedmówczynią ze się wie itp...spotkalem kiedys swietna kobiete atrakcyjna pod kazdym wzgledem..odtracilem ja z roznych osobistych przyczyn. Utrzymywalismy kontakt. Z czasem kiedy zacząłem ja lepiej poznawac-zakochalem sie bez pamieci. Jestesmy szczesliwi. No ale fakt faktem...mimo, ze sie ta niepewnosc ciagnela ze 2 lata to zadne z nas nie wchodzilo w relacje z inna osobą, mimo okazji..a juz w ogole bycie z kims w relacji i stratowanie do kogos innego-poniżej krytyki,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 19:48, nie zrozumiałeś do końca o co mi chodzi. Tu nie chodzi o miłość od pierwszego wejrzenia tylko tę pewność co do drugiej osoby, rozumiesz? Chodzi o to, że jak już lepiej poznałeś swoją dziewczynę to z czasem zrozumiałeś, że to jest TO i nie miotały tobą żadne wątpliwości, a wielu ludzi ma te wątpliwości i mimo wszytko pcha się w związek ot tak, żeby zabić czas, albo żeby mieć jakąś korzyść, żeby mieć 'd**ę', żeby mieć z kimś wyjść, albo dlatego że wszyscy kumple mają, to głupio nie mieć, kapujesz? Ja też jak poznałam swoją drugą połówkę, to nie było to zauroczenie od pierwszego dnia, wejrzenia, ani 'uderzenie gromem', ani nic z tych wyświechtanych romantycznych epitetów. Nawet mnie z początku trochę wkurzał, a potem był obojętny. Po prostu któregoś dnia, w którymś momencie zdałam sobie sprawę, że to jest TO i nie miałam absolutnie żadnych wątpliwości. W tym momencie wszyscy inni przestali istnieć i się liczyć. O tym cały czas piszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalloszka21
Gościu z 19:48, ja się waham już prawie 3 rok ;/ tak jak wcześniej pisałam, na jakiś czas się nasze relacje kończyły... ehh boje się tej znajomości, nawet teraz napisał smsa, że jest w miejscu o którym mu kiedyś tam wspominałam, że piękny widok, że cudownie by było być z kimś ukochanym... odpisałam, że przecież nie może na to narzekać, skoro ma dziewczyne.... ale on dał do rozumienia, że to ja mu kiedyś tam mówiłam o tym miejscu i że... ze mną chciałby tam być...... jak mu piszę o dziewczynie, nie zaprzecza..... ale nie widzę tego zakochania bijącego z jego strony do tamtej dziewczyny... owszem, widuje ich uśmiechniętych, trzymających się za ręce...... Gościu z 20:00, wiesz co mnie w nim irytowało i może dlatego nei przekonało do niego, mimo, że dobrze nam się rozmawia ? to, że on jest starszy, ma pieniądze (matka kiedyś dobrze zarabiała i teraz ma z tego tytułu emeryture dużą), jest zdrowy, silny, a nie studiuje ani nie pracuje.... ja mimo, że mam 21 lat, staram się jakoś odnaleść w dzisieszym świecie, studiuje, znalazłam prace...... nie chodzi mi o to, że oceniam ludzi pod względem wykształcenia czy dobrej pracy, ojj nie... ale poprostu od podejścia do życia, przez to "skanowanie" moje, wystraszyłam się, że jak się nam uda to jak to będzie wyglądało ? on jak Ferdek Kiepski a ja Halinka ? ok, kasa kasą, dziś jest, jutro nie ma, a w pewnym wieku i w tym kraju, trzeba jakoś zacząć żyć.. znaleść pracę, taka kolej, czyż nie ? matka też wieczna nie będzie.... może oceniam go, porównując do każdego, bo "każdy ma pracę, bądź studia".... ale wg. mnie takie realia są, takie dzieciństwo można mieć rok, dwa po liceum / studiach, ale nie mając prawie 28 lat,...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalloszka21
Czy to dziwne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×