Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Route66

Nieprzeciętny

Polecane posty

Gość Route66

WItam.. Kochani.. zwracam sie do Was z wielką prośbą o doradzenie mi.. a raczej na jakiekolwiek wyjście z ponizszej sytuacji.. Niespełna miesiąc temu wziełam psa mianowicie szczeniaczka ze schroniska ,moje życie wydawałoby sie stabilne.. praca, mieszkanie mimo ze na wynajem ale pewne, oczywiście jak sie płaci ; ) byłam pewna ,że więcej jest za niż przeciw co do psiaka, chcialam zapewnić mu dobry dom.Mieszkam z narzeczonym który studiuje i w tej chwili dostaje dofinansowanie ale tylko ze tak powiem dla siebie i niestety poki co moja połowe opłacałam ja, jak większość par. Wszystko wywróciło mi się do góry nogami jakieś 2 tyg temu straciłam pracę która była dla mnie szokiem jak i środki do życia obiecywano mi przedłużenie umowy co nie nastąpiło, pracowałam w firmie 5 lat i uwierzcie nie czułam żadnych pesymistycznych myśli ze moze byc inaczej... ale ni o tym... co idzie za praca kończą sie po mału środki do życia i byłam zmuszona łapać się każdej możliwosci roznosiłam cv wypisywalam dzwoniłam i nagle pojawiło sie światełko w tunelu wyjazd za granicę..dla mnie i dla mojego faceta jak juz pewnie się domyślacie jest jeden "problem" którego tak bardzo pragnęłam mieć... psiak.. nie mam od kogo pożyczyć nie ma za mnie kto założyc nawet na jeden miesiac bym mogła jakos znaleść prace na miejscu.. i tu pozostać przeżywam bardzo ciężkie chwile i nie wiem kompletnie jak sobie z tym poradzić .. nie krytykujcie mnie za to ze wziełam psa nie bedąc pewna czy zapewnie mu godny dom bo to nie o to tu chodzi... spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba nieoczekiwany zwrot akcji w ogóle nie do pomyślenia kontynuujac szukałam mu już od pierwszego dnia gdy sie dowiedziałam co mnie czeka przez utratę pracy po tu znajoomych sasiadach.. czy moze ktos byłby zainteresowany - nic, w internecie miliony ogłoszeń dotyczące psów az boli.. ostatnią myślą co przyszła mi do głowy to oddanie go z powrotem do schroniska była ona ostateczna.. jakoże on malutki ma bardzo duże szanse by go wzieli przezywałam sama tragedie psychiczna.. cala noc nie spalam by rano zadzwonić.. i przedstawić sytuacje bo co czlowiek moze w takiej sytuacji zrobić? jak nawet nie jest stąd rodzine ma 500 km tak samo jak mój narzeczony i nie ma kto wziąc psa.. niestety spotkałam sie z kolejnym ciosem.. okropnym wręcz nie-człowieczeństwem ze strony keirownika schroniska objaśniając mu spokojnie na czym sprawa polega i że w życiu to nie jest moja wina z minimalnej strony ,na wstępie już powiedzial " mnie to nie interesuje " spotkałam sie z okropnym podejściem do człowieka bo większość ludzi którzy biorą psy ze schroniska naprawde mają dobre intencje i to nie są żadne zachcianki na "minutę" bynajmniej tak wygląda to całościiowo z mojej strony.. potem sie zdenerwowalam i zapytalam go to w takim razie co ja mam zrobić? przywiazać Wam do płotu? to sformuowanie oczywiście bylo w formie nerwów bo wysluc**jąc od początku osoby która jest perfidnie negatywnie nastawiona wręcz nie uprzejma ciężko trzymac nerwy na wodzy odpowiedzią od tego bydlaka bo inaczej nie mogę nazwać człowieka który pracuje ze zwierzętami a jest tak ordynarny i chamski, było dodatkowo straszenie mnie policją.. kiedy ja nic złego nie zrobiłam, życie prawi nam takie niespodzianki że niesposób czasami uwierzyć.. chciałam na spokojnie.. wierzyłam ze jest jakas mozliwośc dla tego psa i dla mnie.. tymbardziej ze chcialam im oddac szczenię które ma wielkie szanse na nowy dom niżeli pies dorosły po przejsciach chorobach etcetera.. W obecnym momencie nie wiem kompletnie co mam robić , żebym chociaz miala możliwosc pracy tutaj, oraz żebyśmy mieli własne mieszkanie... w poniedziałek spróbuję zadzwonić do towarzystwa opieki nad zwierzętami i poprosić o jakąkolwiek radę.. ponieważ nawet ze schroniska nie dano mi żadnej rady a bardziej zlinczowano.. potem patrzyłam nawet na opinię na internecie pana Kierownika.. i uwierzcie aż żal w sercu że tacy ludzie pracują w takich instytucjach.. i Was Kochani.. jeśli ktokolwiek z Was ma jakikolwiek pomysł co mogłabym poradzić dla tego szczeniaka który ma naprawde duze szanse póki jest mały na dom, a ja zostałam przypięta do muru w obecnej sytuacji nie mogę nic zrobić i zżera mnie stres i smutek jakoże bardzo chcialam go mieć ale życie dało mi takiego kopa którego nie spodziewałabym sie w obecnej chwili nawet w snach... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój kuzyn, gdy wyjeżdżał za granicę, wyrobił psu paszport, oczipował go (to wymagane) i wziął ze sobą. Koszt paszportu z oczipowaniem zwierzaka to koszt jakichś 100 - 110 zł plus minus.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Paszport dla psa i czipuje się u weterynarza, który go szczepił. Jak pies nie był szczepiony, bo za mały, to weterynarz wydaje tylko paszport, czipuje i zaleca szczepienia na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Route66
nie mogę zabrać psa ze sobą ponieważ jest to praca na sezon i bede mieszkać i dzielic pokoje z innymi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc jak praca na sezon, to może poszukać mu kogoś kto się nim na ten czas zaopiekuje. Po prostu. Twoja rodzina nie może ci pomóc w tej kwestii? No pisałaś, że daleko masz rodzinę, ale jak tak bardzo zależy na psiaku, to wiozłabym go te 500 km, bilety na pociąg z jednego końca polski na drugi nie są wcale drogie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Route66
niestety jest to niemozliwe mieszkam w Gdańsku matka Dolnyśląsk i... bezrobotna samej jest jej cieżko.. a z ojcem sa po rozwodzie ktory nawet nie wysłuchałby do końca bo jak może zainteresować sie moim problemem z psem skoro córką od dawna sie nie interesuje... nie ma innych możliwości ? co zrobić ? czy prawo polskie jest nie do przejścia w takich sytuacjach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No rozumiem, że twojej mamie może być ciężko, ale przecież mały psiak nie pochłania niewiadomo jakich nakładów finansowych... to nie dziecko, że potrzebuje ubranka, pieluszki i specjalną mieszankę mleczną... to psiak, któremu wystarczy dać jeść 2 razy dziennie w odpowiednich porcjach i będzie żył i zdrowo się miał. Ja wychowałam się w ubogiej rodzinie i mieliśmy psa i zawsze coś się wykombinowało dla psa do jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Route66
to nie o to chodzi matka raz że bez prawa do zasiłku dwa nie może sie zaopiekować ponieważ ma astmę bierze leki ma wiekszość alergii w tym na psią sierść ... gdybym miala taką możliwość odrazu bym jej sięgneła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale chyba można isc na kasjera takich zawsze szukają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jedz z psem,najwyzej zbudujesz mu tam bude i będzie pies podworkowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×