Rozwód a sama rozprawa na sali sadowej

Hej Kochani Opiszcie mi swoje doświadczenia z samej rozprawy sądowej dotyczacej rozwodów. Jestem przed pierwsza sprawa i trochę sie cykam :) Boję sie tej całej formuły, sędziego i wogóle atmosfery. Jak Wy sie zachowywaliście. Jacy Ci sedziowie są. Słyszałam, że sami potrafią tak zjechać obie strony, ze aż ich na korytarzu słychać. Ale też czy sa ludzcy wyrozumiali No i wy jak to przeżyliście. Czy była chwila załamania, zwątpienia i pytanie czy ja dobrze robię. No i czy poszła łezka z oka zarówno Wam jak i Waszym eks??? Na sali sądowej ponoc różnie bywa. Małżeństwa rozstaja sie w zgodzie w kłótni ale tez i podobno godzą sie i wracają razem do domu :) piszcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

ja "tylko" po separacji z winy meza rozprawa byla ok sedziowie raczej znudzeni (nasza rozprawa byla ich ostatnia w danym dniu) , tylko suche fakty, kiedy ostatnie wspolzycie, czy widzimy szanse dla siebie, czy cos czujemy, zadnego opowiadania jak x lat temu poznalam meza itp, najlepiej w jednym zdaniu wszystko opowiadziec co by sedzia sie nie znudzil ;) z mezem przed rozprawa nie zamienilam zdania, po rozprawie tez kazde poszlo w swoja droge nie mielismy swiadkow bo maz wolal przyznac sie do winy teraz z perspektywy czasu zaluje ze nie powolalam pewnych osob :) byloby ciekawie ale wtedy to byl moj 1 kontakt z sadem i balam sie wszystkiego teraz mam juz 2 rozprawy w 2 roznych sadach za soba i ponoc maz wniosl o rozwod...juz 2 lata temu ale nic jeszcze nie doszlo (ach ta poczta nasza... :p )

spoko luz :) dokładnie tak jak koleżanka wyżej pisała.