Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nowa zdezorientowana

Ehhh

Polecane posty

Gość Nowa zdezorientowana

Witam Was, muszę przyznać, że długo zastanawiałam się czy cokolwiek tu napisać. Przeglądam czasami różne fora na tematy związków i uczuć. Może nie z potrzeby poradzenia sobie ze swoimi, lecz podpatrzenia co robicie w danej sytuacji(tak na zaś). No i stało się, teraz chce zapytać się Was obiektywnie, jako że ja Was nie znam i Wy mnie nie. Mam 16 lat, nigdy nie radziłam się nikogo w internecie, bo nie czułam takiej potrzeby, więc mam nadzieję, że jak już to ktoś przeczyta to weźmie tę sprawę na poważnie i nie będzie mnie w jakikolwiek sposób oceniał, ponieważ jest to dla mnie trudne. Sprawa wygląda tak, że rok temu poznałam na pewnym obozie sportowym chłopaka, który jak się okazało znaczy dla mnie więcej niż jakikolwiek inny dotychczas. Był wtedy na obozie z dziewczyną, nawet mi się nie spodobał na samym początku, był mi obojętny, po prostu był. Właściwie to paczką mieliśmy z niego "bekę", bo się wywyższał, bo ma osiągnięcia, bo itp itd... Okazało się, że chodzi do tego liceum, do którego i ja pójdę od września. Więc na luzie zaczęliśmy rozmowę. I na tym się zakończyło. Do września. Zaczęliśmy pisać na fejsie coraz częściej i częściej. Dziwiło mnie to, ponieważ traktowałam go jak tego trochę "niedostępnego" dla mnie? A okazał się zupełnie w porządku. Zaczął mi imponować, ale nadal miał dziewczynę. Nie jestem typem osoby, która odbija chłopaków, więc sobie odpuściłam, szczególnie, że on nie należy do osób szczególnie pewnych siebie i odważnych, więc w szkole wymienialiśmy się cześć, albo razem z niej wracaliśmy. Może ta dziewczyna trochę go tłamsiła, teraz już się tego nie dowiem. No i mijały dni, tygodnie, miesiące... Nasza znajomość się rozwijała, w internecie, ale cóż. Wtedy też nie byłam pewna siebie i jego... Tak było nam łatwiej. Czasem opowiadał o swojej dziewczynie, zwierzał mi się. Miałam świadomość, że traktuje mnie jak kumpelę, z wzajemnością. Bo jak go sobie wtedy odpuściłam to do czasu tak zostało. Zerwał z nią w rocznicę, bo olewała go itp itd. Starał się o nią. Ja oczywiście wielka pocieszycielka, nie miałam nic lepszego do roboty to pisałam z nim, bo właściwie to przywiązałam się do naszych codziennych rozmów, lekkiego flirtu i tego wszystkiego... Ale potem miałam go dosyć narzucał się i go zlewałam. No bo ile można rozpamiętywać? No jak widać można. W oko wpadła mu moja dobra koleżanka z klasy, spoko. Przeżyłam to na luzie, może przez to, że zaczęli więcej pisać, miał mnie czasu dla mnie drażniło mnie to, ale nie byłam zazdrosna, raczej zawiedziona i rozczarowana, że ze mną nie rozmawia, cały czas potrzebowałam jego odzewu, tak po prostu, że jest. Jednak sprawy potoczyły się inaczej. Ona dała mu kosza, bo nadal czuje coś do swojego byłego, ale w zamian dała mu do zrozumienia, żeby się obejrzał dookoła, bo może coś przegapić. Chodziło o mnie, chociaż nawet nie wiedziałam, że coś takiego miało miejsce, potem mi powiedziała. No i zaczęło się. Flirt, dużo więcej flirtu, urocze wstawki. Wtf? Co to miało być, to był mój kumpel i tyle. Nie przyjmowałam go inaczej jak kumpla, z którym pisze codziennie i mówimy sobie cześć przy sporadycznych spotkaniach w szkole i po szkole, w drodze do tramwaju. Ale ciągnęłam to, nawet mnie zaprosił na spotkanie. Zaproponowałam, że pójdziemy do niego. Na spokojnie. Co mnie zdziwiło, wbrew moim oczekiwaniom, chciałam tam być, było mi tam dobrze. Usiedliśmy sobie na łóżku i z jego strony padło pytanie, coś w stylu: Co teraz planujesz zrobić ze swoim życiem? Zbyłam, wzięłam na śmiech, zmieniłam temat. Zaczął mnie głaskać :) Było przyjemnie, ale to było właściwie jedno z niewielu spotkań z chłopakami "sam na sam", więc trochę się spięłam na początku, ale potem luzik. Rozmawialiśmy, głaskaliśmy się, leżeliśmy razem, było miło. Nawet prawie się pocałowaliśmy, ale to nie była odpowiednia chwila, przynajmniej tak twierdziłam, trudno. Powiedziałam coś, czego będę żałowała jeszcze bardzo długo: "Nie chcę Cię zranić, traktuję Cię jak brata". No nic. Wiem, ze źle powiedziałam, że to najgorsze dla chłopaka itp itd. Ale czego się spodziewał po praktycznie pierwszym naszym spotkaniu? Stchórzyłam. Potem pisaliśmy na prawdę milutko i wtedy zaczynało do mnie docierać... Powoli coś się zaczęło rodzić w mojej główce. I nawet myślałam, że wszystko będzie w porządku. No niestety, u mnie to chyba graniczy z cudem. Pojechał na obóz, tamten co rok temu, jako wychowawca. Poznał kogoś. W sumie to 14latkę (on ma 18). Nawet by mnie to zdziwiło, ale zaczęłam pisać z 16latkiem jak miałam 12. Tak się pięknie złożyło, że byłam na tym obozie 3 dni. Przyjechałam wszystko fajnie, pięknie. Zrobił mi masaż pleców i pośladków, pogadaliśmy, smski. No ogólnie super, ale potem się okazało, że jednak coś jest na rzeczy z ta dziewczyną, tak się zdarza. Cierpiałam, płakałam, wygadałam się paru osobom, wyżaliłam, wzięłam sprawy w swoje ręce. Napisałam mu, że mnie to bolało, to że on z nią "kręcił". Udawał, że nie wie o co chodzi, że to bachor i, że mam się uspokoić. Haha. Nie. Pisaliśmy coraz rzadziej, Było trochę kłótni, w końcu napisałam mu po prostu "lubię Cię". Spotkaliśmy się, zaproponował, żebyśmy poszli na spacer. Spoko, na początku drętwo, potem śmiejemy się, na końcu po prostu powiedział pa i sobie poszedł. Aha, no spoko. Przeżyłam, nie odzywał się prawie nic. Po tygodniu zastanawiania się co robi, co myśli, co ma do tej dziewczyny tak na prawdę, bo wiedziałam, że coś jest nie tak. Zaprosiłam go do siebie. Musiałam to wyjaśnić. Chciałam wiedzieć, bez tego nie ruszyłabym dalej. Przyszedł, po piwku zaczęłam się rozkręcać i powiedziałam, że nie traktuję go jak brata, nawet nie jak kuzyna. I co on na to... Nic. Kręci z tą dziewczyną i tak wyszło. Zasmuciłam się, pomartwiłam, odprowadziłam na przystanek, a w międzyczasie powiedziałam, że nie wiem czy dam radę rozmawiać z nim tak jak wcześniej. No i nie odzywał się dwa tygodnie, po czym zaczęłam wymianę smsów. Jak leci, czy zdane prawko, gratulacje, czemu zachowuje się tak niedojrzale, że mówię mu coś na poważnie, a on siedzi cicho, jakby nie wiem co. Spytał się czy mam do niego jakieś wąty, w odpowiedzi otrzymał "XD Dobra...Zapomnij o mnie". No co można odpowiedzieć na coś takiego? Od ostatniego kontaktu minęło 9 dni. A ja o nim myślę, podczas kiedy pewnie jemu rodzi się nowy związek, bo on tej małolacie też nie jest obojętny. Jestem zdesperowana, dosłownie. Co mam robić? Czy w ogólne mogę coś jeszcze zrobić? Myślicie, że jeszcze kiedyś będziemy rozmawiać? Opowiecie coś od siebie? Bardzo mi zależy. Kafeteria.pl wydaje mi się odpowiednim forum, ludzie jacyś normalniejsi. Proszę o Wasze opinie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam to wszystko i powiem ci bardzo krótko - czekaj, a najlepiej zapomnij, kiedy tamta go zrani, to być może odezwie się do ciebie jako do dobrej kumpeli, ale z tego nic nie będzie przynajmniej tak mnie się wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego tak Tobie sie wydaje? Już z tym faktem jestem pogodzona. Ale coś więcej?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez przeczytalam wszystko. Wybacz, ale wg mnie trz nic z tego nie bedzie. Co to za krzywa akcja w ogole, ze on leci do Ciebie po kolezankach? Dlaczego sie nim zainteresowalas, gdy on przylecial do Ciebie z braku laku bo tamte go nie chcialy? Kopnelabys go w tylek to by polecial do kolejnej. Jemu na Tobie nie zalezy, zajmowal die Toba dla zabicia czasu. Gdyby mu zalezalo, nie zainteresowalby sie inna. Daruj, nie powinnas w ogole za nim biegac. Zapamietaj prawde co do ktorej zgadza sie kazda kobieta - nie lata sie za facetem tylko go lekko ignoruje to on dostaje szalu zeby Cie soba zainteresowac. Nie plaszcz sie przed nim, po prostu zapomnij.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki, że przeczytaliscie;) kolejne komentarze mile widziabe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×