Ale mi mama podniosla cisnienie

Tak sobie przegladalam gazete i natrafilam na artykul o biednej rodzinie. Pracuje tylko maz, zona z dziewieciorgiem dzieci siedzi w domu. No i w gazecie piekne zdjecie calej gromadki z darami od zyczliwych-dzieciaki dostaly wyprawki do szkoly i ciuchy. Az sie we mnie zagotowalo i mialam wymiane zdan z mama. Otoz mama twierdzi, ze dobrze ze sie pomaga biednym rodzinom. to ja na to, ze ok, bieda, kazdego spotkac moze, ale w takim razie po co im bylo tyle dzieci? Ze nie sztuka natrzaskac potomkow a potem pisac do gazety z prosba o pomoc, bo sie nie ma za co ksiazek kupic, jedzenia, ciuchow. To mama naskoczyla na mnie, ze bezduszna jestem, ze brawo dla kobiety, bo wychowanie takiej gromadki to nielada wyczyn. A biednym trzeba pomagac. Dodala tez, ze ja w zyciu nie dalabym sobie rady nawet z 2-3 dzieci, ze nie chce urodzic z wygody (mam jedno dziecko). A ja po prostu licze sily na zamiary. Bo co za problem urodzic, drugie, czwatre, osme i wyciagac lapy do obcych, bo juz wychowac nie ma za co?

I to nie byla rodzina, ktorej kiedys sie dobrze powodzilo, wiec plodzili tee dzieci a teraz im sie noga powinela. Matka juz starsza, po 40-stce, wnetrzee mieszkania bardzo ubogie.

a masz ty komu rodzic dzieci?

Tak, mam komu, nie boj sie ale nie chcemy miec wiecej :)

Co innego jakies fundacje, ktore zbieraja na chore dzieci, wysylam czesto sms-a tam. A co innego dorosli ludzie, ktorzy swiadomie te dzieci powoluja na swiatt a potem wyciagaja rece po pomoc.