Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taka sobie żoneczka

Pierwsze chwile dni po porodzie

Polecane posty

Gość taka sobie żoneczka

jak to wszystko wygląda ? czy pielęgniarka pomaga przewinąć, mówi co i jak ? jak się karmi itp. ? nie mam o tym pojęcia..okropnie się boję...jwest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cóż nie pocieszę cię. ja byłam po cc i zarówno ja jak i każdy dostałam dzieciaka i miałam sobie radzić sama, i to nic, że podniesienie się z łóżka zajmowało mi 10 minut a nawet przekręcenie się z boku na bok sprawiało niesamowity ból, miałam sobie radzić sama. to nic, że nie miałam pokarmu i dziecko mi płakało, a ja razem z nim. Dopiero jak przyszła normalna położna dała mi mleko do dokarmienia córki. Ale dzięki temu wiedziałam, co czeka mnie w domu, z tym, że tam mi nikt nie pomagał, a w domu mąż,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie żoneczka
właśnie tym jestem przerażona.ja nawet nie wiem jak prawidłowo wziąć dziecko, a co dopiero nakarmić czy przewinąć..nigdy nie miałam styku z takim Malcem.. miałam nadzieje, że pomagają na Oddziale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hehe sorki ale chciałabym trafić do takiego szpitala. U mnie to było tak urodziłam o 21 zaczęłam siłami natury zakończyłam kleszczami po głupim jasiu doszłam do siebie około 23 kiedy mniej więcej dotarło do mnie gdzie jestem itp. Przewieźli mnie na salę i nie kazali wstawać do rana nawet na siku tzn miałam kogoś wołać...ale to było tylko gadanie, godzinę później przynieśli mi dziecko niby na 15 minut żebym zobaczyła. Zapomnieli o niej i przyszli dopiero o 5 rano zapytać się czy zabrać dziecko. Nie muszę dodawać że nie spałam nawet 5 minut powiedziałam, ze teraz to już dziękuję bardzo. O 9 mogła wejść moja mama bo na szczęście to był weekend i można było wejść przed 14stą, zabrała dziecko mogłam godzinę się przespać. Byłam po tym porodzie tak oberwana i nie miałam czucia w brzuchu i nogach do kolan że przewracałam się z boku na bok 20 minut o wstaniu nie było mowy. A pielęgniarka weszła i rzuca do mnie w pokoju obok może sobie Pani przebrać dziecko a na końcu korytarza jest pokój gdzie można zrobić dziecku mleko jakby chciała Pani dokarmiać, do widzenia. Gdyby nie rodzina dziecko leżało by usrane za przeproszeniem cały dzień. Dziewczyny z sali przynosiły mi jedzenie myły naczynia bo pielęgniarka nie przyniosła mi do łóżka ani jednego posiłku chociaż widziała że nie jestem w stanie wstać. ( a miałam łózko pierwsze od drzwi ) Nie spałam prawe 2 dni tzn z małymi drzemkami bo miałam cały czas dziecko na łóżku nie miałam siły go odłożyć do tego łóżeczka obok, poza tym bałam się że potem nie dam rady w nocy wstać jak zacznie płakać i raczej nikt mi nie pomoże. W poniedziałek jak mnie zobaczył lekarz prowadzący - chociaż na co dzień pracuje na porodówce złapał się ściany i zapytał jezu co oni Pani zrobili, wyglądałam jak śmierć co zobaczyłam dopiero w domu po wypisie bo nie widziałam się w szpitalu w żadnym lustrze. Bardziej białą niż ściana przekrwione do bordowości oczy i zgięta w pół bo wyprostowałam się dopiero po 2 dniach w domu kiedy mogłam odpocząć nie musiałam zapierdzielać płacząc przez pól oddziału po jakieś recepty wypisy karty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaraz po porodzie przystawią ci dziecko do piersi i zostawią, mi zabierali synka tylko na badania i kąpiel, przewijać zaczęłam sama, co do pokarmu no to na początku miałam tylko trochę siary, więc mały nie dojadał i płakał, więc pielęgniarka przyniosła mu mm, później jak widziałam, że mały mimo cyca jest głodny sama o to prosiłam o mm, później dostałam nuż nawału mlecznego. NIE MART SIĘ, ja nie miałam przedtem doczynienia z noworodkiem, ale instynkt zrobił swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
słuchaj z tym problemu nie będzie, wszystko będziesz wiedzieć instynktownie zobaczysz. Podpowiem Ci, że na początku najłatwiej karmić na boku. Tzn położyć się na boczku, dziecko też - brzuchem do brzucha i heja. Na siedząco to koszmar, podejrzewam, że po sn również, bo boli krocze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co do dziecka nie martwcie się ja też nic nie widziałam ale to samo przychodzi po prostu wiesz :) nie boisz się bo to twoje dziecko i wiesz jak masz ja wziąć itp nie porównuj tego jak idziesz do kogoś i jest tam malec a ty sapiesz i nie wiesz co zrobić to zupełnie coś innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfdfdfdddd
po porodzie leżałam godzinke na porodówce i faszerowali mnie osy - na obkurczenie macicy...potem dali mi małego do piersi i godzinkę ssał (więcej drzemał), a potem pielęgniarka go zabrała...mnie zawieźli na sale (2 osobową) i leżałam sobie kilka godzin w otoczeniu rodziny...potem mi małego przyniesli i miałam go już cały czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też byłam zielona w temacie i w zasadzie zdana na siebie... ale spokojnie, wszystkiego się nauczysz... zawsze możesz pytać! pamiętam, że ostatniej nocy w szpitalu wzięłam małego i poszłam do położnych o 4 rano :) tam był spokój, cisza...miałam zestaw pytań na karteczce i miło mi opowiedziały wszystko...a pytałam o pierdoły :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nigdy nie przewijałam dziecka, nigdy nie nosiłam dziecka mniejszego niż kilkulatek więc byłam też przerażona przed porodem. W dodatku po porodzie córka musiała być na obserwacji noworodków, więc przez pierwsze dni dalej ani jej nie przewijałam ani nie nosiłam. Całe szczęście chociaż w teorii poćwiczyłam noszenie i przewijanie w szkole rodzenia na lalce i w szpitalu były super pielęgniarki, które zawsze były gotowe pomóc i wszystko wyjaśnić. Wiele też przychodzi instynktownie, więc się nie bój :) Wbrew pozorom noworodek nie jest kruchy żeby się połamał podczas prób podnoszenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
założyłam tu niedawno temat, że jak bylam w szpitalu po porodzie też na początku miałam obawy co do przewijania, trzymania, karmienia dzidziusia. To moje pierwsze dziecko. I znalazla sie jędza, która miała 4 rodzeństwa i nabijała się ze mnie przy innych ( byłam w pokoju 4 osobowych ), że co ze mnie za matka, ze nie umiem się dzieckiem zająć. Zamiast pomóc mi, to mi dokuczała, od razu widać co to za czlowiek.... nie mam pytań...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeju, masakryczne opowieści :-( Jakie szczęście że miałam salę jednoosobową, mąż prawie cały czas (5) dni był z nami również z nami spał, razem jeliśmy ( on mi robił kanapki)...Gości mogłam mieć non stop, w noc po porodzie położna mówiła, że mogą zabrać małego żebym się wyspała, ale nie chciałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aska2010
Na położne (pielęgniarki) nie mogłam liczyć, niestety... Miałam w ciąży cukrzycę, więc teoretycznie Młodej powinni mierzyć glukozę - jak nie poszłam się upomnieć, nie była zmierzona. Córka urodziła się z bardzo suchą skórą, miała zapisane przez lekarza kąpiele lecznicze - podobnie, jak nie poszłam się upomnieć, kąpieli nie było itd. Dodatkowo, prawie każda z pań położnych / pielęgniarek zachowywała się, jakby była na oddziale za karę... :( wszystko robiły z łaski, nawet jak się o coś pytało, to takim tonem odpowiadały... Ale za to na dziewczyny z sali i owszem, pomogły, podpowiadały co i jak i jakoś poszło :) I tu akurat uważam, ze fajnie być w sali kilkuosobowej (o ile nie trafi się na kogoś niekoniecznie milego), bo zawsze jest ktoś, kto urodził trochę wcześniej i już wie, jak zabrać się do takiego noworodka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
urodziłam, dali mi na chwilę Małą na brzuch, może 2 minuty, zabrali, zmierzyli itp założyli pieluszkę i jeszcze dali na jakieś 2 minuty, poźniej ją wzięli ubrali, mnie w tym czasie szyto i oddali ją mężowi w wózeczku i stał cały czas z nią koło nas. Później mąż poszedł z nią do sali poporodowej i tam mnie też zawieziono i byliśmy już zdani na siebie. Mąż 3 razy upominał się, że chcę nakarmić Małą (sami próbowaliśmy ale nic nie wyszło), za każdym razem położna mówiła, żebym odpoczywała, a jak coś to można iść po kogoś do pomocy, mąż poszedł ale babka była zajęta, przyszła dopiero po jakichś 2h i od razu wpakowała dziecku butlę, chwilę próbowała ją przystawić ale tak jej się spieszyło, a ja głupia dałam sobie wmówić, że dziecko musi zjeść do 2h od porodu bo jest głodne (co nie jest prawdą bo ma jeszcze zapasy z życia płodowego i nie odczuwa głodu), nie wiedziałam, że wystarczy 5 ml pokarmu i że można wycisnąć i podac łyżeczką (a tyle jeszcze byłabym w stanie wycisnąć). Nikt nam nie powiedział, co ile mamy zaglądnąć do pieluchy, jak mamy ją zmienić itp. dopiero sami zaczęliśmy zachodzić w głowę i zmieniliśmy pieluchę dopiero po 5h, nikt nie przyszedł pomóc ubrać dziecko tylko wszystko robiłam sama, jedynie położne terrorystki każda to z inną radą, a nikogo konkretnego kto może pomóc z KP, dopiero parę godzin przed wypisem odwiedziła nas doradczyni laktacyjna i poświęciła chyba z półtorej godziny. Mógł ktos chociaż przyjść i się spytać po porodzie i zaproponować pomoc i czy coś pokazać ale raczej zero chęci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie żoneczka
dzięki za odpowiedzi:) mam nadzieje, że damy radę:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam sn ale nie miałam odrazu dziecka przy sobie. Na tą pierwszą noc go zabrali. Jak wstałam kilka godzin po porodzie to nie umiałam sama ustać, kręciło mi się w głowie i wymiotowałam. Dostałam morfine do szycia. Następnego dnia miałam już małego, nic mi nie tłumaczono jak przewijać,pielęgnować, karmić. Nie potrafiłam sama karmić... przystawić dziecka do piersi (chociaż pierwszy pokarm miałam w 5dobie po porodzie)syn też miał problem z chwyceniem piersi. No i w domu też sobie nie poradziłam, karmiłam butelką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×