Spotkanie rodzinne u mojego faceta

no wiec jestesmy razem ponad 3 lata znam jego najblizsza rodzine, nie czuje potzreby na wiecej, niestety pod koniec wrzesnia organizuja wielkie spotkanie rodzinne wiec bedzie ogromna ilosc osob ktore nie znam, nie chce isc a od jego kuzynki uslyszalam ze to swietna okazja zeby poznac innych i ze jestem tchorzem jak nie przyjde, a od niego ze byloby mu milo gdybym poszla, juz sama nie wiem takie rzeczy to nie dla mnie tymbardziej ze nawet we lasnych spotkaniach rodzinnych nie uczestnicze :X

up

raz na 3 lata takie spotkanie to chyba nie dużo. Możesz się przemóc i iść

bylabym pierwszy raz, nie wiem ciezko mi :-/ dzika jestem po prostu :p

powinnaś iść

wiem ze powinnam ale jestem tylko jego dziewczyna nie narzyczona czy zona wiec chyba nie mam tego w obowiazku?!

ja bym nie poszla

:-/ sama nie wiem co robic

wiem,ze u nich w domu chodzi się na golasa,nie wiem czy poradzę sobie z tym,bo mam trochę nadwagi i tak od razu na goło to trochę krepujące

podobno jego ojciec całuje się z nowo poznanymi dziewczynami syna,jak się przygotowac do takiego testu i czy wy całowałybście się ze starym zgredem?

jego matka z babcia chcą mnie przebadać ginekologicznie:-(

a co na to twój "facet"?

o matko nie bylo mnie tu jakis czas a tyle podszywow sie pojawilo :o komus sie nudzi! ! ! co na to moj "facet", pwoiedzial ze byloby mu milo gdybym poszla wiec chyba nie ma parcia zebym szla

Po 3 latach związku chyba mogłabyś zrobić tą przyjemność facetowi i z nim iść? Ja po 4 miesiącach zostałam zabrana na komunię, a znałam tylko jego rodziców i brata i jego dziewczynę. A impreza była duża, ale jakoś to przeżyłam. Nie bądź dzikusem.

no tak 3 lata to niby troche czasu, moze postaram sie przemoc ale i tak pewnie zrezygnuje w ostatniej chwili, problem w tym ze cos ostatnio zaczelo sie psuc u nas i uslyszalam kilka rzeczy, potem on stwierdzil ze nie chce jeszcze robic za duzych krokow bo nie jest mnei pewny (chodzilo o zareczyny), wiec jako neipewna partnerka nie chce sie afiszowac przed rodzina

ja tez nie byłabym pewna faceta, który jest aspołecznym dzikusem i unika jak może mojej rodziny i poznanie nich traktuje jako cierpienie. Nie założyłabym z kimś takim rodziny

znam jego najblizsze ciotki, wujkow i kuzynow tyle mi starczy do szczescia, rodziny zakladac nie planujemy :p na szczescie

Skoro jest tak jak piszesz to nie idz...Ja bym nie poszla.

Wydaje mi się że Ty widzisz siebie jako centralny punkt tego spotkania :D a tymczasem wszyscy będą zajęci rozmowami, do ciebie będą się odzywać jedynie pobieżnie, wiadomo każdy się przedstawi, trochę pogada///nic strasznego :)

bo moj facet to stary kawaler (38lat) i jako jedyny nie posiada rodziny, poza tym u nich pierwszy w rodzinie ma Polke za dziewczyne wiec jest to nowosc i juz slyszlam ze sa bardzo ciekawi , wiec chcac nie chcac bede mniej wiecej ty centralnym punktem (moj facet jest Holendrem)

Ale przecież chyba Cię nie zjedzą ;)

moze nie ale pojscie na komunie czy urodziny gdzie mam poznac jakichs nowych ludzi z jego rodziny to dla mnie stres i czuje sie dosc nieprzyjemnie mimo iz to sa male dawki a tutaj caly zjazd na raz, moze nie zjedza ale moga przezuc ;)

Jejku, rzeczywiście zachowujesz się jak dzikus. Nie panikuj, bo to nic nadzwyczajnego takie spotkanie. Prawie to samo co wesele. Jesteście razem 3 lata na nie 3 tygodnie zebyś miała takie dylematy. Będzie dobrze.

sprobuje :p zapodam sobie kielonka i bede sie szczerzyc na lewo i prawo :p

Mom zdaniem na wielkim zjeździe będiesz się mniej rzucać w oczy niż na 20-osobowej komunii :)

Tylko żebyś po tym kielonku nie tańczyła na stole :p :D

ja to rozumiem bo sama nie cierpie rodzinnych zlotow a co dopiero do obcych:Oidz,jakos przezyjesz.p.s.bedzie gorzej jesli facet jest mega rodzinny i przyszlosci bedzie stale bawic u jego rodzinki albo rodzinka u was:P nie to zebym byla odludkiem ale nie lubie sie zmuszac do spotkan na ktore nie mam ochoty.a szlak by takie spotkania trafil:P

jest rodzinny ale przeze mnei ograniczyl sie do odwiedzin dziadka i raz namies obiadkow u mamusi :p troche sie dostosowal jakos rodzina niestety zyje w kupie, to samo miasto czasami kilka ulic od siebie :p

a co sie przejmujesz,zawsze moze sie zle poczuc i domu jechac:D

no fakt :p