Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nienawiść do własnej matki

Polecane posty

Gość gość

mam 30 lat a wciąż czuję się dzieckiem we mgle. żyje przeszłością, nosze w sobie żal, gniew i wstręt do kobiety, która mnie urodziła. byłam wpadkowym dzieckiem, odebrałam jej szaloną młodość. od zawsze powtarzała, że nie żyje dla mnie, ale dla siebie. nie karmiła mnie piersią, mowi, że szkoda jej było fajnych cycków. nie chodziła ze mną do lekarza, zawsze szłam sama po czym mnie odsyłali z kwitkiem, bo gdzie rodzic? miała gdzieś to, że choruję, miała gdzieś, że chodzę w dziurawych spodniach, że nie mam czapki na zimę, śniadania do szkoły (kanapki i ubrania dostawałam od wychowawczyni). nie obchodziło jej, że od 3 klasy podstawówki byłam molestowana. Mówiła, że mam urojenia. wszystko co mi się przydarzało było dla niej moim urojeniem. wmówiła mi, że jestem psychiczna, że konfabuluję na każdym kroku. gziła się na moich oczach. dzisiaj nie mogę nawet powiedzieć, że mam rodzinny dom, do którego zawsze mogę wrócić. z mojego pokoju zrobiła sobie sypialnię. gdy czasem przyjeżdżam jestem jak gość hotelowy. wylicza mi stawki pobytu za dobę. od rana do wieczora mam jej służyć jak pokojówka. zamieść, podać herbatę, zastąpić ją w pracy bo idzie do koleżanki na plotki. nie docenia nic co dla niej zrobię, za to wytknie każdy najmniejszy błąd. nigdy mnie nie słuchała. kiedy się na mnie drze, to czuje że rozsadzi mi głowę. mam wtedy ochote wykrzyczeć jak bardzo jej nienawidzę. jak wybaczyć człowiekowi, który zrujnował mi zdrowie, psychikę, całe dotychczasowe życie, i nadal wysysa ze mnie soki????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nieźle piszesz, ale prowo nie wyszlo. przesadziłaś z ilością krzywd. 0/10

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziwne,ze jeszcze tam jezdzisz.Ja zerwalam tez wszelkie kontakty,bo bylam przeszkoda,zawadzalam.Dzis mam spokoj,i chociaz juz jest stara,i samotna,ode mnie nie uswiadczy pomocy i odwiedzin.Na miano rodzica trzeba sobie zasluzyc:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiele w Tobie żalu...Nie każda kobieta nadaje się do bycia matką. Jeśli jesteś dorosła to pogódź się z tym i myśl o sobie. Bądź inną matką dla swego dziecka-taką jaką sama chciałabyś mieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie do końca tak jak piszesz, gdyby naprawdę cię nie chciała to by cię usunęła, 30lat temu aborcja byla bez problemu, wiec chciala cie urodzic jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćona12
zerwij kontakty.Dasz radę żyć bez niej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jedno dziecko już usuwala, widocznie za duzo ją to kosztowało emocjonalnie i mnie pozostawila przy życiu.... jeżdże do niej, bo mieszka z nia moja ukochana siostra, która jest moją jedyną przyjaciolką. przyjeżdżam więc dla siostry. jesteśmy traktowane zupełnie inaczej, siostra wspiera matke finansowo, kupuje jej prezenty, bo nie chce sluchac zrzędzenia. matka robi wszystko, by ją przy sobie zatrzymać, odgradza ją od znajomych i od meżczyzn, by przypadkiem nie skończyly sie nagle luksusy, do ktorych przywykła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
weź się ogarnij ile lat chcesz jeszcze memłać to co było? teraz twoje zycie zalezy od ciebie , skoro jej nie szanujesz to nie pisz że jej zycie ma TERAZ na ciebie wpływ, nie oglądaj się za siebie bo ci z przodu ktoś przy.je.bie. Masz 30 lat czyli ona cos kolo 50 jeżeli ona umie być nadal silna to ty tymbardziej. Nie szukaj kozła ofiarnego na swoje niepowodzenia za dorosła już jesteś . Zrób coś i przestań narzekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
są kobiety co kilkanascie razy usuwaly ciązę i jakos żyją, wiec ona jednak chciala miec dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chciała, pare dni temu powiedziala mi wprost że niepotrzebnie nas rodzila. czemu nadal się w tym memłam? bo przez jej beztroskę od dziecka rozwijala sie u mnie choroba, przez ktora dzisiaj jestem wrakiem, o wlasnym dziecku moge zapomnieć :( gdyby nie moj narzeczony to nie wiem czy bym dala rade sama sie utrzymać, zwlaszcza ze 2 lata temu zostalam z domu po prostu usunięta parę dni po tym jak stracilam pracę na skutek redukcji etatów. najbardziej boli, że ona nadal uważa się za matkę roku. twierdzi że dala z siebie wszystko, a to ja i siostra jesteśmy jakimiś bublami, które w dodatku chcą ją wykończyć. pieprzy to w kołko aż uszy więdną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakas masochostka z ciebie po co tam jeździsz? siostra może do ciebie, są telefony i inne komunikatory, rozumiem, ze chciałabys być kochana przez matke ale wiesz...jest jak jest masz faceta i przestań byc toksyczną mimozą bo i on Ciebie zostawi. masz dla kogo zyć, masz siostrę, znajomych na c**j ci matka? zazdrosna jestes o to co moglo by byc a nie było? jak nie dajesz rady to do poradni i zacznij życ tym co jest teraz, dzisiaj, to co było wczoraj tojuz historia. jakaś nieporadna jestes zamiast zahartowana trudem zycia stałaś się memeją bo mamusia mnie nie kochała, bo nie miałąm czekolady i w ogóle siostra ma lepiej, widzisz jak to wygląda? cieniutko jak nie dotkniesz dna to nie masz od czego się odbić:-) nie babraj się w szambie tylko hop w górę:_)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zacznij żyć własnym życiem jak dorosła osoba bez zwalania winy na wszystkie życiowe porażki na matkę. jesteś dorosła czy nie? a jak masz problem to zgłoś się do poradni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chodziłam do poradni, i to nie jednej, i jakoś poza odchudzeniem portfela nie zauważyłam efektów. sama próbuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chodziłam do poradni, i to nie jednej, i jakoś poza odchudzeniem portfela nie zauważyłam efektów. sama próbuję teraz nad sobą pracować. mój narzeczony mówi, że widac zmiany i że jest dumny ze mnie. zdaje sobie sprawę ze swojej niezaradnosci, nikt mnie niczego nie nauczyl w zyciu, bo ojciec szedl w tango a matka latała po imprezach i na wycieczki. najwięcej nauczyl mnie moj obecny partner. razem gotujemy, razem zbijaliśmy meble do mieszkania, wreszcie zaczęłam dbać o siebie i utrzymywać wokół porządek bo tym miałam ogromny problem...niestety też nie znikąd, bo w domu "rodzinnym" wszystko zarastało pleśnią i pajęczynami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za duzo narzekasz sama siebie skazujesz na niepowodzenie ty lubisz uzalac się nad sobą ale tutaj nie ma głaskania tu masz konkretne rady abys przestała byc ofiarą losu . ja spadam bo toksyczna sie robisz, dumny z ciebie to on bedzie zdobędziesz pracę a nie jak obiad ugotujesz. ułomna jestes lub ograniczona umysłowo czy co? za chwilę stuknie ci 40 lat a ty bedziesz ciągle memłac ze mama iata byli be z tym ze do repertuaru bedziesz mogła dodać że facet ciebie zostawił . No chyba ze weżmiesz się w garść czego szczerze życzę . Na dłuzszą mete nikt nie lubi takich skomlących ofiar losu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie czytałam wypowiedzi innych, tylko Twoją pierwszą wypowiedź. Powiem Ci, że jestem trochę starsza od Ciebie, nie dużo. Straciłam kontakt ze swoją mamą. Dojrzewałam z Nią bardzo długo. Wciąż do niej wyciągałam rękę, mimo poniżania i upokarzania mnie. W dzieciństwie byłam też bita. Szybko odeszłam z domu, wyszłam za mąż, bo w wieku 19 lat. Jednak zawsze sobie tłumaczyłam, ze to moja matka i muszę mieć do niej szacunek. Zresztą Ona zawsze mi to powtarzała. Nie wiedziałam, że mi też należy się szacunek, jak zresztą do każdego człowieka niezależnie ile ma lat. Założyłam swoją rodzinę. Jednak dalej miałam kontakt z mamą, która wygadywała mi niestworzone rzeczy, poniżała na całej linii, przestała jedynie bić. To mąż zabrał mnie już w wieku 18 lat do psychiatry. Zresztą do dziś się leczę. Dopiero rok temu stwierdziłam, że ja dłużej tak żyć nie mogę. Nie mogę mieć kontaktu z osobą, która mnie tak krzywdzi, rani, upokarza, mówi straszne rzeczy o mnie, że jestem chora psychicznie, wymieniając przy tym wszystkie moje niepowodzenia, zarazem ciesząc się z nich, wygadując to nad czym się starałam a nie wyszło. Teraz niestety jestem nerwowo wrakiem człowieka,ale nie mam siły aby ją słuchać, jej głupot i wymysłów. To ponad moje siły. Brakuje mi matki..nie jej, tylko matki..jednak wiem, że jej nie będę już nigdy miała. Wiele przez te lata przeszłam i wiem, ze Ty na pewno też. Powiem Ci, że jedyną drogą, chociaż przyznam się szczerze, ze ciężką, jest uwolnienie się od Niej, zero kontaktu. Wiem co mówię, sama przez to przeszłam. To trudne, wiem, przemyśl całe swoje życie. Ja nawet napisałam mini książkę dla siebie o swoim dzieciństwie i późniejszym życiu. Pomogła mi ona zrozumieć dlaczego ja do matki którą kiedyś mocno kochałam zaczęłam czuć odradzę i nienawiść. Nie rozumiałam tych uczuć. To dziwne prawda, kochać mocno, a potem nienawidzić, nie móc patrzeć na tą osobę. Zrozumiałam wiele rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto powiedział, że nie pracuję? Po prostu nie zarabiam tyle, żebym mogła się z tego samodzielnie utrzymać, jak chyba wiele kobiet w tym kraju. I owszem jest dumny z mojego gotowania, bo w to też wkładam energię i serce. Robię też wiele rzeczy bezinteresownie, np. tłumaczenia dla organizacji charytatywnych, zbieram śmieci, których ludziom nie chce się wrzucać do kubłów (i nie, nie wstydzę się tego, niech sie wstydzą ci co mają braki w kulturze osobistej). Oprócz tego badam radiestezyjnie stan zdrowia i cieki wodne, bo to moje hobby. To, że nie zarabiam kokosów na ciepłej posadce nie znaczy, że siedzę w domu i oglądam seriale. Teraz wyjątkowo jestem u matki, bo siostra potrzebowała mojego wsparcia, i tu też nie próżnuję tylko mam cały czas zajęcia. Teraz np. zastępuję matkę w hurtowni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a dzieci urodziłam zdrowe, więc Ty też potrafisz. wiele lat nie pracowałam. Potem poszłam do pracy i świetnie na mnie zadziałała obecność innych. Naprawdę im dłużej się zamartwiasz to nakręcasz się niepotrzebnie. Żyj własnym życiem. Masz już swoją rodzinę, narzeczonego i teraz On powinien być najważniejszy. Pamiętaj jak czegoś bardzo chcesz osiągniesz to wierz mi! moim zdaniem zero kontaktu z mamą, tak jak ja to zrobiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm..no nie bardzo mam rodzinę. narzeczony to jeszcze żadna rodzina. Dzieci raczej rodzić nie będę z powodu zakrzepicy żylnej; lekarze mi odradzają, myslimy raczej o adopcji, ale to dopiero po ewentualnym ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz ja już swojego narzeczonego traktowałam jak rodzinę. Mimo, że jest "obcą" osobą (bez więzów krwi) jest mi bliższy niż rodzina, pomógł i pomaga mi nadal. Zresztą ja mu też pomagam. Moją rodziną jest teraz On i moje dzieciaki. Nie szukaj problemów w tym co piszę. Wiadomo, że Ty masz inną sytuację, inny masz charakter, poza tym ja odeszłam w młodym wieku z domu, a Ty nadal w nim jesteś. Moim zdaniem powinnaś pomyśleć o sobie. Skoro szukasz wszelakich powodów aby być z mamą widocznie jeszcze nie dojrzałaś do życia bez niej lub po prostu jest ci z nią dobrze. Mi ze swoją było koszmarnie i robiłam wszystko aby od niej uciec. Wracałam do niej, ale nigdy nie mieszkać, tylko w odwiedziny. Po ślubie nie spałam tam ani razu, ani razu nie poprosiłam jej o pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm.. może źle zobrazowałam sytuację. Mieszkam 9 godzin drogi od matki, przyjechałam teraz niejako do siostry, ona do mnie nie może bo ma bardzo wymagającą pracę, nie wspominając o tym, że ona nigdy i nigdzie się bez matki nie ruszyła na dłużej niż kilka godzin - to nie żart :O. Próbowałam zrywać całkowicie kontakt, ale ze względu na tę specyficzną więź między matką a siostrą jest to praktycznie niemożliwe. Jak przestawałam dzwonić, odzywać się, zjawiać w święta, wydzwaniała sama do oporu i w końcu odbierałam. A wtedy wpadała niemal w histerię, że przeze mnie sie wykończy nerwowo, że jak tak mozna nie dawać znaku życia etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myślisz, że jak było u mnie. Ja się stopniowo oddalałam od niej mając z nią kontakt. Potrafiła dzwonić i wpadać w histerię, że ona zaraz umrze i będzie to moje wina, albo, że umrze a my pozostaniemy w niezgodzie. To walka Twoich uczuć. Może potem to zrozumiesz. Po latach takiego oddalania się moja matka wciąż nie rozumiała co takiego złego ona zrobiła. Obarczała za wszystko mnie. W końcu odważyłam się jej wygarnąć prawdę całkiem niedawno. Raczej powiem jedną rzecz,. a nasłucham się miliony. Naprawdę powinnaś zaopatrzyć się w jedną cechę STANOWCZOŚĆ. Ma być tak jak Ty chcesz, a nie jak inni, bo wciąż jesteś pomiatana. Wciąż jesteś nikim. Piszesz i wciąż szukasz wymówek i powodów, żeby być z matką. Dziwne to...Jesteś dojrzałą kobietą. Masz prawo żyć swoim życiem już od 18 roku życia, ty masz już 30!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to, że się nie odzywałaś do swojej matki, odpowiedz jej, bo nie czułam takiej potrzeby, musisz nauczyć się odpowiadać jej na agresywne docinki. Masz prawo do tego aby się nie kontatować z nią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak rozwiązałabyś na moim miejscu kwestię kontaktu z siostrą? Bo z tego za żadne skarby nie zrezygnuję. Nie da sie przyjechać do małego mieszkanka i mijać z własną matką na korytarzu czy w kuchni, ignorując jej obecność. Poza tym jak już wpadnę z odwiedzinami to ona stara się we wszystkim uczestniczyć. Ja moge być stanowcza, ale siostra niestety nie jest, bo jej matka wmówiła że jest taka biedna i schorowana i dziewczynie robi się jej za każdym razem żal. Jakie mam relacje z matką, takie mam, ale nie będę ingerować w ich wzajemne układy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
matka widocznie urodzila Cie w bardzo mlodym wieku.a takie dziewczyny sa niedojrzale. Poza tym u kazdej kobiety instynkt maciezynski przychodzi w roznym wieku,i u jednych jest prawidlowo uksztaltowany,a u drugich kobiet bywa inaczej,To jest kwestia charakteru,dziewczyna trzymana krotkon pod kloszem w domu rodzinnym szybko sie z niego chce wyrwac,wychodzi za maz niekiedy za pierwszego lepszego,bywa ze zaraz ciaza.nieprzygotowana do zycia chowana w cieplarnianych warunkach nie radzi sobie z wychowywaniem dzieci, a czesto zostaje zdana sama na siebie tak juz jest ,nie wiesz jak bylo w domu twojej mamy. NIE PRZYWIAZUJ ZBYT DUZEJ WAGI DO PRZESZLOSCI,,PRZYSZLOSC MOZE DAC CI WIECEJ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasia - gdybyś czytała uważnie to byś wiedziała, że z nią nie mieszkam od dawna :O w aż tak mlodym wieku mnie nie urodziła, miała wtedy 27 lat.... zostałam poczeta podczas skoku w bok, tzn moja matka miała wtedy narzeczonego a ojciec żonę i małe dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tego co bylo nie da sie wrocic nie Twoja wina,nie masz na to wplywu... Duzo osob zaluje swoich decyzji,tak juz ten swiat urzadzony...moja babcia mowila nie ogladaj sie za siebie bo zobaczysz diabla......Osoby znajace sie na ezoteryce mowia ze jesli kogos sie bardzo nienawidzi to ta nienawisc wraca spowrotem do Ciebie. wiem to po sobie zzera od srodka..dobra metoda jest radykalne wybaczanie wiem a naszego dodra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mialo byc dla naszego dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×