Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ZłaSynowa

Teściowa wiecznie wie lepiej

Polecane posty

Gość ZłaSynowa

Hej! Pod wpływem innego wątku na kafe przeczytałam polecaną tam książkę "toksyczni teściowie". Miałam dość tego, że po każdej wizycie teściowej czułam się jakbym nic nie umiała, wszystko źle robiła - wszystko! Wszystko krytykowała "dla naszego dobra". Ktoś by powiedział - złota kobieta, troszczy się o Was... a tak naprawdę podkopywała naszą samoocenę. Mąż mój miał problemy z poczuciem własnej wartości i teraz rozumiem dlaczego! Dopiero kiedy się wyprowadził (a nastąpiło to na szczęście wcześnie bo w wieku 18 lat) zaczął wierzyć w siebie i swoje możliwości. I właśnie w tej książce było napisane o teściach typu: krytyk altruistyczny :) I okazało się, że to jest postawa toksyczna, niszcząca relacje. Powoli nabieram sił by zacząć z tym walczyć, tak by nie utrudniać już dalej naszych relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZłaSynowa
Ma ktoś ten sam problem? Z teściami krytykującymi WSZYSTKO w "dobrej wierze"? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowiek o kilku twarzach
Moja babcia jest taka, ciągle krytykuje moją mamę(jej synową) o wszystko, bo ona zrobiłaby to lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam problem z synową.Chce być najmądrzejsza z całej wsi:D A głupia że świat nie widział! Dlatego unikam jej żeby nie naruszyć gówna bo dopiero byłby smród:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZłaSynowa
A mama jakoś reaguje? Czy puszcza mimo uszu? Bo ja czuję, że już dłużej tego ignorować nie mogę. Momentami zaczynam się zastanawiać czy rzeczywiście może ja nawet źle zmywam... O ile kiedy krytykuje moją pracę to mogę olać - bo co ona wie o moim zawodzie - o tyle przy pracach domowych często wpędza mnie w takie myślenie, że nic nie umiem i wszystko robię źle. Jeśli chodzi o problem z synową to współczuję, ale do mojego to się nijak ma. Wiem, że zawsze wina leży po obu stronach konfliktu ale w sumie otwartego konfliktu nie ma... tylko ona mi dosrywa. Nigdy nie byłam dla niej niemiła, nigdy nie zrobiłam jej nic złego. Mąż staje po mojej stronie ale ja już nie mogę. Teraz zbliża się kolejna wizyta a ja już wiem, że się nasłucham jaka jestem beznadziejna. Zastanawiam się nad ucieczką w Bieszczady na ten tydzień :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×