Gość jemiola Napisano Sierpień 31, 2013 Co jest stawiane na pierwszym miejscu będąc rodzicem? Zapewnienie swoim dzieciom godnego życia – odpowiem. Dla mnie jest to oczywiste, podobnie jak u wielu innych ludzi. Jednak nie każdy myśli trzeźwo. Mój ojciec od entych czasów miał problemy z alkoholem. Póki pracował i zarabiał, mama przymykała na to oko. Jednak człowiek z wódką w żyłach zamiast krwi nie zna umiaru. Najpierw stracone prawo jazdy (raz nawet byłam zmuszona towarzyszyć mu w podróży „po piwku”), następnie praca, w 2007 roku. Dodam, że ojciec uczestniczył w wypadku w pracy, gdzie dzień wcześniej pił. Najpierw płacz, bo jak to? Czemu to spotkało akurat mnie? I obwinianie wszystkich, tylko nie siebie. Żal do wszystkich i całego świata nie minął do dzisiaj, nie minął również zapał do wódki. I teraz co ma robić człowiek bez wykształcenia? Ano idzie do pracy, w której nie jest ono potrzebne. Ojciec pracuje na budowie, na czarno. Mama ostatnio chwaliła się ile to przyniósł do domu po całym miesiącu – całe 200 zł. A ja go widzę albo to pijanego, albo to na kacu. A i nie przedstawiłam swojej sytuacji. Mam 22 lata, mam brata, młodszego. Ukończyłam licencjat, mam pracę tymczasową i tymczasowo też mieszkam u rodziców. Wcześniej mieszkałam 3 lata w innym mieście, uniezależniona od rodziców. Wracając… Odkąd tylko pamiętam, wstydziłam się kiedykolwiek zaprosić kogoś do domu, z obawy, że ojciec wróci pijany. Wstyd mi było również moich warunków mieszkalnych. Pamiętam zawsze te wykręty za czasów liceum czy gimnazjum, że nie mogę iść tu i tu bo coś tam, że nie mam ochoty na te lody, czy ciastko. A ze szkoły wracałam do widoku chrapiącego ojca bądź odgłosów awantury słyszanej już przed blokiem. Teraz po powrocie nie mogę uwierzyć, że dorastałam w takim domu. Bo o ile na mamę mogę zawsze liczyć i w miarę swoich możliwości zawsze mi pomoże. Mamę kocham. Jestem starsza, znam życia trochę więcej. Jestem teraz tu, w tym rozwijającym umysł środowisku. Moje spostrzeżenia: Czemu moja mama nie odejdzie od męża? Ma dwójkę dorosłych dzieci, pracę. Mąż nic od siebie nie daje, tylko bierze. Cokolwiek by nie zrobiła, zawsze jest źle i nie dobrze. Żadne rozmowy, a nawet groźby nie wpłynęły nigdy na niego. Wg mnie zresztą mój ojciec, jest to taki typ człowieka, który nigdy się nie zmieni, jest także osobą o wąskich horyzontach, bardzo ograniczoną. Wystarczy usłyszeć jego argumenty podczas awantury, które nie trzymają się kupy, są bezsensowne i bezmyślne. Nie mam pojęcia czy to się wzięło z jego alkoholizmu, czy taki już był. Dla mnie nie było fazy „z przed” i „po”. A i zapomniałam dopisać, że jak jest pijany, staje się bardzo czepliwy i robi awanturę dosłownie z niczego. Wracając do mamy, to nie wiem co ją przy ojcu trzyma? Wspólna bieda? Mieszkanie? I tak utrzymuje dom sama. Przecież to jest najbardziej toksyczny związek jaki widziałam, a i nie raz rozmawiałam o tym z mamą. Ona nie widzi problemu, albo nie chce widzieć. A jaki przykład mój ojciec daje bratu, który w tym roku będzie pisał maturę? Jak można w ogóle nie myśleć o przyszłości? O swojej rodzinie? Staram się unikać ojca jak tylko mogę. Nasza ostatnia rozmowa [O] – ojciec, [J] – ja: „[O] Ty się mnie wstydzisz? Wstydzisz się czegoś we mnie? [J] Tak, wstydzę się ciebie, że pijesz; że jesteś albo pijany albo na kacu [O] {Chwila zastanowienia} A czy ktoś widzi mnie takiego? Co? [J] Wystarczy, że ja widzę.” Nie żywię do niego żadnego uczucia. Nawet nienawiści. Jest mi obojętny. Mógłby umrzeć, zginąć, cokolwiek. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach