Dziwne zachowanie znajomej z pracy

Na wstepie pytanie: czy kontynuujecie znajomosci zapoczatkowane w pracy? Zastanawiam sie, co strzelilo do glowy pewnej mezatce, z ktora po pewnym czasie nie mialem zbyt poprawnych relacji. Klotnie, scyscje, nieporozumienia byly na porzadku dziennym. Mozna powiedziec, ze mimo iz ze soba scisle wspolpracowalismy (taki wymog formalny szefostwa), to ona podejmowala sie proby manipulacji i z wygodnictwa potrafila przyjsc do mnie i spytac, czy bym tego za nia nie wykonal, bo ona sie nie odnajduje w takim temacie. Nie raz dostala za to ode mnie minusa i garsc przykrych slow. Niby przepraszala, wyjasnialismy sobie sporne kwestie, ale po jakims czasie znow robila swoje. Teraz znalazlem lepsza prace, bardziej intratna posade, a z ta stara sie pozegnalem i od kilku tygodni ona pisze do mnie smsy, maile, nawet w ostatniej rozmowie w cztery oczy, czy przez tel. dala jasno do zrozumienia, ze brakuje jej mojej obecnosci, ze niby firma nie miala nigdy tak dobrego specjalisty, milo wspomina wspolnie spedzony czas, pomimo klotni i zatargow, ogolnie bedzie jej mnie brakowac. Jak dla mnie to troche zalosne zachowanie, bo ona z jednej strony rzuca mi sie na szyje, caluje na powitanie, pozegnanie, komplementuje, a z drugiej... za plecami robi cos zupelnie odmiennego. Gdybysmy jeszcze ze soba pracowali, to bylyby to z jej strony takie gimnazjalne gierki, aby to kolega za nia cos zrobil, a ona obiecalaby kawe, albo wspolne piwo i albo dotrzymala slowa i zaprosila po pracy na spotkanie, albo nie. A teraz to nie wiem zupelnie, jaki ma cel w tym swoim dzialaniu. Po co sie tak uzewnetrznia, skoro juz razem nie pracujemy i nie bedziemy raczej pracowac?