Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rodzina Zaprzyjaźniona

Polecane posty

Gość gość

Mam pytanie, co myslicie o takiej formie pomocy dzieciom?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podnosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie coś wczoraj takiego czytałam tu i powiem szczerze,że się zainteresowałam :-) Nie wiem jak to kiedyś wygląda i w mojej okolicy nie ma żadnego domu dziecka, ale jak sama byłam dzieckiem to z siostrą chodziłyśmy do domu dziecka i pomagałyśmy przy najmłodszych dzieciach ;-) Nie wiem czy w tych czasach w ogóle coś takiego by przeszło ;P A My jako 13 i 10 latka normalnie bawiłyśmy się z grupką dzieci, pomagałyśmy karmić, zabierałyśmy je do domu,żeby się z nami bawiły, jadły, odprowadzaliśmy je wieczorem :D Teraz, jak jestem dorosła to z jednej strony chętnie bym się zaopiekowała w podobny sposób jakimś dzieckiem/rodzeństwem, ale z drugiej mam obawy, czy takie dziecko potem nie miałoby jakiejś traumy i nie robiło sobie nadziei, że ktoś miał go zabrać a nie zabrał (bo rozumiem,że to taka forma pomocy doraźnej?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co mysle? Hmm... z jednej strony to fajne bo pomagasz takiemu dziecku zapewniasz mu opieke dajesz milosc, ale z drugiej strony bierzesz dziecko tylko od swieta, nie na zawsze. Dziecko sie przywiazuje, a pozniej cierpi bo musi wracac do bidula. A co jak kiedys ci sie odwidzi i nie bedziesz juz chciala brac dziecka? Ono ma uczucia i cierpi wtedy. Z jednej strony fajnie z drugiej nie. Lepiej wziac na stale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie.....ja rozumiem ,że sa dobrzy ludzie którzy chca pomóc,ale nie jestem pewna ,czy forma jest dobra. Zaczełam czytać na ten temat i są bardzo skrajne opinie. Ja niestety myslę ,że to nie jest dobry sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To musi być straszne dla dziecka ,które przywiązuje się do rodziny i które musi po jakimś czasie wrócić do domu dziecka,bo jego czas juz się skończył:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Super idea, ale czy takie dziecko później nie tęskniłoby za mna? bo ja za nim chyba tak. Nie wiadomo jak to wszystko w praktyce by wygladało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo takim ludziom sie wydaje ze pomagaja a tak naprawde tylko szkodza. Fakt dziecko ma ta milosc ale tylko w weekendy. Albo brac na zawsze albo w ogole. Po co burzyc dziecku swiat skoro wiemy ze nie wezmiemy go na stale, a takie dziecko ma nadzieje i co jak kiedys zapyta CIOCIU MOGE ZOSTAC Z TOBA NA ZAWSZE? I co wtedy odpowiedziec skoro wiemy ze to niemozliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rozumiem starsze dzieci...przecież wyjeżdżają do szkoły ,do internatu a na święta,wakacje wracają do domu,ale małe dzieci? nie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak byłam dzieckiem, to moi rodzice przyjęli 2 chłopaków, mniej więcej w wieku moich braci, wtedy mieli 12-17 lat (mam 3 starszych od siebie braci). Nie wiem czy funkcjonowało to na zasadzie Rodziny Zaprzyjaźnionej, bo nie wiem dokładnie jak to jest unormowane teraz i jak było kiedyś, ale u nas było tak: Chłopaki przychodzili do nas czasem popołudniami, czasem tylko w weekend. Jedliśmy razem obiady, chłopaki z moimi braćmi często wychodzili pograć w nogę czy kosza, czasem razem graliśmy w planszówki, albo nawet ze mną bawili się lalkami :) Czasem rodzice pomagali im w lekcjach, chodziliśmy na lody. Fajnie to wspominam, w sumie czułam się jakbym miała dodatkowe rodzeństwo :) Czasem nawet się z nimi tłukłam, tak samo jak z braćmi ;) Wydaje mi się, że faktycznie w przypadku starszych dzieci, takich jak "nasi" chłopcy którzy wtedy przychodzili, jest to latwiejsze, bo są bardziej świadome sytuacji w jakiej się znajdują, nie przywiązują się tak jak maluszki, łatwiej im pewne rzeczy wytłumaczyć. Generalnie kontakt utrzymujemy do dziś, teraz już sporadyczny, ale wiemy co u kogo słychać, ile mają dzieci, gdzie pracują, itd. Zycie im sie na szczeście poukładalo, swojego czasu tata nawet pomógł załatwić pracę jednemu z chłopaków. Jest to fajna opcja, ale trzeba ją dobrze przemyśleć, być stałym wsparciem dla dziecka, a nie za chwilę jednak "się odwidzi". Czasem nie warunków lokalowych, materialnych, by wziąć dziecko do siebie na stałe, jak pisze gość z 13:51, a w ten sposób można pokazać dziecku dobre wzorce, zapewnić mu lepszy rozwój, czasem nieco "lepsze" towarzystwo (nasi chłopcy klęli na potęgę, u nas musieli się pilnować, a w DD wiadomo jak to wygląda).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×