Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy ktos z Was tez zyje przeszloscia tak jak ja

Polecane posty

Gość gość

Moze to niezbyt odlegla przeszlosc dla niektorych, ja ciagle powracam do okresu sprzed 8-10 lat, do okresu poczatku moich studiow, okresu w ktorym poznalem wspaniala kobiete, a z ktora nie mam juz od dlugiego czasu kontaktu. Bardzo wiele nas laczylo, ona teraz jest z kims innym. Poza tym tesknie za czasem tej swobody, mlodzienczej naiwnosci, magii dawnych lat kiedy wiele aspektow zycia bylo nowoscia, teraz jest juz wszystko zwietrzale i nic ani nie zaskakuje ani napedza tych podniet co dawniej. Ciagle mysle o tym ze moglo sie to wszystko inaczej potoczyc, ciagle jednak tesknie za dawnymi latami. Czuje ze teraz usycham, nic mnie juz ciekawego w zyciu nie spotyka, a jesli nawet to nie ma juz tego smaku co kiedys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widocznie Twoja teraźniejszość musi być do d**y, skoro masz takie myśli. Gdybyś był zadowolony ze swojego życia tu i teraz, to byś nie tęsknił do przeszłości. Zmień coś, zastanów się, czego naprawdę chcesz od życia i zacznij działać w tym kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16 lat temu poznałem świetną dziewczynę. Byliśmy razem 1,5 roku. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale zostawiłem ją w zasadzie bez wyjaśnienia. Powiedziałem jej na pożegnanie tylko, że być może będę żałował tej decyzji, ale na dzień dzisiejszy taką podejmuję. I wyjechałem. Nie zatrzymywała mnie, ale do dziś nie mogę zapomnieć jej łez i jak mi powiedziała przez łzy, że mnie kocha. Straciłem z nią kontakt, a nawet na początku nie zabiegałem o kontakt. Ale mijały tygodnie, miesiące i w końcu pojąłem jak wielką głupotę zrobiłem. 3 lata mi zajęło, żeby zdobyć jej numer telefonu. Zacząłem dzwonić do niej od czasu do czasu i choć chciałem, aby mi wybaczyła, nie wiedziałem jak jej to powiedzieć, nie wiedziałem jak po tym co jej zrobiłem powiedzieć, że kocham ją jak nikogo innego. Utrzymywaliśmy kontakt telefoniczny od czasu do czasu i tak po jakimś czasie moich przemyśleń, zdobywania się na odwagę, zrobiłem kilkumisięczną przerwę w dzwonieniu do niej. No i po kilku miesiącach, gdy zadzwoniłem i byłem gotów powiedzieć jej wszystko, jak bardzo ją kocham, jak głupią decyzję podjąłem i w ogóle jakim ignorantem i d*pkiem byłem, zadzwoniłem i mój świat legł w gruzach. Miłość mojego życia, była już w poważnym związku z planami na ślub. Powiedziała mi tylko, że przez 6 lat miałem diament (chodziło o miłość), którego nie chciałem oszlifować aby był piękny, ten diament skradł mi ten, który wyciągnął całe piękno z diamentu, starannie go szlifując... I tyle. Od tego czasu minęło już 7 lat, wiem tyle, że jest bardzo szczęśliwa w małżeństwie. Ja... do szczęśliwców nie należę. Jakoś żyję bez wyrazu, miałem jakieś związki, ale już nic nie cofnie czasu, a ja nie potrafię związać się na stałe z żadną inną kobietą. Seks seksem, jakieś tam związki się tworzą, to rozpadają, ale ja chciałbym tylko tej jedynej, którą straciłem tylko i wyłącznie przez własną głupotę. Aktualnie jestem przed czterdziestką, nadal jestem kawalerem i chyba już tak zostanie. Nadal żyję przeszłością i nie potrafię sobie wybaczyć własnej głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, skąd u facetów ten pomysł na robienie "przerwy". :o Dla kobiety przerwa w kontaktach to jasny komunikat "on nie jest mną już zainteresowany". Może mi któryś z Panów tu obecnych wyjaśnić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z mojej strony powiem tyle, że ja nie chciałem żadnej przerwy. Po prostu wtedy uważałem, że nie jestem gotowy na stały związek, chciałem się przekonać, czy nic mnie w życiu nie ominęło i co za ironia losu! nie chciałem żeby mnie coś ominęło, a właśnie na moje własne życzenie ominęło. W momencie, gdy zrozumiałem, że popełniłem fatalny błąd, chciałem powoli wszystko naprawić i zanim zebrałem się na odwagę, aby jej powiedzieć jak bardzo ją kocham i jak bardzo żałuję, było za późno. Po prostu za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzeczywiście, fatalny błąd, bo nie bardzo masz jak go naprawić, to znaczy, jak sam zresztą piszesz, sprawy zabrnęły już za daleko, żeby dało się to wyprostować. Ale może gdybyś jej wyznał swoje uczucia i to, że żałujesz, że ją straciłeś, to łatwiej by Ci było zostawić przeszłość za sobą? Gdybyś od niej usłyszał, że już Cię nie kocha i nie możecie być razem, lub coś równie, jednoznacznie "ostatecznego"? Mógłby to też być rodzaj zadośćuczynienia (w pewnym przewrotnym sensie) za to, jak ją potraktowałeś, gdy to ona Ciebie kochała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się zdobyłem i w końcu po dość długim czasie tego zbierania się na odwagę powiedziałem jej jak bardzo ją kocham i jak bardzo żałuję, ale właśnie było za późno. Powiedziała mi, że miałem przez 6 lat ten diament (miłość), którego nie chciałem szlifować i że skradł mi go ten, który wydobył piękno z diamentu, starannie go szlifując. Tylko tyle mi powiedziała, pożegnała się i od tej pory nigdy nie odebrała już ode mnie telefonu a minęło już 7 lat, choć przyznam się, że dzwoniłem, żeby chociaż z nią porozmawiać. Od różnych znajomych wiem, że jest bardzo szczęśliwa, chociaż tyle dobrze, że jest szczęśliwa, żałuję tylko tego, że to nie ja dałem jej to szczęście choć mogłem. No cóż, było minęło, ale do dziś nie mogę sobie darować, nadal ją kocham, nie potrafię wejść w stały związek z inną kobietą, jakoś wszystko się nie klei, no bo jak ma się kleić jak ja myślami cały czas jestem z moją byłą kobietą. Jakoś do tej pory nie zakochałem się ponownie i nie zapowiada się w najbliższej przyszłości. Ona była na prawdę wyjątkowa, wyrozumiała, taka kochana, ciepła, wrażliwa i w dodatku mądra i ładna... albo mi się tak wydaje, że tak idealna była, ale skoro jest bardzo szczęśliwa w małżeństwie, widocznie taka jest, a jej mąż jest szczęściarzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie chłopaki,dlaczego tacy jesteście?Przez kilka lat miałam przyjaciela,bynajmniej tak myślałam.Zwierzaliśmy się ze wszystkiego,rozmawialiśmy o każdej porze dnia i nocy,każde z nas wiedziało o sobie wszystko,zapewniał mnie,że już tak zostanie.I nagle bomba,napisał mi krótko:Nie pisz do mnie więcej.Dlaczego to zrobił?Bo ja nie mam pojęcia.Teraz po długim czasie odezwał się,a ja nie wiem jak się zachować,już nikomu chyba nie zaufam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby mój przyjaciel, podkreślam, przyjaciel, tak zrobił, to nie dałabym mu spokoju, dopóki nie dowiedziałabym się o co chodzi! Może on sobie znalazł dziewczynę i bał się, że tego nie zaakceptujesz, a może chodziło o jakieś plotki na Twój temat? Jeśli to prawdziwa przyjaźń, a nie tylko takie słowo, to niech on się wytłumaczy, a Ty mu po prostu wybacz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W moim przypadku było tak, że ja jej nie zapewniałem o niczym, niczego nie deklarowałem i nie obiecałem. Po prostu byliśmy razem przez 1,5 roku i ogólnie było dobrze, a potem podjąłem fatalną decyzję, bo wtedy wydawało mi się, że nie jestem gotowy na stały związek, nie chciałem żeby mnie w życiu coś ominęło, a niestety ominęło mnie na własne życzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwi mnie też, że Wy mężczyźni często chyba rozstajecie się z kobietą, a dopiero po czasie zaczynacie rozumieć, że ją kochaliście, a może nadal kochacie. Dlaczego tak się dzieje? Czy nie jest trochę tak, że łatwiej kochać wspomnienie, niż prawdziwą osobę, która jest przy Was ale, jak każdy, miewa swoje humory, czasem Wam pomarudzi, czasem będzie zła... Ale przecież kocha z całego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny sobie nie znalazł,bo oboje mamy swoje rodziny,znamy się od lat.Ale zrobię tak,zapytam dlaczego tak postąpił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale właśnie kobieta, którą kocham, a którą straciłem przez własną głupotę nie marudziła, nie bywała zła, zawsze uśmiechnięta, radosna z pomysłami. Nie kłóciliśmy się nawet przez te 1,5 roku. Jak się w czymś nie zgadzaliśmy, to długie dyskusje bywały, ale ona nie zrzędziła, nie robiła fochów, nie marudziła i kochała mnie wraz z moimi wadami, a mam ich trochę. Nie wiem do dziś, dlaczego wtedy uznałem, że nie jestem gotowy na stały związek. Pojęcia nie mam co mi strzeliło do głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chociaż tyle,że potrafisz się przyznać do błędu,może spotkasz jeszcze kogoś:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co mi innego zostało niż przyznanie się do błędu, wad, ignorancji, głupoty, itp. Być może kiedyś spotkam kobietę którą pokocham, ale póki co nie zanosi się. Poznaję różne kobiety, z niektórymi byłem w związku, ale one nie są takie jak moja była. Wiele kobiet strzela fochy, marudzą, brak nam wspólnych tematów, a z nią tak nie było, nie pamiętam nawet, żeby ona kiedykolwiek się gniewała, zawsze wesoła, filuterna i ciekawa wszystkiego. Wiem, że gdzieś tam są wartościowe i ciekawe kobiety i z resztą kilka poznałem ciekawych kobiet w swoim życiu, ale żadna z nich nie miała tego czegoś, brakowało im tej wyjątkowości, tajemniczości(?). Ale osioł ze mnie, aż przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba też brać pod uwagę ile wtedy mieliście lat, a ile masz Ty i kobiety, z którymi się teraz spotykasz. Będąc nastolatką też nie marudziłam, byłam zawsze wesoła i wszystkiego ciekawa, bo takie są nastolatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wtedy mieliśmy oboje po 22 lata, dziś oboje jesteśmy przed czterdziestką. Spotykam się z kobietami mniej więcej w moim wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
We wspomnieniach wszystko wydaje sie piekniejsze. Nie ma co zalowac podjetych decyzji, bo moze one byly sluszne, moze wcale nie bylibysmy szczesliwi z tymi wyidealizowanymi osobami z przeszlosci, naprawde nie ma sensu sie zastanawiac i nad tym gdybac, trzeba kochac tu i teraz, bo zycie jest zbyt krotkie na sentymenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi nawet nie chodzi o wspomnienia, bo ja się zreflektowałem po kilku miesiącach, ale zbyt długo zdobywałem na odwagę, aby wszystko naprawić. Kochałem ją wtedy i kocham ją do dziś. Decyzję podjąłem nie dlatego, że jej nie kochałem, ale dlatego, że byłem lekkomyślny po prostu. Kocham nie wspomnienie o niej, ale kocham ją za to jaka była i wiem, że teraz też taka jest dla męża, bo są szczęśliwi. Po prostu wiem kogo kocham i wiem co straciłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że ta pierwsza prawdziwa miłość zawsze będzie w jakiś sposób wyidealizowana. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy po niej nie przychodzą następne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochac mozna wiele osob. Osobiscie nie wierze w cos takiego jak przeznaczenie, druga polowka, milosc zycia i takie d*perele. Owszem, mozna kogos nazwac miloscia zycia jesli sie z ta osoba przezylo zycie. Ludzie sie zmieniaja, ta dziewczyna z przeszlosci jest juz inna kobieta i nie ma co sie rozczulac nad przeszloscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W rzeczy samej ona nie jest moją pierwszą miłością, ale największą. Zanim się związaliśmy byłem z inną dziewczyną, którą kochałem, z tym że tamta mnie zostawiła. Kochałem tamtą i trochę czasu mi zajęło otrząsanie się. Potem poznałem tą kolejną i to moja największa miłość, nie pierwsza, ale największa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coz, ja akurat nie idealizuje zadnej ze swoich bylych milosci. Bylam w 3 powaznych zwiazkach jak dotad ( 1,5 roku, 5 lat i teraz 3 lata). Z pierwszym bylym nie mam nic wspolnego i nie chce miec, bo nie lubie go jako czlowieka. Z drugim, tym 5-letnim, utrzymuje przyjacielskie stosunki, zycze mu jak najlepiej, ale nie rozczulam sie nad przeszloscia, jesli zerwalismy, to byl ku temu powod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, zerwaliście, rozstaliście się, a my się nie rozstaliśmy, tylko ja ją zostawiłem. Ona mnie kochała, a ja po prostu podjąłem lekkomyślną decyzję chociaż ją kochałem. Różnica kiedy dwoje ludzi rozstaje się w porozumieniu, a co innego, gdy człowiekowi coś strzeli do głowy i podejmuje głupią decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co innego, kiedy związek się wypala, co innego, gdy związek nie ma perspektyw, są zdrady, kłótnie... A co innego, gdy związek miał perspektywy, dobrze prosperował, nie było większych problemów, była miłość, namiętność i jedna fatalna decyzja niszczy coś takiego. To nie wspomnienie, to nie idealizowanie, ale po prostu spojrzenie rzeczywistości w oczy. Bo mogło być dobrze, tak dobrze, jak teraz dobrze jest w jej małżeństwie. Mogliśmy właśnie stanowić takie dobre małżeństwo, a wszystko obróciłem w nic, bo chciałem się dowiedzieć, czy nic mnie nie ominęło, a ominęło mnie wszystko na czym mi zależało najbardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam inny problem jestem w zwiazku Ale nie powiedzialem dziewczynie wszystkiego o swojej przeszlosci. Bo wiem ze zniszyczlaby ona kazdy zwiazek. Odcialem sie od tego wiele lat temu Najbardziej boje sie ze ktos kiedys wypomni mi moja przeszlosc. Moja rodzina akurat ma jakas chora przyjemnosc w wypominaniu mi pewnych zdarzen. I prob upierolenia mi zycia ile wlezie. A ona jeszcze ich nie poznala.... Jak jej powiem to wiem ze ja strace z drugiej strony wiem ze niepowiedzenie jej o tym moze grozic katastrofa jak moja zyczliwa rodzinka zacznie mi robic wypominki. W sumie jedno rozwiazanie jest gorsze od drugiego. Choc ona przyznala mi sie do swoich bledow ze nabrala kredytow choc dla mnie to nie problem bo zarabiam uczciwie i mam spore dochody. Jednak ta obawa o przeszlosc ciagle mnie boli. Nie daje mi to szczescia i ciagle sie tym zadreczam mimo ze minelo wiele lat. Choc z drugiej strony wiem ze prawda zabije kazdy zwiazek. Raz sie o tym juz przekonalem. Takie bledne kolo. Nie oklamuje dziewczyny w ogole nie zdradzam jej ale ta jedna sprawa mnie ciagle boli jak niezagojona blizna. Odcicie od rodziny chyba najlepsze ale to chyba niemozliwe. Bo w sumie tak naprawde moja wlasna rodzina stoi mi na drodze do szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×