Gość maya007 Napisano Wrzesień 9, 2013 Moi drodzy, jestem przywiązana do faceta, z którym zaczęłam być 5 lat temu. Od tego jednak czasu sporo się zmieniło. Uczucie wygasło, zaufanie zniknęło, zostały tylko sny i kolejne bajki opowiadane na dobranoc. Szkoda czasu na tłumaczenia, co się wyrabiało między nami. Potrzebuję jedynie stosownej rady, JAK odejść. Miesiąc temu straciłam pracę i jestem na łasce Pana, zatem sytuacja stała się nie do zniesienia. Mam przyjaciółkę 100 mil od siebie, ale ba, nie mam nawet do niej za co pojechać, poza tym ogranicza mnie też spory zasób myśli w mojej głowie i cóż, pewnie to jest główna, jeśli nie jedyna przeszkoda na drodze do mojego nowego życia. Nie potrafię przebić się przez mur nadziei i przywiązania. Życie, które mam teraz znam na wylot i umiem z nim żyć, a co jeżeli za progiem nowego życia czyhają gorsze rzeczy? Co jeśli nowy facet wcale nie będzie lepszy i też będzie zdradzał, upokarzał, ignorował? Co jeśli ON będzie dzwonił, obiecywał, przepraszał i błagał, a gdy pozostanę nieugięta, znów sprowadzi tą szmirę zamiast mnie? Czy wtedy nie będę cierpiała bardziej niż teraz? Zamknięta w czterech ścianach? Uwięziona za kratami własnych pragnień i oczekiwań? Jak przebić się przez mur i wybrać odpowiednią drogę? Jak nie słuchać szepczących, szlochających, wystraszonych myśli? Jak oprzeć się jego oczom, tym samym co 5 lat temu.. Czy ktoś wie jak? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach