Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy kazda matka siedzaca z dzieckiem czuje sie jak posazyt

Polecane posty

Gość gość

ciekawi mnie opinia innych mam ktore "siedza" w domu z dziecmi,sprzataja gotuja itd. Ja mam 2,5 roczne dziecko i od urodzenia siedze z nim w domu,troche dorabiam popoludniami ale nie jest to duzo.Moj problem polega na tym ze ciagle sie winie,jesli np.nie zdarze umyc kuchni to czuje sie winna ze nawet tego nie potrafie,jesli dziecko zachoruje to tez siebie oskarzam.Ogolnie czuje sie takim pasozytem ktory "siedzi" w domu,chociaz sama od rana do wieczora robie wszystko,maz pracuje do 18 tej i jak przyjdzie nic nie robi,zreszta absolutnie nic nie tknie palcem w domu.Robie zakupy,gotuje,sprzatam,zajmuje sie dzieckiem,pieniadze biore od meza,kilka groszy dorabiam a i tak czuje sie nikim,nie umiem docenic wartosci tej swojej pracy bo nie ma z niej pisniedzy,...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmija zygzakowata
ja umiem tylko w mojej rodzinie nikt nie docenial wiec teraz musza se wynajac sprzetaczke kucharke i opiekunke do dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sie tak nie czuje. Mamy taki "staropolski" podział, każdemu to pasuje - mąż pracuje, lubi, dużo zarabia, jest zadowolony. Ja jestem w domu (dziecko w tym wieku co twoje), jak zachoruje itd, to nie ma problemu z L4 i ganianiem popołudniami po pracy do lekarzy itd. Jest już w takim wieku że zainteresuje się na dłuzej zabawką, bajką, dużo się bawimy, rysujemy, czytam mu, wyklejamy itd, ale też potrafi sam zrobić swoje a ja mam czas na sprzątanie, gotowanie itd. Mąż zadowolony - bo nic nie musi w domu robic. Mi to nie przeszkadza, bo jestem typem perfekcyjnej pani domu, ktoa niestety musi wszystko sama i sama, zeby bylo tak pięknie itd..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja siedze z dzieckiem rok i uwazam, ze to ciezka praca. nie czuje sie pasozytem. nie uwazam tez, ze powinnam pracowac na 2 etaty (czyli w domu i zarbkowo).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jejku kobieto , to wynika chyba z tego że mieszkasz w kraju w którym aktywność ponad wszystko jest w cenie czyli wyprój sobie żyły ale z dzieckiem na ramieniu graj Busines woman. Ja mieszkam w kraju gdzie za siedzenie dobrze płacą bo niestety ale to poświęcenie i mało wdzięczna praca (niedoceniana) i tu raczej każdy chce jak najszybciej odchować, dać do przedszkola czy żłobka i iść do pracy by odżyć a nie by nie czuć się pasozytem ale przynamniej państwo docenia fakt że ktoś chowa przyszłych podatników i zapewnia należytą opiekę. Weź się w garść i doceń swoje wysiłki bo gdyby nie ty to opiekunka kosztowała by sporo, sprzątaczka i kucharka też , zakupy też same się nie robią i wc samo nie wyczyści. Dużo by wymieniać jeszcze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja myślę atorko że masz jakiś Problem natury psychologicznej. Tak to już jest jak ktoś ma niską samoocenę, wtedy w byle życiowej sytuacji wylezą kompleksy . Mąż robi do 18 tej bo ma taką pracę i uwierz mi że i bez ciebie i dziecka musiałby pracować i jakoś żyć, opłacić mieszkanie a i wysprzątać i zjeść musiałby sam , sam poczyścić łazienkę, poprać , zrobić zakupy. Sądzisz że bez ciebie i dziecka ominęłyby go trudy życia? Niech się cieszy że ma mu kto to robić i koło waszego wspólnego dziecka bo nie wierzę że chciałby się zamienić rolami :D. Napisałam to dla twojej wyobraźni bo wydaje się że masz męża ok i robisz niepotrzebnie zamieszanie i problem. Jak tak bardzo źle ci z tym że nie zapieprzasz dodatkowo po 8 godzin to idź do pracy, wynajmij opiekunkę, uzgodnij z mężem podział obowiązków domowych i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż wyganiał mnie do pracy już wtedy kiedy córka miała rok więc poszłam do niej ale powiedziałam że ma zostawać z dzieckiem popołudniami bo ja znalazłam pracę na popołudniówki i po niecałych trzech przepracowanych miesiącach mąż błagał mnie żebym zrezygnowała i została w domu (czytaj, nie chciało mu się zrobić małej kolacji, ukąpać i położyć do spania, umyć naczyń po kolacji). Niestety ale poczułam smak wychodzenia z domu i mąż musi robić po równo tyle w domu ile ja i nie powiem żeby mu z tym było dobrze ale przynajmniej wie że i ja nie byłam na wakacjach .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak Wy ale ja sie bardzo zle.czulam siedzac w domu. Nie tyle z dzieckiem co siedzac w domu. Wiec wrocilam do pracy jak maly mial niecale 4miesiace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 33
''...,nie umiem docenic wartosci tej swojej pracy bo nie ma z niej pisniedzy.'' To ja Cię pocieszę :) * ''Kilka lat temu Fundacja Zadbać o świat prowadziła podobne badanie – przeprowadzono trzyletnią kampanię Zrobione-Zapłacone. Wniosek? Średnia wartość miesięcznej kobiecej pracy domowej wynosi w Polsce tyle, ile średnia pensja krajowa. Anna Titkow, Danuta Duch-Krzystoszek i Bogusława Budrowska – autorki książki „Nieodpłatna praca kobiet, mity, realia, perspektywy”, piszą m.in., że „kobieta pracująca w domu wykonuje szereg różnych zawodów: pracownik przetwórni owocowo-warzywnej, kucharz, pomocnik kucharza, kierownik stołówki, cukiernik, rzeźnik, pracownik działu zaopatrzenia – referent, masarz, magazynier, sprzątaczka, (…), dziewiarka, pielęgniarka, pielęgniarka środowiskowa, opiekunka w żłobku, przedszkolanka, nauczycielka – w tylu zawodach pracuje codziennie tak zwana kobieta niepracująca!”. Wymieniają aż dwadzieścia cztery profesje, a jest to tylko pobieżne wyliczenie...'' * ''Analizę dotyczącą pracy domowej i jej wyceny przeprowadziła też w 2008 r. dr hab. Ilona Błaszczak-Przybycińska. Opierając się na danych GUS z lat 2003–2004 wyceniła ją na dwa sposoby: metodą stawek rynkowych (suma iloczynów średniego czasu przeznaczonego na poszczególne prace domowe i przeciętnego godzinowego wynagrodzenia brutto dla zawodów odpowiadającym tym pracom) oraz metodą kosztów alternatywnych (iloczynu średniego czasu przeznaczanego na pracę domową oraz przeciętnej stawki godzinowej dla osób pełnozatrudnionych tej samej płci). Z jej obliczeń wykorzystujących tę pierwszą metodę wynikło, że przeciętna miesięczna wartość pracy domowej wykonanej przez niepracującą zawodowo kobietę wyniosła 1330 zł (i odpowiednio 1158 zł w przypadku kobiety pracującej). Jeśli skorzystać przy wycenie pracy domowej z metody kosztów alternatywnych, wielkości te są nawet wyższe.'' * Także widzisz że twoja praca nie dość że jest nieopłacana, to jeszcze sama nie doceniasz wartości swojej pracy. Te powyższe to realia polskie, ale kiedyś czytałam takie badania kanadyjskie i tam wyliczyli, że praca w domu, kobiety z dwójką dzieci warta jest....117 tyś.$ rocznie!!! Także nie ujmuj sobie i pomyśl ile pieniędzy oszczędzasz na tym, że to ty wykonujesz tą pracę za darmo i mąż nie wydaje jeszcze, że musi zatrudnić tych wszystkich ludzi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
siedze w domu od 17 lat bo tyle jestem po slubie, zaraz po slubie zaszłam w ciaze, urodziłam syna, po trzech latach drugiego, 7 lat temu urodziłam wymarzona córke, nigdy nie czułam sie pasozytem, ciesz sie ze byłam te wszystkie lata przy dzieciach, teraz moja córka poszła do 1 klasy i ciesze sie ze ja moge zaprowadzic i odebrac, moje dzieci nigdy ni9e musiały przesiadywac w swietlicy, zawsze były dopilnowane pod kazdym wzgledem i nie załuje lat kiedy siedziałam w domu :) niedawno poszłam do szkoły jak zdam egzamin zawodowy bede szukała pracy i wcale nie załuje ze dopiero teraz ;) A mąz mi nigdy nie zasugerował ani nie dał odczuc ze jestem psozytem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
absolutnie nie. Dzieki temu dzieci nie chorowaly, dobra opieka i dbanie o rozwoj intelektualny ( nikomu innemu tak by sie nie chcialo starac), dom dzialal , jak trzeba, zaoszczedzone przez rodzinę pieniądze sa olbrzymie! Porownuje z kolezankami, ktore zaraz poszly do pracy - nas dom funkcjonuje spokojniej i "dostatniej", przy podobnych pensjach męzów ( są dziwne opinie;"bo twoj mazTYLE zarabia" - a po prosty ja TYLE zaoszczedam na rozsadnym gospodarowaniu. A ww wlasnym domu i we wlasnym towarzystwie nie nudzilam sie nigdy:)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość autorka
dziekuje Wam dziewczyny za Wasze opinie,naprawde macie racje,ja sama w glebi serca wiem jak ta praca matki jest wazna i wartosciowa,szukam chyba problemu tam gdzie go nie ma.A poza tym ja nie nudze sie siedzac w domu,lubie prace w domu,opieke nad dzieckiem,obowiazki domowe.Chyba musze zmienic myslenie i nie czuc sie pasozytem kiedy siade na te 10-15 minut z kawa(jak sie uda i dziecko nie przerwie tej przerwy predzej),jestem z dzieckiem caly czas,od rana do nocy 7dni w tygodniu,nie mam pomocnika,do tego troche dorabiam,chyba musze docenic sama siebie i dziekuje Wam za cenne opinie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja się tak czuję. nie mamy dziecka jeszcze ale od ponad roku szukam pracy (dodam, że jakiejkolwiek - mam skończone studia ale chętnie poszłabym pracować do sklepu czy gdziekolwiek indziej, oby wyjść do ludzi i zarobić jakiekolwiek pieniądze), wysyłam cv na każdą ofertę jaką tylko znajdę ale nic nie mogę znaleźć. Czuję się jak pasożyt. Mąż zarabia średnio, bez kokosów ale i nie najniższa krajowa, na nas spokojnie starcza ale np. na wakacje już nie daliśmy rady odłożyć (kilka imprez rodzinnych). W domu robię wszystko sama, mąż nie robi nic bo w sumie jak siedzę sama tyle godzin to nie ma potrzeby, żeby on coś robił skoro i tak pracuje do 16 a przeważnie dłużej (montaże w firmie meblowej). Staramy się o dziecko bo skoro i tak nie mam pracy a czas leci to chociaż dziecko odchowam ale mija właśnie 5 cykl starań i nic i sobie myślę właśnie, że po co mu taka żona, co nawet upragnionego dziecka mu nie może dać. Jedyny plus dla niego to to, że ma obiad ciepły jak wróci i czyste ubrania, chyba nic więcej nie ma z małżeństwa ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 33
Kochana nie na tym małżeństwo polega, co Wy macie z tym niskim poczuciem wartości. Może właśnie od tego zacznij, jak ktoś ma docenić twoją wartość, jak sama jej nie doceniasz? A co do pracy, może mąż niech popyta w firmie lub zaczep się nawet na chwilowe zajęcie, chociażby opieka nad dzieckiem, może ktoś w okolicy potrzebuje kogoś do pomocy w domu, popytaj, pozwoli Ci to przynajmniej oderwać się od tych głupich myśli ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szukam pracy wszelkimi sposobami, naprawdę, aż trudno mi samej uwierzyć, że tyle czasu i nic, nastawiałam się na pół roku siedzenia w domu ale nie na prawie już półtora! Szukam przez znajomych, w gazetach i necie i nic, mąż też nic nie może załatwić. Nikomu nie życzę takiego zawieszenia, po prostu siedzenia w domu bez tak naprawdę perspektyw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do osoby, która pisała o 17:28 - naprawdę uważasz, że żona daje mężowi tylko dzieci i pieniądze? ewentualnie obiad i pranie? jejku, serdecznie współczuję niskiego poczucia własnej wartości. mój mąż docenia mnie i moje towarzystwo niezależnie od tego, czy przynoszę do domu pieniądze (był czas, że nie miałam pracy) czy ugotuję obiad (jak mi się nie chce, albo nie zdążę, to nie gotuję) itd. chyba Twój mąż też wziął sobie Ciebie za żonę po coś więcej niż, żeby mieć ciepły obiad?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 33
Słuchaj nawet jak nie możesz znaleźć pracy, to nie ma co się załamywać, przyjdzie i czas na Ciebie, a teraz zamiast spędzać czas na zamartwianiu się i narzekaniu, spożytkuj go na lepsze rzeczy. Rozwijaj swoje pasje, nawiązuj kontakty, ucz się języka choćby przez internet, ogólnie rozwijaj się w każdy możliwy sposób, przygotowywuj się do macierzyństwa, skoro się staracie, czytaj książki na ten temat, bo jak przyjdzie co do czego, może się okazać że nie będzie czasu na to, a tak już będziesz przygotowana teoretycznie ;) Najgorsze co można robić w takiej sytuacji to usiąść i tracić czas na zadręczanie się. Skąd wiesz czy to nie prezent od losu, na coś lepszego ;) Always look on the bright side of life :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też "siedzę" w domu i do głowy by mi nie przyszło czuć się jak pasożyt- gdybym miała zatrudniać nianię, kucharkę i panią od sprzątania poszłoby na to więcej niż bym zarobiła ;) Nie jestem też jakąś perfekcyjną panią domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem przecież, że mąż nie po to się ze mną ożenił ale nie zmienia to faktu, że źle się czuję będąc taka "bezproduktywna". Czytam dużo książek, spełniam się w sumie jako pani domu (może nie super perfekcyjna ale jednak) ale chciałabym czegos więcej, nawet nie mówię o zawrotnej karierze zawodowej ale jakiejkolwiek pracy, nawet w biedronce na kasie ale chcę wyjść do ludzi. Wiedziałam, że na rynku pracy jest ciężko ale że aż do tego stopnia to nawet mi się nie śniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj baby. dajecie same się wkrecac w ta spirale "bycia super babka pod kazdym wzgledem". miesiac po porodzie mamy iść do pracy, zadowolone wracać i zajmować się dzieckiem i domem i jeszcze obowiazkowo wrócić tydzień po porodzie do wagi, mieć zawsze idealny makijaż i w ogole och i ach. no sorry ale tak sie nie da. bo albo latamy z wywalonym jezorem miedzy praca a dzieckiem, albo spokojnie siedzimy z dzieckiem w domu. ja do wieku przedszkolnego zamierzam zostac w domu, bo sama najlepiej zajme sie wlasnym dzieckiem. na wszystko w zyciu jest czas: na prace i na rodzine i czasem trzeba cos poswiecic. skoro maz jest w stanie zarobic na spokojne zycie to czemu z tego nie korzystac, przede wszystkim dla dobra dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej autorko. Nasza sytuacja wygląda tak: mąż pracuje 5-6 dni w tygodniu(zależy czy są setki) i pracuje tak; tydzień od 22-6 tydzień od 14-22 i tydzień od 6-14 Ogólnie pracuje od pon do pt ale jak może to idzie w sobotę. Mieszkamy u moich rodziców. Moja mama pracuje od 6-14 przeważnie ona gotowała i sprzątała. Syn ma prawie 8 mcy, odkąd raczkuje to ja odkurzam i myje podłogi. Dajemy mojej mamie 700 zł, ale Małego utrzymujemy sami (pampersy i jedzenie oraz akcesoria) Nie czuję się pasożytem, może to kwestia psychiki, nie wiem. My po prostu przed poczęciem dużo rozmawialiśmy i wiadome było, że ja będę siedzieć w domu, dopóki nie pójdzie do przedszkola, ale postanowiłam, że będę szukać pracy na 1/2 etatu ale tak abym mogła dopasować sobie grafik-abym szła do pracy, gdy mąż jest w domu. Dzisiaj miałam totalnego lenia, wszyscy w pracy my leżeliśmy w łóżku do 10, tzn Młody raczkował, nie chciało mi się nic, ugotowałam tylko obiad Małemu. Tylko oznajmiłam, gdy wrócili, że nic mi się nie chciało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam siedmioletnie dziecko ,które właśnie poszło do szkoły.Po porodzie nie wróciłam do pracy,bo nie miał mi kto zostać z dzieckiem.W międzyczasie troszkę dorabiałam, a teraz mam mało opłacalne zlecenia chałupnicze.Praca,którą teraz wykonuje dość,że jest za marne grosze to jeszcze wymaga ode mnie wielu godzin.Mieszkanie już zapuszczone, ja też.Wolałabym iść do pracy na 8 godzin,wrócić do domu i odpocząć,ale nie mam jak ,bo mieszkamy sami i muszę sama zaprowadzać i przyprowadzać dziecko i się nim potem jeszcze zajmować.Właśnie jestem na etapie ,gdy mam już tego dość.Bo ja chcę iść do pracy,ale nie mam jak tego zorganizować.Co radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×