Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mcicm

PYTANIE do PSYCHOLOGA

Polecane posty

Gość mcicm

Mam problem ,wybieram się na terapie ,ona pozwala mi zrozumieć skąd się wzięły moje problemy. I co dalej? Co mi po tym ze wiem a nie potrafię czuć inaczej ze tragedia zmieniła mój charakter, że doświadczenia nauczyły mnie odpowiednich reakcji-jak ma mi pomóc sama wiedza o źródle problemu? Od wielu lat wiem skąd się biorą moje myśli i reakcje i nie umiem ich zmienić a nadal ciężko z nimi żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erudyta erotoman
niektóre jazdy biorą się z błędnych przekonań a terapia ma to wyprostować tak sądzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
terapeuta to empatyczny świadek zmiany naszej osobowości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mcicm
Przeszłość nie wymażemy -co z tego że zmieniasz swoje życie na lesze że znajdujesz szczęście ze powtarzasz sobie ze wszystko będzie dobrze ze na co dzień nawet nie myślisz o tym. Ale w nocy masz koszmary, w dzień w zależności od sytuacji reaguje twój organizm wyuczona reakcja obronna i psuje ci to spokój na kolejnych kilka dni. Może hipnoza pomaga zapomnieć bo psycholog pomaga tylko zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sabina  1972rok
Przeszłości nie zmieniesz jednak dobry psycholog pomoże ci sie uporać z tym ,przepracować to ,byc może tez pogodzic sie ,zrozumieć Nie zapomnisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mcicm
Nigdy się z tym nie pogodzę -to tak jak bym przyznała ze to wszystko mi się należało a to nieprawda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
terapia pozwoli ci sie uporac z przezyta trauma. to, ze wiesz skad sie biora twoje problemy nie znaczy (jak widac), ze potrafisz sobei z nimi poradzic. masz jakies poczucie winy zwiazane z przezytym wstrzasem, ktore nie pozwala ci zmienic myslenia. to wlasnie jest zadanie terapii, nauczyc sie zyc ze soba i ze swoimi wspomnieniami. takie zdarzenia maja zawsze drugie dno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mcicm
Całkiem mądrze piszesz-tylko czy jest sens kontynuować terapie gdy wychodząc po niej czuje się jeszcze gorzej? A teraz zrobili limity i tylko rozgrzebie rany a potem nikt mi nie pomorze. Nie stać mnie na prywatnego terapeutę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jezeli nie skonczysz terapii to nie ma sensu jej zaczynac, bo jak piszesz tylko rozjatrzysz rany, ale jezeli skonczysz to jak najbardziej! terapeuta nie jest od tego by na sesji trzymac ze rece i obiecywac, ze wsyztsko jest ok, w porzadku i nic nie boli. po (zwlaszcza poczatkowych) sesjii bedziesz czuc sie gorzej, czasami naprawde zle, zalezy jak mocno w tobie to siedzi, ale wierz mi, na samym koncu poczujesz sie jak nowo narodzona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sobie grabie
zawsze bedziesz czula sie gorzej pamietasz Znachora? Jak lamal nogi chlopaczkowi co nie mogl chodzic i zlozyl je poprawnie? ty tak jakbys oczekiwala ze ponowne zlamanie kosci zeby ja dobrze zlozyc nie bedzie bolalo...a tu - nie da rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mcicm
Chyba tak się tego boje ze wymyślam wymówki by nie iść. Ostatnie 2 sesje opuściłam ze strachu-nie potrafiłam się zmusić do pójścia. wmawiam sobie że jak zepchnę gdzieś tam te myśli to sobie umrą śmiercią naturalna czy to jest w ogóle możliwe? Od początku koszmaru minęło 14lat-od 4 jestem na nowej drodze życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na logikę skoro 14 lat nie mogłaś się sama pozbierać to jakie są szanse że teraz sama sobie poradzisz ? obca osoba potrafi widzieć problem takim jakim jest, obiektywnie i dzięki temu podsunąć obiektywne rozwiązanie dla mnie jest proste: jeśli sobie sama z czymś nie radzę, szukam pomocy u specjalisty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no a uwazasz sama, ze jest to mozliwe? ze umra smiercia naturalna? to troche jak z uzaleznieniem od fajek, alko albo narkotykow: jestes niemal swiecie przekonana, ze nie masz wcale z tym problemu, sluchasz kogos kto ci cos mowi a ty myslisz: a tam gowno wiesz, ty tego nie przezyles, pieprzysz glupoty bo ktos ci za to placi... potem masz ten przeblysk, ze jednak dobrze nie jest, ale nie ma zadnego prblemu, zeby sie do pcyhologa wybrac, obiecujesz sobie, ze pojdziesz jutro, za tydzien, ze na pewno sobie ulozysz zycie... ale tak nie jest, bo wciaz tkwisz w tej pulapce... naprawde uwazasz, ze twoje zycie jest takie jak chcesz? zacisnij zeby, zmus sie jak do wypicia obrzydliwego syropu, i idz na te terapie, wierz mi, ze chocby nie wiem jak nieprawdopodobnie to brzmialo, gorzej (na dluzsza mete) nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mcicm
Bardzo dziękuje za rady -postaram się to wszystko przemyśleć jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×